Od soboty farmy wiatrowe u wybrzeży Wielkiej Brytanii i Jutlandii mają problem. Sztorm Ciara co prawda kręci wiatrakami, ale mogą one wyprodukować za dużo energii, lub nawet ulec zniszczeniu.
Do podobnych sytuacji już dochodziło. Na początku sierpnia 2018 r. w Szkocji trzeba było wyłączać farmy wiatrowe, ponieważ przy wietrze dochodzącym w porywach do 185 km/h ich energii nie były w stanie odebrać linie przesyłowe. Teraz sytuacja jest nawet trudniejsza: Co prawda wiatr może być nieco słabszy, ale sztorm uszkodził wiele linii przesyłowych. W samej tylko Irlandii odłączył od zasilania 10 tys. gospodarstw.
Polska podobny chrzest bojowy przeszła wcześniej, bo w grudniu 2016 r. Ale przesilenie energetyczne nam nie groziło. Przechodzący nad Polską w czasie Bożeg Narodzenia orkan Barbara co prawda wywołał na Bałtyku sztorm o sile 10 stopni w skali Beauforta, ale też wspomógł farmy wiatrowe, których połowa usytuowana była wtedy na północy kraju.
Wiejący z prędkością 120 km/h wiatr wykręcił wtedy 1/3 krajowego zapotrzebowania na energię. W święta Bożego Narodzenia 2016 r. zapotrzebowanie odbiorców na moc było niskie i wahało się od 19 GW wieczorem do zaledwie 12 GW w nocy. W efekcie w poniedziałkowy poranek turbiny wiatrowe zaspokajały nawet 34 proc. zapotrzebowania krajowych odbiorców na energię.
Czy praca wiatraków w czasie tak silnych wiatrów jest bezpieczna? Większość instalacji jest wyposażonych w mechanizm zmieniający nachylenie łopat tak, aby nie kręciły się za szybko. Jednak bardzo silne podmuchy wiatru mogą czasowo całkowicie unieruchamiać śmigła. To może prowadzić do wyłączania poszczególnych farm wiatrowych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.