Kombajn urabiająco-kotwiący Bolter-Miner trafi do kopalni Budryk w Ornontowicach już w sierpniu tego roku. Będzie drążył chodnik Bw-1n badawczy w pokładzie 401 o wybiegu ok. 1950 m. Pierwsi członkowie specbrygady, która zajmie się realizacją zadania, zostali już wybrani.
Kombajn Bolter-Miner posiada organ urabiający wyrobisko na całej szerokości. Na maszynie zabudowanych jest sześć kotwiarek kotwiących strop i ociosy.
Procesy te następują bezpośrednio po sobie.
- Czas urabiania trwa 7 do 9 minut na jeden zabiór 0,8 m lub 1,0 m. Istotne jest, aby kotwienie odbywało się zaraz po urobieniu calizny kombajnem. Takie rozwiązanie nie dopuszcza do rozwarstwiania się skał stropowych, pozwala na znacznie większe postępy i jest znacznie mniej pracochłonne dla załogi. Ludzie nie muszą taszczyć na plecach ton żelastwa, tylko kotwie i siatkę. Sama technologia została sprawdzona w wielu krajach świata: Australii, Stanach Zjednoczonych, Rosji, Indiach, a także w sąsiednich Czechach. Będziemy pierwszą spółką wydobywczą w polskim górnictwie, która zastosuje samodzielną obudowę kotwową w takiej postaci. Ten fakt dodatkowo nas mobilizuje – opisuje innowacyjną technologię Adam Domżoł, kierownik robót górniczych w kopalni Budryk.
Potrzebni są najlepsi
To właśnie jemu przypadła rola koordynatora projektu "Samodzielna obudowa kotwowa" w kopalni Budryk. Był m.in. w kopalni węgla kamiennego niedaleko Nowokuźniecka w Rosji, gdzie zdobywał pierwsze niezbędne doświadczenia.
- Co mi się tam rzuciło w oczy, to bardzo wysoki poziom kultury technicznej prezentowany przez miejscową załogę. Kombajn Bolter-Miner wymaga pełnej, kompleksowej konserwacji, czyli m.in. regularnej wymiany noży, filtrów, oleju. Sądzę, że dbałość o sprzęt będzie podstawą jego efektywnego eksploatowania. Rosjanie pracują na trzy zmiany. Jedną konserwacyjną i dwie wydobywcze. Kombajn osiągał tam 400 do 500 m postępu na miesiąc, zdarzały się nawet postępy rzędu 850 m. U nas dużo się mówi o obawach związanych z pracą w wyrobiskach bez obudowy podporowej. Myślę, że są to obawy na wyrost. W syberyjskiej kopalni przeszedłem ok. 6 km i nie spotkałem ani jednego elementu obudowy podporowej, wszystko zabudowane było w kotwach. Górnicy czuli się w tych warunkach komfortowo. Poza tym warunki geologiczno-górnicze są tam bardzo zbliżone do naszych, na Budryku, w rejonie, gdzie chcemy zastosować tę technologię. Tak więc zastosowanie Boltera-Minera jest w pełni uzasadnione – opowiada dalej Domżoł.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Haa to ta spec ekipa ?
Wykonanie 4 metrow w ciagu godziny to normalka w Australii wiec koledzy gornicy pokazcie co potraficie i do dziela . Powodzenia .
OK, sszystko fajnie, ale skąd się tam weźmie ten Bolter Miner? Z podręcznika AGH? Czyja to konstrukcja?
No kombajn miał problemy z twardym kamieniem tyle że [...] było to po tym jak ten kombajn wykopał już 9 km chodników bez żadnego większego remontu w ciągu 3 lat pobytu pod ziemią. Brak konserwacji ? Ja życzę wszystkim takich maszyn które bez właściwej konserwacji tyle zrobi i wytrzyma. Warunki geologiczne ? Życzę wszystkim kopalniom takich miejsc gdzie 9 km chodników można zaliczyć do idealnych . A tak dla przypomnienia [...] to BM w Czechach zakończył pracę poprzez sytuację finansową całej spółki OKD w jakiej sie znalazła po aferze z firmą NWR i kryzysie który miał miejsce również w Polsce. I tak już całkiem na koniec [...] jedna z maszyn tego kompleksu wlasnie przeszła remont i wróciła na dół wraz z poprawą sytuacji w światowym górnictwie a losy Czeskiego Boltera wciąż się ważą i raczej nie trafi do huty . Ot tyle w tym temacie bo lubię informacje ale tylko wtedy gdy są rzetelne i poparte faktami. A chłopakom z Czech życzę na Budryku takich sukcesów jak na Czeskim dole co z zdobytym doświadczeniem powinno być łatwe. Szczęść Boże.