Ceny energii elektrycznej z rynku hurtowego nie przekładają się na rynek detaliczny - powiedział w czwartek w Sejmie wiceminister energii Tomasz Dąbrowski. Dodał, że trzeba zadbać o to, aby rynek hurtowy nie był zakłócany np. przez zmowy cenowe.
Zaznaczył, że porównanie międzynarodowe pokazuje, że hurtowe realne ceny energii elektrycznej na rynkach Unii są wyższe niż w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Rosji, ale niższe niż w Chinach, Japonii, Brazylii i Turcji.
- Porównując Polskę z innymi państwami europejskimi, nasz rynek hurtowy wypada dość dobrze - wskazał.
Zaznaczył, że jest tylko kilka państw w Unii, gdzie cena była niższa niż w Polsce, ale nieznacznie, np. w Niemczech, gdzie średnia cena na rynku hurtowym wyniosła 52,7 euro za mWh.
- Pomimo tego, że cena hurtowa w Polsce jest wyższa niż w Niemczech, polskie gospodarstwa domowe płacą mniej za energię elektryczną niż niemieckie - podkreślił.
Dodał, że "średnia cena energii w Polsce w 2018 r. wyniosła 57,6 euro za mWh", we Francji było to więcej o 5,5 euro, we Włoszech o 11 euro.
Dąbrowski wskazał, że w całej Europie w 2018 r. obserwowany był wzrost cen energii elektrycznej na giełdach; główny czynnik to koszty uprawnień do emisji CO2 i koszty paliwa. Zwrócił uwagę na intensywne prace w Unii Europejskiej w sprawie łączenia rynków energii (...), co w efekcie będzie prowadziło do zrównanie cen na rynku europejskim.
Na pytanie, jak rząd zamierza zapobiegać wzrostowi cen dla przemysłu energochłonnego, wiceminister odpowiedział, że trzeba zadbać o to, żeby rynek hurtowy, funkcjonował w sposób niezakłócony, np. przez zmowy cenowe. Zdaniem Dąbrowskiego służy temu wprowadzenie obowiązku sprzedaży energii przez wszystkich wytwórców na giełdzie energii.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.