Takich maszyn wyciągowych, jak w ruchu Ziemowit kopalni Piast-Ziemowit, nie zachowało się wiele w polskim górnictwie. Te w Lędzinach liczą sobie prawie sto lat. Pracują w szybie I. Obsługują jazdę ludzi i transportu kamienia na powierzchnię. Historycy mówią o nich, że są milczącymi świadkami wydarzeń, które miały tu miejsce podczas II wojny światowej.
Efekt inżynierskiej myśli naukowej w dziedzinie górnictwa podziemnego robi ogromne wrażenie. Już sam fakt, że stan techniczny maszyn produkcji Brown, Boveri & Cie Mannheim po tylu latach nieustannej pracy pozwala na ich dalszą eksploatację, można traktować w kategoriach cudu techniki. Zasada działania opiera się na trwałych i niezawodnych rozwiązaniach. Co ciekawe, zostały zaprojektowane jako miejsce pracy dla inwalidów wojennych, posługujących się prawą lub lewą ręką.
– Jedna dźwignia wystarczy, aby sterować układem hamulcowo-napędowym. Ruchy do siebie i od siebie powodują odpowiednio odhamowanie i zahamowanie maszyny. Sterowanie napędem odbywa się na zasadzie przesunięcia dźwigni w przód i w tył – instruuje Tomasz Rudzki, maszynista wyciągowy zatrudniony w przedziale południowym szybu I.
Jak powiada, do starej maszyny trzeba mieć serce.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM.
Szczegóły: nettg.pl/premium
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.