Do 13 wzrosła w czwartek, 24 września, liczba kopalń, w których górnicy prowadzą podziemny protest przeciwko zbyt szybkiemu - ich zdaniem - tempu odchodzenia od węgla w krajowej gospodarce. Według śląsko-dąbrowskiej Solidarności, w zakładach tych akcję prowadzi łącznie około 400 osób.
W Katowicach trwa kolejna runda rozmów pomiędzy przedstawicielami Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego (MKPS) i z delegacją rządową o przyszłości górnictwa i energetyki. Protestujący czekają na efekty tych negocjacji.
Podziemny protest rozpoczął się w poniedziałek w trzech częściach kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej: Halemba, Pokój i Bielszowice, a także w katowickiej kopalni Wujek. We wtorek dołączyli do akcji górnicy z Piasta i Ziemowita, a następnego dnia protest rozpoczęto w kopalniach: Bolesław Śmiały, Sośnica, Mysłowice-Wesoła i Murcki-Staszic.
W czwartek do akcji dołączyły skupione w rybnickiej kopalni zespolonej ROW zakłady Jankowice i Chwałowice, a wieczorem także górnicy z ruchu Rydułtowy. - Obecnie pod ziemią protestuje w sumie blisko 400 górników. Najwięcej, bo przeszło połowa w trzech kopalniach w Rudzie Śląskiej - w Halembie, Bielszowicach i Pokoju" - podała śląsko-dąbrowska "S".
Według związków, transformacja Śląska powinna być rozłożona na około 40 lat. Strona społeczna oceniała wcześniej, że realizacja projektowanej przez resort klimatu polityki energetycznej oznaczałaby zamknięcie kopalń węgla kamiennego do 2036-2037 r., co przyniosłoby - jak oceniają związkowcy - katastrofalne skutki społeczne i gospodarcze. Związkowcy kwestionowali założenia polityki energetycznej dotyczące tempa odchodzenia od węgla czy inwestowania w energetykę gazową. Domagają się także wsparcia dla bezemisyjnych technologii węglowych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.