W sobotę, 30 maja, produkcję zaczęła nowa elektrownia węglowa Datteln 4 w Nadrenii Północnej-Westfalii. Elektrownia została otwarta pomimo negatywnej opinii rządowej komisji ekspertów oraz planu odejścia RFN od energetyki węglowej do 2038 r.
Zakład w Datteln uruchomiono dopiero po 13 latach od rozpoczęcia jego budowy, z uwagi na usterki konstrukcyjne oraz sądowe i polityczne spory. W 2019 r. negatywną opinię w sprawie uruchomienia elektrowni wydała rządowa komisja ekspertów.
Mimo to władze w Berlinie ostatecznie zdecydowały się na otwarcie Datteln 4. Jednym z powodów była konieczność wypłacenia 1,5-miliardowej rekompensaty w razie zaniechania projektu, a także fakt, że nowa elektrownia jest "czystsza" od starszych, które zastąpi.
W sobotę w Datteln protestowało ok. 500 obrońców środowiska naturalnego. Na wieży chłodniczej elektrowni aktywiści Greenpeace zawiesili transparent z napisem "Kryzys klimatyczny - made in Germany". Zdaniem krytyków inwestycji, otwarcie nowej elektrowni zasilanej węglem stoi w sprzeczności z polityką Niemiec zakładającą całkowitą rezygnację z węgla w energetyce do 2038 r.
Jak zauważa Deutsche Welle, sondaż przeprowadzony przez ekologiczną organizację BUND wykazał, że 63 proc. Niemców uważa uruchomienie Datteln 4 za złą decyzję.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Niemcy rządzą w Unii, zatem mogą olewać unijne rygory klimatyczne i tyle, buhaha!!!
A u nas rząd przy wydatnej pomocy związków zawodowych zamyka kopalnie!Ale jeśli górnicy należą do biur wycieczkowych widocznie jest ok!