Energia elektryczna staje się coraz droższa, ponieważ jest wytwarzana z coraz droższego gazu. Odnawialne źródła energii wyjątkowo w tym roku zawodzą z powodu niesprzyjającej pogody. Europie brakuje taniej energii. Na kryzysie skorzysta górnictwo węglowe tam, gdzie się jeszcze ostało, czyli w Polsce i w Czechach.
Elektrownie węglowe należące do grupy Sev.en Energy czeskiego miliardera Pavla Tykača przeżywają złote czasy. Działają pełną parą i sprzedają węgiel oraz prąd po wysokich cenach. Choć generalnie rzecz ujmując elektrownie węglowe produkują energię tanio, to jednak ich produkcja drożeje wraz z drożejącymi uprawnieniami do emisji.
- Uprawnienia nie spełniają swojego pierwotnego znaczenia, nie motywują energetyków do redukcji emisji. Nie znam żadnej firmy energetycznej, która zrezygnowałaby z kotłów węglowych ze względu na drożejące pozwolenia. W niewielkim stopniu dzieje się tak jedynie w przypadku ciepłowni – mówi Pavel Tykač dla portalu seznam.cz.
- Uprawnienia miały być wykorzystane do wypchnięcia elektrowni węglowych z rynku. Zamiast tego stały się narzędziem w rękach spekulantów, którzy wykorzystują je, aby zwiększyć swój zysk – dodaje.
Według Tykača sytuacja nie ulegnie zmianie w najbliższej przyszłości, ponieważ Komisja Europejska nie zreformuje systemu uprawnień, zainwestowała bowiem w to rozwiązanie zbyt wiele wysiłków, w tym spory kapitał polityczny.
Pavel Tykač chwali się, że w Czechach politycy doskonale rozumieją sytuację, jaka wytworzyła się w energetyce. Ze strony ugrupowań politycznych – jak powiada – producentom węgla i energetyce węglowej nic nie zagraża. A mogłoby, bo energetyka jest w obecnych czasach w stu procentach uzależniona od polityki.
- Przed wyborami rozmawiałem chyba ze wszystkimi liderami partii, które dostały się do parlamentu. I myślę, że wszyscy wystarczająco dobrze rozumieją problem energetyki. Owszem, rozmawialiśmy o tym, jak najszybciej i najbardziej bezboleśnie odejść od węgla. Dotychczasowy rząd rozwiązał częściowo ten dylemat. Ogłoszono 2038 r. jako termin głoszenia końca spalania węgla w Czechach, zgodnie zresztą z zaleceniami Komisji Węglowej (czeskiej przyp. red.) – wyjaśnia.
Jednocześnie przypomina, że Ministerstwo Środowiska apelowało, żeby uczynić to już na początku lat 30. Lecz - jak powiada- wyznaczanie jakiejś konkretnej daty nie ma w tym względzie większego sensu. Najpierw trzeba bowiem dysponować odpowiednią ilością energii alternatywnej i umieć zarządzać siecią, czyli szybko reagować na zmiany dla uniknięcia awarii systemów zasilania i przerw w dostawie energii.
- W Europie nie brakuje elektryczności, natomiast brakuje taniej energii elektrycznej, ponieważ w ostatnich latach zrezygnowano z wielu elektrowni jądrowych i węglowych. To z kolei zwiększało zapotrzebowanie na gaz. Brakowało gazu z kilku powodów, więc jego cena gwałtownie rosła i dalej rośnie. A ponieważ gaz odgrywa coraz ważniejszą rolę w europejskiej energetyce, a Europa nie ma wpływu na jego cenę, skutkiem tego jest gwałtowny wzrost cen prądu w całej Europie – przekonuje energetyczny baron.
Jego zdaniem trend uzależniania Europy od gazu będzie kontynuowany.
- Nie śmiem przewidywać cen energii na przyszłość. Gdybym potrafił, prawdopodobnie zrobiłbym na tym niezły interes – tłumaczy.
Pavel Tykač jest przekonany, że Wielka Brytania, a nie Niemcy najwcześniej przejdą na zeroemisyjną energetykę.
- Wielka Brytania to trochę laboratorium testujące zmiany zachodzące w sektorze energetycznym. Jeszcze kilka lat temu z węgla produkowała ponad 40 proc. energii elektrycznej, a dziś jest to tylko znikoma część. Wielką Brytanię otaczają ze wszystkich stron płytkie morza, na których można budować morskie farmy wiatrowe. Ich zaletą jest to, że wiatr jest tam znacznie stabilniejszy niż na śródlądowych. Brytyjczycy są najdalej pod względem przechodzenia na zeroemisyjną energię w Europie - argumentuje.
Ostrzega również przed zbyt szybką dekarbonizacją. Wskazuje, że produkcja energii elektrycznej z wodoru jest na razie zbyt droga, a małe reaktory jądrowe nie do końca sprawdzone.
- To wszystko jest zadatkiem na niepewną przyszłość. Albo na pewną, lecz nie wiemy, jak szybko ona nadejdzie. Moim zdaniem za kilkanaście lat. Zadaję proste pytanie: Jeśli chcesz kupić nową pralkę, to czy najpierw wyrzucasz starą, a dopiero potem idziesz do sklepu? Wydaje mi się, że rozsądniej jest najpierw kupić nową pralkę, przywieźć ją do domu, potem skonsultować się z fachowcem w jaki sposób ją odpowiednio podłączyć, a dopiero potem wyrzucić starą. I właśnie w taki sposób Europa powinna postąpić z energią elektryczną pochodzącą z paliw kopalnych. Trzeba sobie uświadomić, że obecnie nie dysponujemy niczym innym poza energią jądrową, gazem i węglem. Węgiel zaś jest generalnie odrzucany i to jeszcze przy tak wysokich cenach gazu. Tymczasem dybyśmy nie dysponowali węglem, nie zapewnilibyśmy gospodarce tej zimy wystarczającej ilości prądu. W istocie jest to jeden z paradoksów współczesności.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.