Cztery wypadki śmiertelne i jeden ciężki odnotowano w górnictwie w I kwartale br. W porównaniu z okresem styczeń-marzec 2019 r. można zauważyć poprawę. Wówczas w kopalniach doszło do ośmiu wypadków śmiertelnych i trzech ciężkich. W 2019 r. w polskim górnictwie w sumie życie straciły 23 osoby.
Pierwszy wypadek śmiertelny w tym roku odnotowano w ruchu Ziemowit kopalni Piast-Ziemowit. Doszło do niego 4 lutego. Zginął w nim 29-letni górnik. Trzy dni później w ZG Rudna, należącym do KGHM Polska Miedź doszło do wstrząsu górotworu, którego energię określono na 9,3 x10^6 J. W jego wyniku życie stracił 35-letni górnik, a trzech innych odniosło obrażenia powodujące czasową niezdolność do pracy. W lutym w polskim górnictwie doszło do jeszcze jednego wypadku śmiertelnego. Wydarzył się on w ZH Drahle III w gm. Sokółka w woj. podlaskim. 11 lutego przy przenośniku taśmowym odnaleziono tam ciało pracownika. Ostatni wypadek śmiertelny w górnictwie w br. miał miejsce w ruchu Bobrek kopalni Bobrek-Piekary należącej do Węglokoksu Kraj. Zdarzenie miało miejsce 16 marca. Na poziomie 840 doszło do załamania się fragmentu obudowy chodnika i obwału skał stropowych. Poszkodowani zostali trzej górnicy. Dwaj zdołali wyjść o własnych siłach. Trzeci został uwięziony pod fragmentami skał. Ratownicy po trudnej akcji dotarli do niego po 11 godzinach. Niestety mężczyzna już nie żył. Miał 41 lat.
5 marca odnotowano jedyny w tym roku wypadek ciężki w górnictwie. Doszło do niego w ZG Polkowice Sieroszowice. Ucierpiał w nim 23-letni górnik-operator samojezdnych maszyn górniczych pod ziemią.
Jak wynika z analizy Wyższego Urzędu Górniczego, jeden wypadek śmiertelny w I kwartale br. zaistniał w wyniku wstrząsu górotworu, jeden powodu zawał skał, który był spowodowany utratą stabilności i podporności skorodowanej obudowy chodnikowa, a pozostałe dwa i jeden ciężki były konsekwencją niewłaściwej eksploatacji maszyn i urządzeń górniczych.
- Analizując dane dotyczące wypadkowości za pierwszy kwartał 2020 r. wyraźnie widać tendencję spadkową, jeżeli chodzi o liczbę niebezpiecznych zdarzeń w stosunku do roku ubiegłego, za bliźniaczy okres. Jednak o satysfakcji można by mówić tylko wówczas, gdyby wypadków nie było wcale. Z dużą pokorą podchodzę więc do najnowszych danych statystycznych. Nie da się zapomnieć, że to dopiero pierwszy kwartał roku. Musimy również wziąć pod uwagę fakt, że praca w zakładach górniczych w ostatnim czasie przebiegała w warunkach szczególnych, związanych przede wszystkim z istniejącym zagrożeniem epidemicznym, co - siłą rzeczy - pociągnęło za sobą u przedsiębiorców górniczych różnego rodzaju ograniczenia oraz zmiany w organizacji pracy. Zmniejszono np. natężenie eksploatacji, a w związku z tym ograniczono zatrudnienie na poszczególnych zmianach. Tym samym powstał efekt podobny do tego, jaki mamy w transporcie drogowym – zmniejszony ruch samochodów przekłada się na mniejszą liczbę wypadków komunikacyjnych – komentuje prezes WUG Adam Mirek.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.