REKLAMA 300x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x100 | ROTAC./NIEROTAC. STREFA [NEWS - LEFT]
REKLAMA 300x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT]
REKLAMA 300x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT]
REKLAMA 300x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT1]
REKLAMA 300x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT1]
REKLAMA 300x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT1]
REKLAMA 300x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA370x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT2]
REKLAMA 300x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT2]
REKLAMA 300x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA300x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - LEFT2]
REKLAMA 900x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA900x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - TOP]
22 listopada 2025 07:00 Trybuna Górnicza Rozmawiał: Tomasz Czoik

Dominik Kolorz: Upadek przemysłu to katastrofa dla Śląska. Nie wszyscy znajdziemy pracę w muzeach

Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności"
fot: Katarzyna Zaremba-Majcher

Rozmowa z DOMINIKIEM KOLORZEM, przewodniczącym Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności”

Rozmawiamy kilkanaście dni po marszu gwiaździstym w Katowicach, w którym udział wzięło ponad 10 tys. osób. Tuż po proteście był pan zaskoczony jego skalą i rozmachem.

Już zupełnie na chłodno mogę potwierdzić to, co mówiłem pod Śląskim Urzędem Wojewódzkim. Zostaliśmy pozytywnie zaskoczeni wydźwiękiem tego protestu, tym, ilu ludzi przemaszerowało przez Katowice, ale także determinacją uczestników. Chyba najgłośniejsi byli pracownicy hutnictwa, motoryzacji oraz załoga Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Co dalej? Mamy nadzieję, że w końcu strona rządowa odniesie się do naszych postulatów, bo nie mamy do tej pory od nich żadnego sygnału. Aczkolwiek chodzą nieoficjalne słuchy, że zgodnie z tym, co strona rządowa obiecała niedawno, jeszcze w listopadzie dojdzie do spotkania w sprawie notyfikacji umowy społecznej, i to prawdopodobnie na Śląsku. I oby tak się stało.

Pamiętajmy jednak, że – tak jak mówiliśmy na demonstracji – „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Nie może być tak, że jeśli górnicy załatwią swoje problemy, to zapominamy o hutnikach czy pracownikach motoryzacji. Oczekujemy chociażby tego, żeby Polska przynajmniej do czerwca przyszłego roku zablokowała nadmierny import ukraińskiej stali, ale także ustaliła stałą, preferencyjną cenę energii dla przedsiębiorstw energochłonnych. Będziemy oczekiwać też od rządu bardzo mocnego głosu sprzeciwu na forum Unii Europejskiej, jeśli chodzi o plany wprowadzenia zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 r.

Nie wykluczamy kolejnych demonstracji, nawet większych niż ta z 4 listopada. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie, że uda się wypracować satysfakcjonujące dla pracowników wspomnianych branż rozwiązania. Nie mam nic przeciwko ciężkim, ale merytorycznym rozmowom. Nie cierpię jednak sytuacji, gdy przedstawiciele jakiegokolwiek rządu próbują nas „rozgrywać” – wtedy nie ma miejsca na przelewki.

Myśli pan, że skutecznie udało się przekonać opinię publiczną co do tego, że marsz gwiaździsty nie był tylko i wyłącznie „protestem górników”, jak relacjonowały niektóre media, ale że była to demonstracja w obronie całego przemysłu i wyraz obawy o przyszłość Śląska za 5, 10, 20 lat?

Ten protest przebiegał pod hasłem „Ratujmy Śląsk” i ono wcale nie jest wyświechtane. Bo nawet patrząc na te długoletnie perspektywy transformacyjne naszego województwa, to jeszcze przez dłuższy czas królować będzie tutaj przemysł, z naciskiem na przemysł ciężki.

Motoryzacja, hutnictwo, koksownictwo czy górnictwo wraz z całym systemem przedsiębiorstw kooperujących z wyżej wymienionymi gałęziami przemysłu, daje nam kilkaset tysięcy miejsc pracy. Chcieliśmy dobitnie dać do zrozumienia, że upadek tych branż, które znajdują się obecnie w opłakanej sytuacji, naprawdę grozi katastrofą naszego regionu.

Czy mimo wszystko, przy nadchodzącym kolejnym etapie transformacji Śląska, może dojść do powtórki tego, co działo się tu na przełomie lat 90. i 2000? Wiele osób podkreśla, że mamy dziś wystarczające narzędzia i zupełnie inne realia, dotyczące np. bezrobocia w regionie, żeby nie dopuścić do takiego scenariusza.

