Górnicy są oburzeni, bo rok temu Kompania wstrzymała przyjęcia nowych osób i nikt oprócz absolwentów szkół górniczych nie ma szans na pracę w kopalniach KW.
Kazimierz Lubowicki, przewodniczący "Sierpnia 80" w Szczygłowicach powiedział "Dziennikowi Zachodniemu", że sprawę przeforsowano na polecenie z władz spółki, wszystko odbyło się w ciągu 12 godzin a dyrektor kopalni dowiedział się o przyjęciu nowego pracownika już po fakcie.
Szef kopalnianej "Solidarności" Jerzy Rygiel podkreśla, że na rozpatrzenie w dziale kadr czeka około trzystu podań o młodych ludzi marzących o pracy górnika.
Zbigniew Madej, rzecznik KW, w rozmowie z reporterem "Dziennika Zachodniego" tłumaczył: - Tak się zdarzyło, że na przeróbce zwolniono dyscyplinarnie pracownika i pojawiło się wolne miejsce do obsadzenia. W tej jednej sytuacji nasze przepisy pozwalają uzupełnić wakat i stąd decyzja o przyjęciu nowego pracownika.
Rzecznik dodał, że przyjęcie do pracy odbyło się na wniosek kopalni: - Nie badamy życiorysu ani stopnia pokrewieństwa kandydatów do pracy. Trudno przecież, byśmy ogłaszali konkurs - powiedział Madej "Dzienikowi Zachodniemu".
Sławomir U., szef "Solidarności 80" stwierdził: - Żona jest pełnoletnia, więc może składać podania o pracę tam, gdzie chce. A ja nie mam nawet możliwości, by lobbować za nią w Kompanii Węglowej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.