Północnokoreański reżim nie ma na świecie zbyt wielu przyjaciół, można wręcz stwierdzić, że nie ma ich wcale. Po latach izolacjonizmu, w połączeniu z ostracyzmem na światowych salonach dyktatura z Pjongjang nie ma większych szans na znajdowanie nowych partnerów politycznych, a w ostatnich miesiącach ciężko jej nawet utrzymać dotychczasowych.
Gospodarka państwa uznawanego na zachodzie za karykaturalną satrapię obcą walutę ściąga do siebie dzięki atakom hakerskim, eksporcie niewolniczej pracy oraz… węgla.
Naiwni mogą twierdzić, że w wymianach handlowych pomiędzy państwami pecunia non olet (pieniądz nie śmierdzi) i że polityka ma rolę drugoplanową tam, gdzie pojawiają się pieniądze. Złudność tego twierdzenia jest wyjątkowo widoczna w przypadku Korei Południowej, gdzie sytuacja ekonomiczna jest silnie uzależniona od sytuacji politycznej, ta z kolei nie sprzyja rozwojowi gospodarczemu. Prowadzony program nuklearny i stałe dozbrajanie armii oraz docierające do światowych mediów informacje o łamaniu przez reżim praw człowieka uniemożliwiają normalną wymianę handlową z państwem, uważanym za wyjątkowo niestabilne.
Według różnych źródeł, Korea Płn. od lat wypracowuje część swojego dochodu za pośrednictwem sprzedaży narkotyków, handlu bronią na czarnym rynku oraz fałszowania pieniędzy. Od kilku lat do tej listy dochodzą również ataki hakerskie na zagraniczne banki oraz „eksport” niewolniczej pracy na światowe place budowy, tj. do Chin i na Bliski Wschód, gdzie postęp budowlany wymaga olbrzymiej ilości taniej siły roboczej. Koreański rząd odmawia publikowania statystyk ekonomicznych, dlatego muszą one być określane w przybliżeniu, głównie na podstawie danych podawanych przez państwa utrzymujące z Pjongjangiem stosunki handlowe.
Jeszcze w ubiegłej dekadzie Korea Płn. potrafiła handlować z sąsiadami: Rosją, Japonią oraz swoim oficjalnie największym wrogiem – Koreą Południową, ale od kilku lat najważniejszym kontrahentem w (niewielkiej) wymianie handlowej pozostają Chiny, traktujące swojego koreańskiego partnera jako narzędzie w politycznych puzzlach z zachodem. Jeśli chodzi o „względnie normalny” aspekt ekonomiczny, północnokoreańskimi towarami eksportowymi były produkty metalurgiczne, tekstylia, towary spożywcze (płody rolne i produkty rybołówstwa) oraz złoża mineralne.
Od 2010 roku, wraz z eksplozją zapotrzebowania na energię w Chinach nastąpił nagły skok w eksporcie węgla. Utrzymujący wcześniej wartość na poziomie 100-300 milionów dolarów eksport w kolejnych latach przekraczał stal granicę miliarda dolarów. Jeszcze w 2015 roku węgiel stanowił jedną trzecią całego eksportu Korei Płn., w ubiegłym roku, przy spadku eksportu innych towarów ten odsetek wzrósł do 40 proc. Według OEC, obecnie wartość rocznego północnokoreańskiego eksportu węgla wynosi ok. 950 milionów dolarów, czyli prawie dwa razy więcej niż łączny eksport wszystkich rodzajów towarów tekstylnych.
Wiedząc, jak ważne dla utrzymania stałego dopływu gotówki jest utrzymanie eksportu węgla, można sobie wyobrazić, jak bardzo w Koreę Płn. uderzyła chińska decyzja o wstrzymaniu importu koreańskiego węgla przynajmniej do końca roku. Pod koniec lutego Pekin zakazał importu najważniejszego północnokoreańskiego towaru eksportowego, a 7 kwietnia chiński urząd celny wydał oficjalny dokument nakazujący firmom handlującym węglem zwrot surowca. Niewiele później mapy obrazujące ruch statków na Morzu Żółtym pokazywały transportowce koreańskie zawracające do rodzimego portu w Nampo.
Podobnie jak w ubiegłoroczne wakacje w Turcji, która dodatkowym podatkiem na węgiel z głównych kierunków importowych toczyła polityczne przepychanki z Rosją, od początku tego roku jedyny północnokoreański sojusznik, jakim są Chiny, próbuje wymusić na dyktaturze pewne ustępstwa. O ile jednak Turcy kryli się za wymówkami ekonomicznymi, Chińczycy przyznają wprost, że decyzja ma podłoże polityczne. Swoista kara dla północnokoreańskiego reżimu ma być jednym z elementów ocieplania stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, które (przynajmniej oficjalnie) w Korei Płn. upatrują jedno z największych zagrożeń światowego bezpieczeństwa.
Póki co reżim Kim Dzong-Una odpowiada na chiński ban we właściwy sobie sposób – przeprowadzając w regionie kolejne próby rakietowe oraz odgrażając się faktycznym atakiem na siły Japonii, USA i sąsiadów z południa. Chińczycy na razie pozostają jednak nieugięci – według agencji AFP już w kwietniu północnokoreański import węgla do Chin został zredukowany do zera (w styczniu, jeszcze przed wprowadzeniem zakazu Korea Płn. zdołała wyeksportować 1,26 mln ton węgla).
Paradoksalnie, decyzja, która ma uprzykrzyć życie reżimowi w Pjongjangu, odbija się pozytywnie na samych obywatelach. Jak donoszą ze stolicy Korei Płn. zagraniczni korespondenci, wstrzymanie eksportu węgla przełożyło się na nieprzerwane (lub raczej – rzadziej przerywane) dostawy prądu w największych miastach. Do tej pory normą dla zwykłych mieszkańców były częste blackouty, od wiosny zaś nikogo już nie dziwią rozświetlone budynki i ulice.
Dyrektor Działu Analiz Rynku Węgla Energomix i założyciel serwisu polishcoaldaily.com
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.