Obronność i militarna obecność USA w Europie, ale też bezpieczeństwo energetyczne Polski mają być głównymi tematami rozmów prezydenta Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem, prezydentem USA. W kuluarach przebąkuje się o "załatwieniu" dla Polski amerykańskiego projektu i inwestycji w elektrownię atomową. Ale to raczej życzenia, niż kalkulacje.
Wizyta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie odbywa się na zaproszenie Białego Domu. Przez komentatorów politycznych w USA jest traktowana jako jeden z elementów kampanii wyborczej Donalda Trumpa, który po ostatnich wydarzeniach i protestach mobilizuje przed jesiennymi wyborami cały dostępny, w tym polonijny elektorat.
Prezydent Anrdzej Duda tuż przed wylotem do Waszyngtonu mówił, że z Prezydentem USA będzie rozmawiał o bezpieczeństwie militarnym, o jego wzmocnieniu w Polsce i o bezpieczeństwie energetycznym, a także o współpracy gospodarczej. – Mamy już sygnały, że być może można się spodziewać kolejnych inwestycji w sektorze najnowocześniejszych technologii w Polsce – dodał.
Czy to oznacza transfer amerykańskich technologii atomowych do Polski i budowę pierwszej polskiej elektrowni atomowej w oparciu amerykańskie technologie?
Do tej pory w sektorze energetycznym Polska i USA współpracuje raczej przy technologiach gazowych.
Najdłuższy, 24-letni kontrakt z firmą Cheniere zapewnia nam dostawy gazu do gazoportu w Świnoujściu.Od 2023 r. PGNiG ma kupować na mocy tego kontraktu po prawie 2 mld m sześc. gazu rocznie.
Amerykański koncern GE bierze udział w budowie elektrowni Ostrołęka C. Blok, pierwotnie projektowany jako węglowy - nie powstanie. Ale amerykański koncern nie musi się ograniczać do projektu węglowego. W swoim portfolio ma również rozwiązania gazowe, które ostatecznie staną w Ostrołęce. Na polskim rynku Amerykanie mają już praktykę. Ich dwie turbiny, o łącznej mocy 1,4 GW staną w Zespole Elektrowni Dolna Odra, zastępując planowane pierwotnie bloki węglowe.
A atom? Tu może pojawić się rozczarowanie. Rząd federalny USA nie ma teoretycznie żadnych możliwości bezpośredniego wspierania zagranicznych projektów jądrowych. W praktyce wiele może zależeć od osobistych stosunków Donalda Trumpa ze sponsorami jego kampanii wyborczej. Ostatnie przyjęcie Trumpa, zorganizowane tydzień temu w jego rezydencji w New Jersey, z powodu pandemii ograniczone do 25 osób kosztowało ćwierć miliona dolarów od osoby. Czy wśród uczestników znalazł się inwestor, chętny dołożyć do kampanii prezydenta USA wsparcie dla atomowych projektów Polski - nie wiadomo.
Oficjalna polityka rządu federalnego nie pozwala na wsparcie Polski. U.S. Development Finance Corporation (DFC), utworzona jako narzędzie zagranicznej polityki pomocowej USA, nadal ma zakaz finansowania czy gwarantowania finansowania projektów jądrowych poza granicami Stanów Zjednoczonych.
Pozostaje jeszcze pytanie, czy warto się bić o amerykańską atomówkę. Od lat energetyka jądrowa w USA pozostaje w zastoju. Ostatnie dwa reaktory budowane w Vogtle w Georgii są jedną z najdłuzej przeciąganych inwestycji w USA. Jednocześnie koszty dla Vogtle i jej siostrzanych reaktorów w elektrowni jądrowej Summer w Karolinie Południowej gwałtownie wzrosły, przekraczając szacunkowy koszt o około 7 miliardów dolarów.
To oczywiście nie oznacza, że Polska jest skazana na pozyskiwanie własnych środków na budowę kosztownej elektrowni atomowej. Wsparcie dla zagranicznych partnerów oferuje Rosja i Chiny.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.