Całkowite wygaszenie elektrowni węglowych w Niemczech nastąpi w 2038 r. Tak postanowił rząd federalny. Tymczasem 30 maja br., w Niemczech produkcję rozpoczęła zupełnie nowa elektrownia węglowa Datteln 4 w Nadrenii Północnej-Westfalii. Będzie działała tylko 18 lat, a może aż 18 lat?
Zakład w Datteln uruchomiono po 13 latach od rozpoczęcia jego budowy. Zarówno wykonanie samego projektu, jak i spory stopień zaawansowania jego realizacji nastąpił jeszcze przed ogłoszeniem przez Unię Europejską nadmiernie – moim zdaniem - wyśrubowanych planów dochodzenia do neutralności klimatycznej w 2050 r. – przyznaje Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki.
Nowa elektrownia węglowa w Datteln ma wysoki poziom sprawności energetycznej. Jest zaawansowana technologicznie, o niskiej emisji dwutlenku węgla, podobnie jak nasze polskie bloki w Bełchatowie, w Opolu, Kozienicach i w Jaworznie. Ten ostatni zostanie oddany do użytku już za kilka miesięcy.
- Zieloni protestowali, ale obrońcy elektrowni trafnie argumentują, że będzie ona pracować jedynie do 2038 r. Jej funkcjonowanie umożliwi wyłączenie z eksploatacji bloków przestarzałych technologicznie, których Niemcy mają u siebie jeszcze wiele. Ich sprawność oscyluje na poziomie niewiele ponad 30 proc. Niemcy tłumaczą funkcjonowanie elektrowni jako racjonalne w okresie przejściowym z punktu widzenia wielkości emisji na jednostkę energii elektrycznej. Osiemnaście lat działania elektrowni w Datteln, to wcale nie będzie tak mało, za to korzyści zdecydowanie więcej – tłumaczy Janusz Steinhoff.
- Tak jest kolejność redukcji mocy w elektrowniach węglowych, że najpierw likwidowane są te stare. Nasze "dwusetki" posiadające sprawność niewiele ponad 30 proc. również będą musiały zostać zlikwidowane. Są bowiem uciążliwe dla środowiska i spalają najwięcej węgla. Mamy je na szczęście czym zastąpić – dodaje były wicepremier i minister gospodarki.
Warto zatem wiedzieć, że w kraju naszych zachodnich sąsiadów węgiel zapewnia obecnie mniej więcej jedną trzecią zapotrzebowania na energię elektryczną, z czego węgiel brunatny – najbardziej brudny ze – stanowi ponad połowę. Do 2030 r. Niemcy zamierają produkować 65 proc. energii ze źródeł odnawialnych.
Nadal jednak są największym na świcie producentem węgla brunatnego. Rząd w Berlinie ma już podobno harmonogram odchodzenia od spalania węgla brunatnego, ale dokładnych terminów jeszcze nie podano do wiadomości. Wiadomo tylko tyle, że do końca 2022 r. wyłączonych ma zostać osiem bloków o łącznej mocy 2,8 GW w Nadrenii Północnej-Westfalii, a pierwsze elektrownie we wschodnich landach będą wyłączane w 2028 r. W najbardziej uzależnione od węgla regiony Niemcy mają zamiar wpompować ok 40 mld euro, m.in. na programy reorientacji zawodowej pracowników związanych z przemysłem węglowym.
Podjęte ustalenia nie dotyczą jednak harmonogramu wygaszania elektrowni na węgiel kamienny.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Administratora prosiłbym o bezstronność i pozostawianie zamieszczonych opinii na forum.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Cytuje'- Niemcy nie chcą węgla, ale uruchamiają nową elektrownię'. Zapytajmy si,e Ministranta Tchórzewskiego, dlaczego obecny Rząd przerwał rozpoczętą inwestycję na węglu w El. Ostrołęka, ile Polska straciła milionów, czy rzeczywiście blok na gazie będzie korzystny dla naszej gospodarki, o ile będzie droższa wyprodukowana energia elektryczna z bloku gazowego w porównaniu do bloku na węglu, jak ten temat widzą nasi Górnicy?.
Ile zarabiają zieloni ? Dla kogo pracują ? Czy jak wykonają swoją robotę po 10 latach będą mieli emeryturę Bruksela dopłaca do zamknięcia polskich kopalń żeby mieć monopol na wysokie rachunki za prąd za 15 lat już na zawsze Berlin inwestuje w kopalnie węgla poza Unią w Mongolii