O pożytkach, jakie mamy w Polsce z nadzoru górniczego nad nieczynnymi wyrobiskami podziemnymi udostępnionymi do zwiedzania można się przekonać... za granicą. Zwłaszcza tam, gdzie takiego nadzoru nie ma i turyści wpuszczani są do miejsc, z których wychodzą z bijącym mocniej sercem.
Kilka miesięcy temu w stolicy Malty, Valletcie udostępniono zwiedzającym zespół nieukończonych korytarzy, wydrążonych metodą górniczą w litej skale wapiennej podczas drugiej wojny światowej. Miał to być kolejny schron przeciwlotniczy ukryty kilkadziesiąt metrów pod powierzchnią, ale prace przerwano. Od niedawna raz w tygodniu, w soboty prowadzeni są tam przez przewodników turyści. Miejsce to znajduje się pomiędzy dworcem autobusowym a Górnymi Ogrodami Baraka. Pierwsza w dziejach wycieczka z przewodnikiem została tam zorganizowana 17 marca 2019 r., nieco później zaczęto prowadzić tam stałe wycieczki.
Na Malcie nie brakuje fachowców od górnictwa odkrywkowego, bo większość budowli wzniesiona została z lokalnego kamienia, pozyskiwanego w kamieniołomach. Brak tu jednak tradycji górnictwa głębinowego, a co za tym idzie - świadomości zagrożeń z tym związanych.
Korytarze pod Vallettą tworzą dwupoziomowy system. Górny poziom posiada częściowo zabezpieczenia stropu w postaci obudowy stalowej. Dolny poziom pozostawiony został w formie surowej, w litej skale. Ta jednak w części chodników posiada aż nazbyt wyraźne spękania, a w stropie widać miejsca po odspojonych bryłach skalnych. Mało tego, przez szczeliny do podziemi zwisają niczym liany długie i proste korzenie drzew rosnących wiele metrów wyżej na powierzchni.
Niedokończone podziemia próbowano wykorzystać raz jeszcze po wojnie, ale i ta próba została przerwana. Stąd wrażenie naturalnego bałaganu, jaki sprawiają porzucone wagoniki z urobkiem, fragmenty torowiska kolejowego, bloczki, luźne fragmenty skał, jakieś liny czy przewody. Wytyczono tylko ścieżkę odgrodzoną słupkami z przeciągniętą liną i zainstalowano oświetlenie elektryczne na górnym poziomie i w części dolnego poziomu. Osoby zwiedzające dostają co prawda na głowy kaski, ale skromne to zabezpieczenie, gdyby odspoiła się bryła skalna od stropu.
Trudno winić Maltańczyków o złą wolę. Oni po prostu nie mają doświadczenia z kopalniami głębinowymi, takiego jak Polacy. W Polsce nieczynne wyrobisko przed udostępnieniem do zwiedzania poddawane jest górniczym pracom zabezpieczającym. Każdy, kto odwiedzał podziemia Riese w Górach Sowich, sztolnie w Będzinie czy Wałbrzychu mógł się o tym przekonać. Zabytkowe kopalnie w Zabrzu czy Tarnowskich Górach podlegają Okręgowemu Urzędowi Górniczemu. To daje gwarancję bezpieczeństwa. Na Malcie pozostaje dreszczyk ryzyka.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.