Nakładem Wydawnictwa Górniczego ukazał się „Węglowy remanent”, który przedstawia najważniejsze informacje o branży po okresie transformacji ustrojowej, światowe trendy w przemyśle wydobywczym i energetyce, a także perspektywy i scenariusze dla polskiego węgla. To pierwsza taka publikacja.
Mamy nadzieję, że „Węglowy remanent” stanie się przyczynkiem do dyskusji o branży. W związku z tym zaprosiliśmy do udziału w wymianie poglądów na temat górnictwa węgla kamiennego przedstawicieli biznesu, nauki, polityki i strony społecznej. Zadaliśmy wszystkim trzy identyczne pytania.
Prof. zw. Władysław Mielczarski, Instytut Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej, ekspert ds. energii i górnictwa:
1. Czy jesteśmy w stanie przygotować się na dekoniunkturę węglową? Co robić, aby w polskim górnictwie węgla kamiennego nie powtórzyła się sytuacja z lat 2013-2015, kiedy spółki węglowe stanęły na skraju bankructwa?
Jesteśmy w stanie przygotować się na dekoniunkturę, chociaż nie przewidywałbym jej nadejścia ze względu na to, że węgiel jest obecnie w dosyć niskiej cenie i trudno byłoby oczekiwać, żeby jeszcze staniał. Aby zapobiec wszelkiego rodzaju kryzysom, powinniśmy myśleć do przodu i przygotowywać nowe ściany wydobywcze. W tej chwili magazyny są pustawe, zaczynamy sprowadzać coraz więcej węgla z zagranicy. Będzie on nam potrzebny jeszcze przez co najmniej 50-100 lat. To, co by się przydało, to opracowanie średnioterminowego plan, w jaki sposób i w jakiej części polskie górnictwo zaspokoi potrzeby energetyczne krajowej gospodarki. Plan dla górnictwa, miks energetyczny, nad którymi trwają prace w resorcie energii, to krok w dobrą stronę. Potrzeba tu jednak trochę więcej odwagi, nie ulegania wszechobecnej propagandzie, że węgiel jest zły, że polskie elektrownie trzeba zlikwidować. W tym czasie nasi zachodni sąsiedzi bardzo mocno rozwijają energetykę węglową, otwierają nowe złoża węgla brunatnego i to w sercu Europy, blisko Kolonii. My też powinniśmy jasno postawić, że podstawą wytwarzania energii w Polsce jest obecnie i nadal będzie za 50 lat - węgiel. Oczywiście będziemy mieć coraz bardziej nowoczesne elektrownie. Musimy to jasno powiedzieć, nie możemy ulegać naciskom. Obserwuję, że prace w Komisji Europejskiej posuwają się wolno. Do końca roku musimy oddać do KE pierwszy plan, politykę energetyczną kraju i tam jasno napisać, że węgiel to nasze paliwo, z którego nie zrezygnujemy. Od niego zależy nasze bezpieczeństwo energetyczne, a przecież inne dokumenty mówią, że każdy kraj członkowski jest odpowiedzialny za zapewnienie bezpieczeństwa.
2. W jakim kierunku należy pójść, aby mimo zmniejszania się ilości węgla kamiennego w miksie energetycznym, nie zmniejszyć zapotrzebowania na ten surowiec?
Jestem przekonany, że zapotrzebowanie na węgiel nie będzie malało. Polska rozwija się, gospodarka potrzebuje więcej energii. Odnotowujemy wzrost zużycia rzędu 2 proc. rocznie, co oznacza, że w ciągu 10 lat o 25 proc. wzrośnie zapotrzebowanie na energię. Oglądałem symulacje wykonane na potrzeby KE w związku z tzw. pakietem zimowym i w nich przewiduje się dla Polski zmniejszenie zużycia węgla do 2030 roku na poziomie 3 proc. Praktycznie mieści się to w granicach błędu statystycznego. Proszę zobaczyć, sama KE w swoich wewnętrznych dokumentach, nie zakłada spadku zużycia węgla w Polsce przynajmniej do roku 2030! W górnictwie brakuje mi, że branża schowała się i przyjęła rolę winnego za coś, za co tak naprawdę nie ponosi odpowiedzialności. Górnictwo powinno współpracować z władzami politycznymi, ale też powinno mieć wyraźnie swoją politykę informacyjną, w której będzie wyraźnie podkreślało: jeżeli nie my to kto?
3. Czy węgiel odzyska dobrą opinię w Unii i na świecie? Czy światowe gospodarki wrócą do tego surowca?
Gospodarki światowe wrócą do węgla. W tej chwili mamy do czynienia z taką bańką mydlaną, jakich w ekonomii mieliśmy już wiele (jak dot-com-y w końcu lat 90.), które prysnęły, a na ich miejsce pojawiły się nowe. W tej chwili wśród ekspertów mówi się o możliwej awarii systemowej. O krok od niej byliśmy w styczniu w Niemczech, kiedy przez dwa tygodnie nie wiał wiatr i prawie nie było słońca. Do zbilansowania zapotrzebowania brakowało 30 proc. energii. Jakoś to się udało, ale sami eksperci twierdzą, że drugiej takiej sytuacji być może już nie będziemy w stanie przeżyć. I po takim wstrząsie świat sobie uświadomił, że jednak musimy wrócić do podstawowych praw fizyki. Zapotrzebowanie na węgiel nie wynika z tego, że go kochamy. Możemy go nie kochać, ale fizyka jest taka, że wiatr w Polsce wieje przez 2000 godzin rocznie, a słońce świeci przez 900 godzin. A my ciepła i energii elektrycznej potrzebujemy 8760 godzin. I to się nie zmieni.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.