Warsztaty o dostawach LNG do krajów Partnerstwa Wschodniego mają odpowiedzieć na pytanie, czy i ile skroplonego gazu z Polski mogłoby docierać na Ukrainę i innych krajów regionu - powiedział PAP redaktor naczelny branżowego portalu Biznesalert, Wojciech Jakóbik.
W środę w Warszawie rozpoczął się pierwszy z serii czterech warsztatów dostawach LNG do krajów Partnerstwa Wschodniego. Z inicjatywą przeprowadzenia takich spotkań wystąpiły w styczniu Polska i Ukraina. Otwierając warsztaty, wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk podkreślił, że to zaproponowane przez Polskę i Ukrainę wydarzenie zyskało akceptację krajów Partnerstwa Wschodniego, jak i Komisji Europejskiej. Podkreślił, że zarówno kraje Partnerstwa jak i cała UE powinny skorzystać na rewolucji, jaką daje rozwój LNG.
Ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher przypomniała z kolei, że w ub. roku w USA wydobyto rekordowe 820 mld m sześc. gazu. Do 2020 r. może to być nawet 112 mld m sześc. Jak mówiła, USA które w 2017 r., po raz pierwszy od dekad, stały się eksporterem gazu są zainteresowane robieniem biznesu. Jej zdaniem kontrakty, jakie na dostawy amerykańskiego gazu podpisało PGNiG dają Polsce szanse, by stała się regionalnym hubem gazowym.
Jak powiedział PAP Jakóbik, warsztaty o dostawach LNG dla krajów Partnerstwa Wschodniego są okazją do postawienia pytania do odbiorców "po drugiej stronie gazociągu", którym miałby - np. na Ukrainę - popłynąć rozkroplony gaz z Polski, czy i ile go chcą.
- Wiemy, że Amerykanie chcą dostarczać skroplony gaz do Polski, wiemy że Polacy są zainteresowani jego sprzedażą. Ambasador USA mówi wręcz o hubie gazowym w Polsce. Jeśli cena amerykańskiego gazu czy gazu z innych kierunków byłaby atrakcyjna, to Polska mogłaby stać się punktem odniesienia w regionie i może stać się konkurencją do innych centrów dystrybucji. Warto jednak zapytać drugiej strony, czy ona chce tego gazu - powiedział ekspert.
Jakóbik zwraca uwagę, że jeszcze do niedawna strona ukraińska komunikowała, że do końca tej dekady stanie się niezależna od dostaw gazu. - Teraz jednak to rewidują, premier Ukrainy mówi, że program jest opóźniony i pada termin w 2024 r. To oznacza, że Ukraina będzie potrzebowała gazu. Rozmowy w Warszawie a potem i w innych miejscach, w których będą się odbywały warsztaty, mają odpowiedzieć na pytanie, czy i ile gazu Ukraina mogłaby z Polski sprowadzić. W mojej ocenie, możemy liczyć na dodatkowo 1 mld m. sześc. gazu. PGNiG wysyła tam już 2 mld m sześć gazu rocznie, więc będzie to wzrost o jedna trzecią - wskazuje ekspert.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.