W kopalni węgla Pike River 9 listopada 2010 r. doszło do wybuchu metanu, a w jego wyniku do pożaru. W katastrofie życie straciło 29 górników. Do dziś ich ciał nie wydobyto. Nie ustalono też przyczyn wybuchu.
Wyrobiska zostały otamowane, a wejście do kopalni ze względu na zagrożenie zostało wstrzymane. Po tragedii rząd Nowej Zelandii zobowiązał się, że ekipy specjalistów powrócą na miejsce katastrofy za osiem lat - w listopadzie 2018 r.
Kopalnia węgla Pike River znajduje się 46 km na północny-wschód od miejscowości Greymouth w regionie zachodniego wybrzeża Wyspy Południowej Nowej Zelandii.
Obecne nowozelandzki władze oznajmiły, że są gotowe do: „wypełnienia pierwotnej obietnicy złożonej rodzinom 29 górników, którzy zginęli podczas wybuchu i lepszego zrozumienia przyczyny lub przyczyn pierwotnej eksplozji w dniu 19 listopada 2010 r.”.
Powołano specjalną agencję, której celem było dostarczenie wytycznych dotyczących ponownego wejścia do wyrobisk kopalni i oceny ryzyka z tym związanego. Jej działania miały doprowadzić nie tylko do wyciągnięcia na powierzchnię szczątków ofiar katastrofy, ale i do odzyskania zdolności wydobywczej kopalni oraz przystąpienia jej do ponownej produkcji.
- Wybór metody ponownego wejścia do otamowanego wyrobiska jest bezpieczny, dzięki zastosowaniu kontroli zgodnej ze standardami górniczymi na całym świecie - powiedział dziennikarzom Andrew Little, minister odpowiedzialny za ponowne wejście do podziemnych wyrobisk kopalni.
Rozważano trzy opcje wejścia do wyrobisk kopalni:
- pojedyncze wejście z wykorzystaniem istniejącego wyrobiska - upadowej;
- wiercenie drugiego tunelu na końcu upadowej, bliżej wyrobisk kopalnianych;
- wywiercenie dużego otworu częściowo w dół upadowej dla wentylacji i wyjścia awaryjnego.
Niewielu ludzi górnictwa uważa jedna, że zastosowanie jednego wyrobiska w dotarciu do miejsca tragedii - zgodnie z zaleceniem agencji - jako bezpieczną i odpowiednią metodę ponownej penetracji kopalni.
Do tych działań - do otamowanych wyrobisk i świadczenie usług w zakresie badania upadowej z powierzchni aż do obszaru zawału stropu - włączono także policję Nowej Zelandii.
Niestety, „nieoczekiwane i niewyjaśnione odczyty” warunków atmosferycznych w kopalni Pike River - wysoki poziom tlenu w jednym z odwiertów kopalni, znów opóźniły wejście do wyrobisk.
Agencja oceniająca warunki wejścia do wyrobisk stwierdziła, że jest to skutek nieszczelnej rury próbkującej, co powoduje, że niekontrolowany stan atmosferyczny kopalni jest niebezpieczny do ponownego wejścia.
- Bezpieczeństwo zawsze było naszym priorytetem i nadal będzie. W tych okolicznościach odpowiednim środkiem ostrożności jest tymczasowe zawieszenie operacji - powiedział Andrew Little, minister odpowiedzialny za ponowne wejście do kopalni Pike River.
- Zobowiązaliśmy się wobec rodzin Pike i zrobimy wszystko, aby dotrzymać to zobowiązanie, ale przy zachowaniu bezpieczeństwa - powiediał. - Mieszkańcy Nowej Zelandii mogą być pewni, że ponowne wejście jest możliwe. Mamy zamiar wykonać to zobowiązanie i spróbować dowiedzieć się, dlaczego 29 mężczyzn poszło do pracy 19 listopada 2010 r. i nigdy nie wróciło do domu - obiecał Little.
Wejście do kopalni ma nastąpić w najbliższym czasie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.