Jeżeli patrzę np. na to, jak korzysta się z pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji i jak działa powołany ustawowo Fundusz Transformacji Województwa Śląskiego, to niestety jestem pełen obaw. Byłbym bardzo wdzięczny, jeśli ktoś byłby w stanie wskazać mi jakieś konkretne inwestycje, które stworzą tu nowe, dobre, wartościowe miejsca pracy dla osób, które odejdą z górnictwa, hutnictwa czy energetyki. Ja póki co takich przedsięwzięć nie widzę. Nie wszyscy znajdziemy zatrudnienie w muzeach, które wyrosną w miejscu kopalń. Być może garstka górników finalnie zdecyduje się na pracę np. przy serwisowaniu turbin wiatrowych, ale co z resztą?

Dużą szansą dla regionu miała być fabryka Izery w Jaworznie. Pamiętam, że jeszcze przed podjęciem decyzji co do lokalizacji zakładu przekonywał pan, że najlepiej by było, gdyby ta inwestycja powstała w Rudzie Śląskiej, czyli mieście, które może ponieść największe koszty w związku z likwidacją górnictwa.

Zgadza się. Skończyło się to wszystko na wielkich zapowiedziach rozwoju samochodów elektrycznych w Polsce. W Jaworznie wycięto kawał lasu, a zakładu nie ma i najprawdopodobniej nie będzie. Ostatnio było głośno o zainteresowaniu Chińczyków, ale ostatecznie i oni wycofali się z tego pomysłu. Absolutnie brakuje projektów o tej skali, które mogłyby się stać motorem napędowym regionu.

A gdyby wziąć pod lupę samo górnictwo, to co jest główną przyczyną jego trudnej sytuacji? Na proteście w Katowicach krytykował pan mocno politykę unijną. A nie jest tak, że to przede wszystkim efekt wieloletnich zaniedbań i traktowania górnictwa jako „gorącego kartofla” przez kolejne rządy?

Jeśli chodzi o górnictwo, to tak, jak najbardziej. Zazwyczaj wszyscy chodzą koło tego gorącego kartofla, różne rzeczy obiecują, a z tych obietnic mało co wychodzi. Natomiast ja podtrzymuję to, co mówiłem na proteście, że generalnie rzecz biorąc, problemy szeroko pojętego przemysłu, szczególnie tego ciężkiego, energochłonnego, ale też motoryzacji, wynikają po prostu z takich wynalazków jak Zielony Ład czy Fit for 55, które, mówiąc w skrócie, dobijają funkcjonowanie tych gałęzi przemysłu funkcjonujących na Śląsku.

Czy tu się coś zmieni? Jakieś tam światełka w tunelu są, ale można je porównać co najwyżej do lampki górniczej. Musimy bardzo głęboko zrewidować politykę klimatyczną, tym bardziej że widać w tej chwili, że od Stanów Zjednoczonych począwszy, a na Chinach skończywszy, nikt nie stosuje tak drastycznej polityki klimatycznej.

Gospodarki Unii Europejskiej pogrąża chęć odgrywania roli światowej „awangardy klimatycznej” i zbyt ambitne cele?

Unia straciła z oczu realia globalne – reszta świata nie przejmuje się tak panicznie wpływem człowieka na klimat. Zresztą gdybyśmy porównali statystyki dotyczące emisji między trwającym obecnie w Brazylii szczytem klimatycznym COP30 a pierwszym szczytem, który odbył się w 1992 r. – notabene – w Rio de Janeiro, to znacznie one wzrosły. Więc pytanie brzmi: Po co w ogóle dochodzi do takich spotkań, skoro są bezskuteczne, a przylatują na nie notable z całego świata, generując przy tym ogromny ślad węglowy?

