PLL LOT proponują, by piloci i stewardessy skorzystali z dwuletniego tzw. postojowego w wysokości 3-9 tys. zł brutto miesięcznie, ale propozycja została odrzucona - poinformowała we wtorek firma. Dwuletni okres postojowego nie jest racjonalny - mówi związek personelu pokładowego.
"Piloci i stewardessy zatrudnieni w PLL LOT, dla których nie ma obecnie pracy, otrzymali ofertę "postojowego" w wysokości od ok. 3 do ok. 9 tys. zł miesięcznie. Propozycja ta została przez nich odrzucona" - przekazała spółka we wtorkowym komunikacie. Dodała, że rozmowy ze związkami zawodowymi zostały zawieszone, a "spółka będzie pracować nad innymi propozycjami".
LOT tłumaczy, że od połowy marca większość samolotów przewoźnika jest uziemiona, a wielu pilotów i stewardess nie ma żadnych zajęć. Podkreśla przy tym, że w podobnej sytuacji znalazła się większość światowych przewoźników. Spółka wskazuje, że dlatego linie lotnicze restrukturyzują koszty zatrudnienia, niejednokrotnie korzystając z masowych zwolnień personelu.
- W odróżnieniu od konkurencji LOT dąży do utrzymania miejsc pracy. Dla powodzenia tego planu musi ograniczyć koszty stałe, w tym koszty płacy dla pracowników, którzy aktualnie nie wykonują żadnych zajęć - czytamy w komunikacie.
Rzecznik prasowy PLL LOT Michał Czernicki powiedział we wtorek PAP, że zaproponowane kwoty są brutto, a sama propozycja dotyczy okresu dwóch lat.
- Zarobki stewardessy wynoszą ok. 100 zł, a większości pilotów przekraczają 400 zł za godzinę pracy. Aby zachować zatrudnienie, spółka proponuje im, że nawet gdy ich rzeczywisty nalot, czyli liczba przepracowanych godzin, będzie bliski lub równy zeru, to i tak otrzymają gwarantowane świadczenie, odpowiadające 30 godzinom pracy w przypadku stewardess oraz 20 godzinom w przypadku pilotów - tłumaczy.
LOT wyjaśnił, że stewardessy nawet przy zerowym nalocie otrzymają do prawie 3700 zł miesięcznie, a piloci-kapitanowie samolotów - od ok. 8 tys. zł do 9 tys. zł miesięcznie. - Natomiast w przypadku faktycznego przepracowania większej niż minimalna gwarantowana liczba godzin, wypłacone wynagrodzenie będzie odpowiednio wyższe. Oznacza to, że przychody pracowników będą rosły w miarę wznawiania operacji lotniczych - mówi Czernicki.
Tłumacząc swoją decyzję, LOT podał przykład pilota Embraera 190, który w maju nie przyjdzie ani razu do pracy, nie będzie miał ani jednej godziny nalotu. - Niezależnie od tego otrzyma świadczenie w wysokości 8 tys. zł (20 gwarantowanych godzin razy 400 zł za godzinę) - czytamy. Spółka dodała, że we wrześniu, kiedy dojdzie do uruchomienia części połączeń, zapotrzebowanie na pracę pilota Embraera 190 wzrośnie. - Będzie miał on 50 godzin nalotu. Otrzyma 20 tys. zł wynagrodzenia (50 faktycznie przepracowanych godzin razy 400 zł za godzinę) - czytamy.
Wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Agnieszka Szelągowska powiedziała we wtorek PAP, że związek nie może zgodzić się na obniżenie pensji podstawowej na dwa lata.
- Zgodziliśmy się na porozumienie w ramach tarczy antykryzysowej, czyli na trzy miesiące, w oparciu o system 20-40-40 - czyli my, załoga, rezygnuje z 20 proc. pensji podstawowej, 40 proc. dopłaca państwo i 40 proc. LOT. Na to się zgodziliśmy. Uważamy, że to jest racjonalne w tym momencie, bo nie wiadomo, jak się sytuacja w najbliższych miesiącach rozwinie. I chcieliśmy dać firmie trzy miesiące na to, żeby zobaczyć, jak będzie wyglądał rynek - tłumaczy Szelągowska.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.