Wbrew wtorkowym doniesieniom medialnym, import węgla kamiennego do Polski w tym roku do końca kwietnia wynosi nieco ponad 3 mln t i należy do najniższych w całej minionej dekadzie. Z Rosji sprowadzono do Polski w tym czasie 1,84 mln t.
Burzę wywołał artykuł pt. „Węgiel od Putina”, w którym wtorkowa (27 czerwca) Rzeczpospolita alarmuje, że „Węglokoks, największy udziałowiec Polskiej Grupy Górniczej, planuje import rosyjskiego węgla i ma na to zgodę rządu”. Gazeta sieje trwogę, sugerując podwyżki cen w rachunkach za ciepło i prąd, bo „węgiel rosyjski najwyższej klasy energetycznej jest droższy niż polski”.
W tle rzekomego skandalu z importem z Rosji – zdaniem autorów – stoją dramatyczne problemy z wydobyciem w kraju. W publikacji sugeruje się, że PGG w zmowie z Węglokoksem uzupełni rosyjskim paliwem niedobór, a nawet – aby nie płacić prowizji pośrednikowi – sama zacznie skupować węgiel od Rosjan. Oliwy do ognia dolewa w publikacji Rzeczpospolitej Janusz Piechociński, który głosem eksperta demaskuje: - Król jest nagi. (…) Wpompowano w restrukturyzację górnictwa kilka miliardów, (…) wszystko, by pokazać sukces, który odbija się czkawką.
Fakty, które zweryfikował portal górniczy nettg.pl, pokazują jasno, że po pierwsze import węgla do kraju od kilku lat wykazuje trwały trend malejący. Niestety nie zawsze tak było: w okresie, gdy górnictwem w Polsce zarządzał w imieniu PSL (jako minister gospodarki i wicepremier od 2012 r.) komentator RZ Janusz Piechociński (a wcześniej jego poprzednik Waldemar Pawlak) Polska notowała rekordy w wysokości importu w dekadzie. W 2011 r. sprowadziliśmy prawie 15 mln t węgla, gdy eksport zarazem spadł do najniższych wartości (5,75 mln t).
Po drugie sens informacji o możliwych zakupach w Rosji wykłada jasno przedstawiciel Węglokoksu, który tłumaczy, że do Polski importuje się asortymenty, których w kraju po prostu brak, zresztą od dawna.
- Duża część polskich ciepłowni, ze względu na wymagania przepisów ochrony środowiska, potrzebuje surowca o niskim zasiarczeniu. Takiego nasze kopalnie produkują niewiele. Dlatego ciepłownie są zmuszone kupować za granicą – powiedział Paweł Cyz, rzecznik Węglokoksu na łamach Dziennika Gazety Prawnej.
Podkreślił, że obsługa nieuniknionego importu węgla przez spółkę Skarbu Państwa pozwoli na lepszą kontrolę sytuacji w handlu węglem.
Przypomniał, że o możliwych zakupach węgla przez katowicką spółkę państwową otwarcie mówił już w maju tego roku na Europejskim Kongresie Gospodarczym jej szef Sławomir Obidziński.
Niewątpliwie na strategię polskich ciepłowni zawodowych wpłynęło drakońskie zaostrzenie przez Unię Europejską tzw. norm BAT, czyli dozwolonych poziomów emisji m.in. tlenków siarki. Na modernizację bloków musimy z tego powodu wydać ok. 10 mld zł w ekspresowym tempie czterech lat. Tym bardziej zrozumiały jest popyt na nisko zasiarczony surowiec zza granicy. Potrzeby ciepłownictwa nie są tymczasem bezgraniczne, zamykają się 5 mln t węgla.
Warto dodać, że w rachubach o polskim imporcie zawiera się spory wolumen specjalnych – niewystępujących w Polsce - gatunków węgla koksującego sprowadzanych dla hutnictwa np. przez koncern ArcelorMittal. Jak świat światem zawsze liczyć się też będzie tzw. renta geograficzna, która sprawia, że do składu pod Suwałkami może bardziej opłacać się paliwo z sąsiedniej Rosji.
Po trzecie – aktualny poziom wydobycia w kopalniach PGG, w kontekscie wyjaśnień i zapowiedzi władz grupy, nie upoważnia do trwogi, którą podniosła Rzeczpospolita. Plan roczny wynosi nie mniej niż 30 mln t, a PGG wprawdzie ma na półmetku arytmetyczny niedobór rzędu 2,8 mln t (bo inwestycje przygotowawcze dramatycznie zaniedbano w KW i KHW z powodu braku płynności finansowej), jednak prezes Tomasz Rogala wielokrotnie tłumaczył, że dzięki uruchomieniu 9 nowych ścian wydobywczych, reszta roku pozwoli znacznie poprawić bilans. Spółka w oficjalnym komunikacie zapewnia, że „z dużym prawdopodobieństwem plan zostanie zrealizowany”.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
No to dalej zamykajmy kopalnie . niech sie prezes i rzad obudzi !! bo zamkna jeszcze pare kopaln i bedziemy klepac biede zamiast miec swoje bedziemy grube piniadze za wegiel putinowi płacic !!!
A skąd wziąłeś taki wykon dobowy? Napisali ci w Rzepce i musisz wierzyć, bo z liczeniem kłopot? Plan roczny PGG jest 30 mln a zrobili 12,2 mln ton. A nie jak drukuje gazeta, że musieliby na pół roku wydobyć 22 mln t!!! Gdzie, kto? Pomieszali plan PGG z ogólnym popytem i jeszcze ten debil Janusz plecie. Niech liczy grzyby na fejsie))))
Ale bajki opowiadacie, skoro w pierwszym półroczu kopalnie dobowo wydobywały 80-110 tys ton, a powinny wydobywać 150 tysięcy, to jakim cudem w drugim półroczu te zaległości mają zostać nadrobione? Oznaczałoby to skok wydobycia do 200 000 tys ton dziennie. Skok z 80 000 do 200 000? Kto w te wasze bajki uwierzy?