Generalnie brakuje mi w Europie i na świecie nieopartej o uprzedzenia rzeczywistej dyskusji naukowej, która pokazałaby, w jakim stopniu człowiek jest odpowiedzialny za to, że żyjemy w cieplejszej epoce klimatycznej, bo to akurat nie ulega wątpliwości. Ale absolutnie nie jest tak, że rzekomo 97 proc. naukowców twierdzi, że tylko i wyłącznie emisje produkowane przez człowieka są odpowiedzialne za globalny wzrost temperatury. Są tysiące opracowań naukowców, a nawet noblistów, którzy negują to, że działalność ludzka ma tak ogromny wpływ na ocieplenie klimatu, jak wynika to ze szczytów COP i agendy IPCC. Niestety, każda osoba, która przejawi choć cień sceptycyzmu co do „jedynej prawdziwej” narracji, jest wyzywana od „szurniętych płaskoziemców”.

Tymczasem na horyzoncie tli się data wejścia w życie kolejnego unijnego systemu handlu emisjami, czyli ETS2.

Nie wyniknie z tego nic dobrego, zwłaszcza dla krajów, które geograficznie i ekonomicznie są bardziej narażone na koszty transformacji. Polacy, ale też np. Czesi, Słowacy czy Rumuni, nie udźwigną kosztów wprowadzenia tego systemu – i to bez względu na to, czy ktoś ma ogrzewanie kogeneracyjne, z systemu ciepłowniczego, czy indywidualne. Każdy będzie narażony na horrendalne koszta. Niestety, unijni decydenci często wyobrażają sobie chyba, że w całej UE panuje klimat jak w Hiszpanii czy we Włoszech, gdzie przez cały rok świeci słońce i nie trzeba używać kaloryferów, a tak niestety nie jest.

Wróćmy do podpisanej w 2021 r., m.in. przez rząd i związki, umowy społecznej. Cztery lata temu mówił pan, że to smutna i gorzka okoliczność, bo de facto w dokumencie stwierdzono, że górnictwo w Polsce ma swój namacalny kres. Chyba nikt nie spodziewał się jednak, że jego notyfikacja przez UE będzie ciągnęła się w nieskończoność.

Ta decyzja nie była powodem do świętowania, ale ona przede wszystkim wynikała z tego, że ówczesny rząd, a konkretniej – nie kto inny, tylko premier Sasin, przyjechał w 2020 r. na Śląsk z dokumentem, z którego wynikało, że sześć kopalń ma być zlikwidowanych w trybie „blitzkriegowym” do końca roku, bez żadnych osłon socjalnych dla pracowników. Pamiętajmy, że to wywołało górnicze strajki, może nie o takiej skali jak w 2015 r., ale był to przecież czas pandemii. Mimo to pod ziemią strajkowało prawie półtora tysiąca osób.

Najpierw zostało spisane porozumienie postrajkowe, a później przez blisko osiem miesięcy negocjowaliśmy umowę społeczną. To był trudny czas. Tak jak pan powiedział, jeszcze kilka lat wcześniej nie spodziewałem się, że kiedykolwiek przyjdzie mi złożyć podpis pod tym, że – nazwijmy to wprost – kopalnie na Śląsku będą systematycznie likwidowane.

A z czego wynika opieszałość w notyfikacji? Głównie z tego, że większość naszej klasy politycznej to są ludzie, którzy w mniejszym lub większym stopniu po prostu nas oszukują. Notyfikacja unijna jest najważniejszym elementem tej umowy, bo bez niej spółki węglowe wiszą na cienkim włosku. Przez te cztery lata w zasadzie nic nie ruszyło to do przodu, a z nieoficjalnych informacji, które mamy, wynika, że i obecny, i poprzedni rząd bardzo słabo zabiegały w Unii o tę notyfikację.

Podczas wrześniowych protestów „Solidarności” pod biurami poselskimi również nie brakowało symbolicznych nawiązań do umowy społecznej. Przychodziliście do parlamentarzystów ziemi śląskiej z węglem typu blue coal.

Przypomnieliśmy w ten sposób o drugim rozdziale umowy społecznej, poświęconym niskoemisyjnym technologiom węglowym, właśnie takim jak blue coal czy CCS. Nic w tym temacie się nie wydarzyło, te zapisy nie są realizowane. Dotyczy to i obecnej, i poprzedniej władzy. A nie ukrywam, że to jeden z najważniejszych rozdziałów umowy – analizowaliśmy przed jej podpisaniem, ile węgla będzie potrzebowała energetyka, a ile będzie można go „upchnąć” w innych gałęziach gospodarki.

