Ratownicy ćwiczą w szybach i na wieżach szybowych. Raz w roku odwiedzają Jurę Krakowsko-Częstochowską, aby doskonalić swoje umiejętności na tamtejszych skałach. W kopalni Mysłowice-Wesoła działa od ponad 10 lat ratowniczy zastęp specjalistyczny grupy wysokościowej, jeden z niewielu w polskim górnictwie węgla kamiennego.
Nie wystarczy być ratownikiem górniczym, aby zostać przyjętym do grupy ratowników wysokościowców. To elitarny zastęp. Uciekając się do wojskowych określeń, można by rzec, że są to tacy górniczy komandosi.
Podejścia, zjazdy i ewakuacja
– Był 2010 r. W naszej kopalni doszło do zatkania się zbiornika węgla na dole. Ówczesny dyrektor Józef Wojtynek zadał mi pytanie, czy mamy w swych szeregach wysokościowców. Odparłem, że nie. Taki zastęp był, ale został zlikwidowany jeszcze w latach 90. ub. stulecia. Na pomoc przyszli nam wtedy specjaliści z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego. Rachunek do zapłacenia był słony. Któregoś dnia dyrektor zakomunikował nam, że trzeba się wziąć za tworzenie nowego zastępu. Padło pytanie: kto nie ma lęku wysokości? Zgłosiło się kilku z nas. I takie były początki – wspomina Marek Rzezik, ratownik w Kopalnianej Stacji Ratownictwa Górniczego kopalni Mysłowice-Wesoła, instruktor ratownictwa wysokościowego.
W taki oto sposób czterech ratowników z mysłowickiej kopalni trafiło na kurs specjalistyczny organizowany przez CSRG w Bytomiu pod kierunkiem ekspertów z GOPR. Było to dla nich pierwsze zetknięcie z technikami alpinistycznymi i wspinaczką. Podejścia, zjazdy, ewakuacja poszkodowanego – wszystkie te elementy musiały zostać przez nich do perfekcji opanowane. Ćwiczenia odbywały się także w Bytomiu, na terenie CSRG. Użyto do nich m.in. specjalnej kapsuły zawieszonej na wysięgniku przewoźnego wyciągu ratowniczego.
– Była zawieszona na wysokości 20 m nad ziemią. Otrzymaliśmy zadanie opuszczenia się z niej na linie do poszkodowanego, który również był zawieszony, tyle że w połowie liny, na wysokości 10 m. Trzeba było podjąć go i przetransportować do kapsuły. Pomyślałem sobie wtedy, po co to wszystko? Czy na tym polega górnicze ratownictwo wysokościowe? Na to pytanie znalazłem odpowiedź podczas jednej z akcji – opowiada dalej Marek Rzezik.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
18 lat byłem w takim zastępie . Ale na elitarność tego zastępu na Pniówku była przyjemnie specyficzna