- Dopiero w drugiej połowie roku wrócimy do poziomu aktywności gospodarczej sprzed pandemii, co oznacza, że utracimy prawie 2 lata wzrostu gospodarczego - powiedział Piotr Bujak z PKO BP. Wskazał, że choć pandemia była szokiem dla globalnej gospodarki, to Polska na tle innych krajów wypadła zaskakująco dobrze.
Minął rok od wprowadzenia w Polsce restrykcji związanych z koronawirusem. Rozporządzeniem z 13 marca 2020 r. ustanowiono stan zagrożenia epidemicznego, tydzień później - obowiązujący do dziś stan epidemii. Największe obostrzenia obowiązywały podczas pierwszej fali wirusa wiosną.
Pandemia była szokiem dla całej światowej gospodarki, w tym polskiej. Przez dekady globalna gospodarka nie mierzyła się z takim wyzwaniem. Nie było tak dużego spadku aktywności gospodarczej w tak dużej liczbie państw. Nigdy w historii tak duży odsetek państw na świecie nie wpadł w recesję. Nawet wojny światowe nie powodowały tak wszechogarniającego szoku gospodarczego - podkreślił główny ekonomista PKO BP.
Wskazał, że na tle innych państw Polska zaskakująco dobrze zniosła pandemię, głównie za sprawą rządowego pakietu pomocowego, konkurencyjności naszej gospodarki i bardzo małego udziału turystyki w jej strukturze. - Skala spadku PKB w Polsce była jedną z najmniejszych w UE i najmniejsza wśród porównywalnych gospodarek w regionie: Czech, Słowacji, Węgier. Jednocześnie Polska wprowadziła jeden z największych pakietów fiskalnych. Oczywiście nie udało się uniknąć biznesowych dramatów, wiele firm upadło. Natomiast z punktu widzenia statystycznego Kowalskiego, uniknęliśmy dużego wzrostu bezrobocia - zwrócił uwagę Bujak, przypominając, że w styczniu stopa bezrobocia w Polsce była najniższa w Unii.
Zaznaczył, że pandemia przerwała trwający rekordowe 28 lat ciąg wzrostu gospodarczego w Polsce. Jak przewiduje, do poziomu aktywności gospodarczej sprzed pandemii, czyli z końca 2019 r., wrócimy w drugiej połowie tego roku, ale powrót do wzrostowego trendu sprzed pandemii może nam zająć nawet 2-3 lata. - To oznacza, że utracimy prawie 2 lata wzrostu gospodarczego. Gdyby nie pandemia, poziom dochodu narodowego byłby wyższy o 6, może nawet 7 proc. To pokazuje, jakim szokiem była pandemia dla gospodarki - powiedział.
Jednocześnie zauważył, że dobre wyniki w pandemii zanotował eksport. W II kw. ub.r. mieliśmy załamanie obrotów handlowych. Później polskie firmy zaczęły sobie bardzo dobrze radzić na zagranicznych rynkach. Przesunęliśmy się na czwarte miejsce największych dostawców towarów do Niemiec. - Można więc powiedzieć, że pandemia sprzyjała polskim eksporterom w zwiększaniu udziałów na najważniejszych rynkach i zdobywaniu nowych - stwierdził.
Jak mówił, konsumpcja prywatna, po dwóch bardzo słabych miesiącach, w maju znalazła się na ścieżce wzrostowej, a druga i trzecia fala koronawirusa przyniosły jej ograniczenie, ale już nie tak silne.
- Załamały się natomiast inwestycje. Początkowo spadek był mniej gwałtowny niż konsumpcji ze względu na to, że projekty inwestycyjne realizuje się długo i wstrzymanie ich nie następuje od razu - powiedział Bujak. Dodał, że załamanie inwestycji będzie jednak trwalsze niż konsumpcji.
Ekspert wskazał, że choć trzecia fala dotknie jeszcze gospodarkę, to jej wpływ, mimo lokalnych restrykcji, będzie dużo mniejszy. - Widzimy na przykładzie drugiej fali, że gospodarka szybko się przystosowała. Spadek aktywności gospodarczej i konsumpcji nie był tak duży jak w II kw. ub.r. - stwierdził.
Dodał, że według szacunków PKO BP, w I kw. tego roku gospodarka, mimo obostrzeń, urosła w porównaniu z IV kw. 2020 r.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.