To o tyle smutne, że Polska, chyba jako jedyny kraj w Unii Europejskiej posiadający swój nośnik energetyczny, którym jest węgiel brunatny i kamienny, przezbraja system energetyczny na nośnik, którego nie mamy. Mówię oczywiście o gazie. Tak jak kiedyś byliśmy uzależnieni od Rosji, teraz uzależniamy się od gazu z Kataru i Stanów Zjednoczonych. I to w sytuacji, gdy produkcja energii z tego surowca wcale nie będzie tańsza niż produkcja z rodzimego węgla.

To jest kompletnie niezrozumiałe, tym bardziej przy obecnej sytuacji geopolitycznej. Wojnę mamy przecież tuż za miedzą. Wystarczy, że jakiś zabłąkany statek uszkodzi Baltic Pipe i będziemy siedzieć przy świeczkach. Nikt tego w Polsce nie chce zrozumieć. System energetyczny, w kierunku którego zmierzamy, jest kompletnie niezbilansowany. Bo jeżeli my do czasu wybudowania elektrowni atomowej – a kiedy to nastąpi, nie wie nikt – postawimy na gaz i energię odnawialną, to naprawdę sami będziemy prosili się o notoryczne blackouty.

A gdyby miał pan wskazać ostatni moment stabilizacji i względnego spokoju w polskim górnictwie i przemyśle, to który okres by pan wybrał?

Myślę, że byłyby to lata 2015-2019, czyli pierwsza kadencja rządów Prawa i Sprawiedliwości. Platforma Obywatelska, która przegrała wybory parlamentarne, pozostawiła PiS-owi górnictwo w opłakanym stanie – pamiętamy doskonale chociażby to, co działo się w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Ministrowie Tchórzewski i Tobiszowski odpowiedzialni za ów sektor, po ciężkich negocjacjach z bankami, związkami zawodowymi czy odbiorcami węgla, wyprowadzili branżę z dołka, choć trzeba przyznać, że mieli też sporo szczęścia, bo natrafili na dobrą koniunkturę.

Wszystko wyglądało nieźle do momentu, gdy Mateusz Morawiecki zgodził się na Fit for 55. Od tego czasu wszystko zaczęło się sypać, choć oczywiście złożyły się na to również inne rzeczy.

W miarę stabilne dla górnictwa były też lata 2011-2013, za rządów Platformy Obywatelskiej. Jak ta kadencja się jednak skończyła dla branży, każdy widział.

Co do wspomnianej Jastrzębskiej Spółki Węglowej – w 2015 r. duże koszty ratowania spółki ponieśli górnicy. Czy dziś da się wyprowadzić ją na prostą bez zaciskania pasa u pracowników?

Najpierw niech zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej, przy wsparciu Ministerstwa Aktywów Państwowych, przygotuje plan zwiększenia przychodów, ale także ograniczenia kosztów związanych z ogromną biurokracją.

Ja cały czas zadaję sobie pytanie: po co w tej Jastrzębskiej Spółce Węglowej tyle różnych spółek i spółeczek? To jest kompletnie niepotrzebne. Mamy do czynienia z setkami ludzi w zarządach i radach nadzorczych, setkami dyrektorów. Utrzymywanie tych osób, ale także wielu siedzib spółek-córek, kosztuje miliony złotych rocznie. Więc może lepiej od tego zacznijmy restrukturyzację i zaciskanie pasa w JSW.

Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.

REKLAMA 900x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA900x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - BOTTOM]
Więcej z kategorii
REKLAMA 900x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA900x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - BOTTOM1]
REKLAMA 900x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA900x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - BOTTOM1]
Komentarze (0) pokaż wszystkie
REKLAMA 400x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT]
REKLAMA 400x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT]
REKLAMA 400x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT]
REKLAMA 400x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT1]
REKLAMA 400x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT1]
REKLAMA 400x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT1]
CZĘSTO CZYTANE
Związkowcy zwrócili się do zarządu górniczej spółki o wypłatę zaliczki nagrody z zysku
17 listopada 2025
20.6 tys. odsłon
NAJPOPULARNIEJSZE - POKAŻ
NAJPOPULARNIEJSZE - POKAŻ
REKLAMA 400x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x100 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT2]
REKLAMA 400x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x150 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT2]
REKLAMA 400x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA400x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - RIGHT2]
REKLAMA 1600x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA
REKLAMA1600x200 | ROTACYJNA/NIEROTACYJNA STREFA [NEWS - UNDER]