Spada zagrożenie metanowe w polskim górnictwie. Wzrasta za to pożarowe. Nadzór górniczy podsumował oba te zjawiska. Wiadomo, jakie jest ich podłoże.
W 2019 r. ilość metanu uwolnionego z górotworu wyniosła ok. 800 mln m sześc. To o ponad 100 mln m sześc. mniej niż w 2018 r. Takiego zjawiska nie obserwowano od dawna.
Najwyższy wynik w pięcioleciu
– Zmniejszająca się liczba frontów wydobycia może być jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy. W ub.r. obserwowaliśmy również znaczne spowolnienie tempa robót przygotowawczych w zakładach górniczych. Kolejne ruchy kopalń przekazywane były do likwidacji – wyjaśnia Dariusz Katan, zastępca dyrektora Departamentu Górnictwa WUG.
W 2019 r. ujęto ponad 300 mln m sześc. metanu. To również jest mniej niż rok wcześniej. Efektywność odmetanowania wyniosła ok. 37 proc., co daje najwyższy wynik w ostatnich pięciu latach. Prawie 200 mln m sześc. ujętego metanu wykorzystano. Efektywność gospodarczego wykorzystania tego gazu ukształtowała się tym razem na poziomie blisko 63 proc. – porównywalnie do lat 2017-2018. Warto wspomnieć, że w latach 2015-2016 wskaźnik ten kształtował się na poziomie 57-58 proc.
Niestety, wciąż spora ilość metanu wydziela się do atmosfery przez szyby kopalniane. Jak dotąd nie znaleziono opłacalnej ekonomicznie technologii, która umożliwiłaby jego wychwyt. Warto przy okazji dodać, że metan jest jednym z najaktywniejszych gazów cieplarnianych – o tzw. potencjale cieplarnianym 23 razy większym od potencjału dwutlenku węgla. W ciągu ostatnich dwustu lat jego stężenie w atmosferze wzrosło ponad dwukrotnie.
Mimo że statystyki wskazują na zmniejszające się zagrożenie metanowe w polskich kopalniach węgla kamiennego, gaz ten wciąż stanowi zagrożenie numer jeden. Wybucha w stężeniu między 5 a 15 proc. i należy też do najczęstszych przyczyn górniczych katastrof. Licząc od początku lat 90., w wypadkach spowodowanych przez metan zginęło w Polsce 94 górników, a ponad 260 odniosło obrażenia.
W ub.r. nie doszło do żadnych wypadków z udziałem ludzi, ale zagrożenia były i to niemałe. Dla przykładu w listopadzie ub.r. w ruchu Zofiówka kopalni Borynia-Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju stwierdzono znaczące przekroczenie na poziomie 900 m pod ziemią. Czujnik gazometrii automatycznej wskazał stężenie metanu na poziomie 82 proc., wobec dopuszczalnego poziomu wynoszącego maksymalnie 2 proc. Załogę szybko wycofano.
Więcej pożarów
– W sumie odnotowaliśmy w ub.r. trzy zapalenia metanu i jeden wybuch. Przyczyną zapaleń było urabianie skał zwięzłych i iskry powstałe w wyniku kontaktu noży organu urabiającego z powierzchnią skał. Powodem wybuchu metanu w ruchu Szczygłowice były roboty strzałowe wykonane w przodku drążonego wyrobiska – informuje Dariusz Katan.
W 2019 r. zanotowano też więcej pożarów w podziemnych wyrobiskach. Dokładnie o dwa w porównaniu z 2018 r. i o pięć w stosunku do roku 2017. 11 z nich okazało się pożarami endogenicznymi, 7 sklasyfikowano jako egzogeniczne. 16 miało miejsce w kopalniach węgla kamiennego, dwa w górnictwie rud miedzi.
Zwiększeniu liczby pożarów endogenicznych (o trzy w porównaniu z rokiem 2018) z pewnością sprzyjało spowolnienie procesów technologicznych w trakcie eksploatacji ścian, a także przedłużające się okresy likwidacji ścian, co zresztą obserwujemy. W ub.r. pożary egzogeniczne w wyrobiskach podziemnych kopalń węgla kamiennego związane były w dwóch przypadkach z ruchem przenośników taśmowych oraz w jednym przypadku z wykonywaniem robót strzałowych. Dwa pożary zaistniały też na powierzchni zakładów górniczych.
– Najważniejszy jest jednak fakt, że w górnictwie podziemnym w wyniku zdarzeń związanych z zagrożeniem metanowym i pożarowym w ub.r. nie doszło do wypadku – zwraca uwagę Krzysztof Król, wiceprezes WUG.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.