Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział likwidację Ministerstwa Energii. To zdaniem komentatorów, górniczych ekspertów najgorsza z możliwych decyzji dla branży, bo rozmywa odpowiedzialność i decyzyjność.
Sprawy węgla i energetyki od tej pory będą załatwiane w czterech resortach: klimatu, nadzoru właścicielskiego, rozwoju oraz środowiska. Zdarzyć się może też, że te ministerstwa będą miały rozbieżne interesy.
Spraw do wyjaśnienia jest sporo. Czekamy na decyzję w sprawie cen energii w 2020 r. Nie wiadomo też, co dalej z polityką energetyczną kraju. W ubiegłym tygodniu minister energii Krzysztof Tchórzewski przedstawił jej poprawioną wersję. Czy będzie obowiązującą? Kto przejmie prace nad tym ważnym dla kraju dokumentem? W Brukseli ważą się również losy finansowania energetyki gazowej przez Europejski Bank Inwestycyjny oraz Fundusz Sprawiedliwej Transformacji.
Warto przypomnieć, że sprawy górnictwa i energii nie są rozdzielane po raz pierwszy. Urząd Ministra Górnictwa i Energetyki powstał w 1957 r. i działał przez 19 lat, kiedy sprawy należące do jego kompetencji przejął Minister Górnictwa oraz Minister Energetyki i Energii Atomowej. W 1981 r. nastąpiło ponowne połączenie kompetencji na 6 lat. Ostatnie scalenie to Ministerstwo Energii, które właśnie jest likwidowane.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.