Obiekty po kopalni Kazimierz-Juliusz otrzymają szansę na drugie życie. W tym roku na drodze darowizny mają zostać przekazane gminie Sosnowiec przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń. Zarząd SRK 1 września podjął uchwałę w tej sprawie. Zgodę na dokonanie darowizny muszą jeszcze wyrazić rada nadzorcza spółki oraz walne zgromadzenie.
Nieruchomości oraz ruchome składniki mienia zostaną przekazane gminie zgodnie z postanowieniami art. 23 ust. 1 ustawy z dnia 7 września 2007 r. o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. SRK wyjaśniła, że gmina otrzyma obiekty po dawnej kopalni oraz działki, na których się one znajdują, tak, by przekazana część stanowiła całość, umożliwiającą wykorzystanie tych obiektów i otaczających je terenów zielonych.
W sumie jest to sześć działek o łącznej powierzchni 28 524 mkw. Największa z nich ma 17 518 mkw. i to na niej znajdują się: budynek warsztatu MD, budynek maszyny wyciągowej szybu K-I, budynek nadszybia szybu K-I, budynek stacji ratowniczej, budynek kompleksu BHP I wraz z budynkiem portierni, budynek transformatorów wraz z rozdzielnią elektryczną 500 V, drogi i place w rejonie szybu K-I oraz wieża wyciągowa szybu K-I.
Jak oszacowała SRK, łączna obecna wartość rynkowa prawa użytkowania wieczystego gruntu, własności budynków, budowli, a także maszyn, urządzeń i pozostałych składników majątku to ponad 3,7 mln zł.
Przypomnijmy, że kopalnia Kazimierz-Juliusz była ostatnim zakładem wydobywającym węgiel kamienny w Zagłębiu Dąbrowskim. Jej likwidacja rozpoczęła się w 2015 r. i trwała do końca 2018 r. W chwili, gdy zapadała decyzja o zakończeniu wydobycia, pojawiły się pierwsze pomysły dotyczące zagospodarowania pokopalnianych obiektów. W tej sprawie odbyło się wiele rozmów pomiędzy władzami Sosnowca i zarządem Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Strony jednak nie mogły dojść do porozumienia. W marcu br. SRK ogłosiła przetarg na wyburzenie budynków pozostałych po kopalni, wcześniej w czasie likwidacji wyburzono już znaczną część infrastruktury, m.in. wieże szybowe (Maczki, Karol, K-V, K-II) i zakład przeróbki.
Z taką decyzją nie mógł pogodzić się pochodzący z Kazimierza Górniczego radny Łukasz Krawiec, który już od 2015 r. zabiegał o uratowanie pogórniczego dziedzictwa tej dzielnicy Sosnowca. Swoim emocjom dał upust we wpisie, który pojawił się w marcu w mediach społecznościowych. Okazało się, że tych kilkanaście zdań uruchomiło proces, który sprawił, że pokopalniane budynki nie przejdą do historii. Zareagował na nie prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński, który także w mediach społecznościowych zadeklarował, że stosowne dokumenty w sprawie przekazania pogórniczego mienia jest w stanie podpisać „choćby jutro”. To rozpoczęło wymianę korespondencji między miastem a SRK i doprowadziło do szczęśliwego finału, czyli porozumienia się stron w sprawie przekazania pokopalnianych obiektów.
Jak będzie wyglądać drugie życie kopalni, przekonamy się zapewne w kolejnych latach. Ważne jest jednak to, że Kazimierz-Juliusz dostał tę szansę.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Postawią wam tam obóz pracy !!! Niewolnik polski co nic nie umie wyprodukować i wykopać z Ziemii nawet węgla będzie robił na lince za miskę ryżu a za 10 lat nawet nie będzie wracał do mieszkania tylko będzie mieszkał w kontenerze na 20 metrach Język urzędowy niewolnika ? Polski hehhe