- Za 10 lat zapotrzebowanie na energię elektryczną w Polsce będzie o 20 proc. większe od obecnego. Węgiel nadal będzie odgrywał znaczącą role w miksie energetycznym. Wzrośnie też znaczenie energetyki rozproszonej i prosumenckiej – prognozuje minister energii Krzysztof Tchórzewski
- Przez kilka kolejnych lat będzie rosło zużycie węgle, ponieważ oddajemy do użytku nowe bloki energetyczne. Kozienice to jest 2 mln t węgla, następnie dwa bloki w Opolu i blok w Jaworznie. Nowe elektrownie są przynajmniej 20 proc. efektywniejsze i spełniają normy emisyjne, a starych na razie nie wygaszamy. Po 2021 r., gdy wyłączymy stare bloki, zacznie się spadek zapotrzebowania na surowiec do poziomu mniej więcej zbliżonego do 2017 r. – wyjaśnia Tchórzewski dodając, że Polska Grupa Górnicza jest obecnie w stanie sprzedać cały węgiel, który wydobędzie.
Zastrzegł jednak, że import surowca będzie konieczny, bowiem produkcja krajowa nie sprosta zwiększonemu zapotrzebowaniu.
Prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala przypomniał, że jeszcze niedawno naciskano na producentów węgla, aby ograniczali przygotowanie kolejnych frontów wydobywczych, bo taki był kierunek. Teraz jest inaczej.
- Bardzo ładnie hasła przenosimy na różnego rodzaju działania w stosunku do sektora energetycznego, niekoniecznie licząc się z konsekwencjami tych decyzji – mówił prezes Rogala.
Przypomniał, że w ub.r. import węgla kamiennego do Europy wyniósł 172 mln t i poza Polską wzrósł w innych krajach m.in. w Hiszpanii o 30 proc. Wyliczył, że 172 mln t. wydobytego surowca przekłada się 170 tys. ludzi zatrudnionych bezpośrednio przy produkcji i dwa, trzy razy tyle w działalności okołogórniczej.
- Pół miliona miejsca pracy Unia Europejska wystawiła poza swoje granice, pozostawiając u siebie obciążenie środowiska – wyjaśniał.
Zwrócił też uwagę na fakt, że sektor węglowy musi wiedzieć jakie jest zapotrzebowanie na węgiel.
- Co dwa, trzy lata pojawiają się euforie nadpodaży, które powodują, że trzeba zamykać produkcję. PGG zamknęło produkcję na 10 mln t i nie nadrobi tego w terminie 2 lat – tłumaczył Tomasz Rogala.
Zwrócił uwagę, że nagłe zmiany zapotrzebowania na energię nie mogą być nadrabiane przez górnictwo, bo branża ma zbyt wysokie koszty stałe.
- My musimy sprzedać cały towar, a nie budować stoki magazynowe, bo przygotowanie dla nas stoku magazynowego o wielkości 5 mln t węgla to jest 1 mld zł, a nas na to nie stać. Te różnice w zapotrzebowaniu na energię mogą być pokrywane przez źródła o niskich kosztach stałych – dodał.
Zaapelował także o to, aby emocjom, które – jak się wyraził - obudowane są słowami „zielone”, „nowoczesne”, nie nadać zbyt dużego wymiaru ekonomicznego.
Mirosław Kowalik, prezes zarządu spółki Enea, podkreślił, że obecnie lansuje się inwestycje w źródła odnawialne, ale – jak zaznaczył – energetyka konwencjonalna – jako stabilna, jest w stanie w każdej chwili podtrzymać system energetyczny.
- Oczekiwania klienta są takie, że dostarczymy energię w każdym momencie. Energetyka konwencjonalna to zapewnia. Dywersyfikacja miksu energetycznego jest konieczna – podkreślił Kowalik.
I w tym m.in. aspekcie tak istotny jest węgiel, stanowiący własne, niezależne źródło energii, którym dysponujemy.
Dyskusja na temat „Jak zapewnić bezpieczeństwo energetyczne Polski w perspektywie średnio - długoterminowej” odbyła się w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego, który odbywa się w Katowicach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.