Wtorkowa, 11 maja, sesja na Wall Street przyniosła spadki głównych indeksów, a najmocniej ucierpiał Dow Jones, który zanotował najgorszą sesję od lutego. Inwestorzy obawiają się, że dojdzie do nadmiernego wzrostu inflacji.
Dow Jones Industrial na zamknięciu zniżkował 1,36 proc., do 34 269,16 pkt.
S&P 500 na koniec dnia spadł 0,87 proc., do 4152,10 pkt.
Nasdaq Composite stracił 0,09 proc. i zamknął sesję na poziomie 13 389,43 pkt.
- Widzieliśmy gwałtowny wzrost cen surowców, dane ekonomiczne były bardzo silne, a wynikający z tych faktów wzrost krzywej rentowności naprawdę wywarł presję na sektor technologiczny - powiedział Dan Eye, szef działu alokacji aktywów i badań kapitałowych w Fort Pitt Capital Group.
To jest intensyfikacja i przyspieszenie rotacji na giełdach w kierunku sektorów, które są bardziej wystawione na reflację gospodarczą i rosnącą inflację - powiedział Tom Essaye, założyciel Sevens Report.
Również inni analitycy wskazują na ryzyka związane ze wzrostem inflacji.
Wydaje się, że mamy do czynienia z obawami o inflację, przez co niektórzy uczestnicy rynku przesuwają się w kierunku sektorów skupionych na wartości, ograniczając swoją ekspozycję na aktywa o wysokich wycenach - powiedział Marios Hadjikyriacos, analityk inwestycyjny w internetowym brokerze XM.
W środę o 14.30 czasu polskiego zostanie opublikowany wskaźnik CPI w USA, który może wywołać dalsze zawirowania na rynkach.
- W związku z odradzaniem się inflacji oczekuje się, że wzrost stóp procentowych na świecie nastąpi raczej prędzej niż później, a wraz z ożywieniem gospodarek w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Unii Europejskiej i innych krajach na całym świecie nastąpi wycofanie ogromnego programu skupowania obligacji - powiedziała Susannah Streeter, starsza analityczka ds. inwestycji i rynku w Hargreaves Lansdown.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.