O tym, że kopalnia jest „głośnym” zakładem, nikogo specjalnie przekonywać nie trzeba. Liczba maszyn i urządzeń pracujących w wyrobiskach generuje wysoki poziom decybeli. Hałas w pracy górnika to bardzo uciążliwy czynnik, a szczególnie narażeni są na niego: kombajniści, górnicy pracujący w ścianach i przodkach, personel obsługujący przenośniki taśmowe, a na powierzchni - pracownicy przeróbki. Pracodawcy wprowadzają różne rozwiązania, aby ograniczyć działanie tego szkodliwego czynnika. Najwięcej w tej materii zależy jednak od samych pracowników i od tego, czy zatroszczą się o swój słuch.
Według definicji, hałas to każdy niepożądany, nieprzyjemny, uciążliwy, szkodliwy, niebezpieczny dla zdrowia dźwięk, działający na organ słuchu człowieka. Szkodliwość hałasu zależy od jego natężenia. Jest on jednym z najczęściej spotykanych czynników szkodliwych w miejscu pracy.
Tendencja spadkowa
- Uszkodzenie słuchu może być wywołane przez hałas o mniejszym natężeniu, ale trwającym przez dłuższy czas, lub przez hałas o dużym natężeniu występujący tylko chwilowo. Dlatego w Rozporządzeniu ministra pracy i polityki społecznej wyróżniono trzy dopuszczalne natężenia. Pierwsze dotyczy ośmiu godzin. W tym czasie średni poziom hałasu może wynieść maksymalnie 85 decybeli (dB). Kolejna dopuszczalna wartość to 115 dB. Podczas szychty może się ona utrzymywać dwa razy po 15 minut. Natomiast największe dopuszczalne natężenie dźwięku, czyli ostatnia wskazana w rozporządzeniu wartość, to 135 dB. Większy hałas w kilka sekund może nieodwracalnie uszkodzić słuch – wyjaśnia Andrzej Kalus, główny specjalista w Departamencie Górnictwa Otworowego i Wiertnictwa Wyższego Urzędu Górniczego.
W górnictwie w 2016 r. ogółem stwierdzono 27 przypadków trwałego ubytku słuchu. W kopalniach węgla kamiennego takiego uszczerbku na zdrowiu doznało 20 górników. Trwały ubytek słuchu znajduje się na drugim miejscu, jeśli chodzi o choroby zawodowe w górnictwie. Niechlubne pierwsze miejsce w tym zestawieniu ma pylica. W ub.r. w górnictwie stwierdzono 439 przypadków tej choroby.
- W kwestii trwałego ubytku słuchu możemy zaobserwować tendencję spadkową. W roku 2010 w górnictwie węgla kamiennego stwierdzono 69 takich przypadków. Wcześniej zdarzały się lata, gdzie odnotowywano nawet 1000 przypadków - przypomina Andrzej Kalus i przedstawia sposoby walki z hałasem.
- Możemy tu wyróżnić ochrony zbiorowe, odpowiednią organizację pracy oraz środki ochrony indywidualnej. W tym pierwszym przypadku można zastosować np. kabiny dźwiękochłonne. Wiadomo, że nie wszędzie jest to możliwe i trudno sobie wyobrazić takie rozwiązanie w ścianie, ale już w zakładzie przeróbczym - jak najbardziej. W organizacji pracy można np. tak planować przemieszczanie się pracowników, aby skracać czas narażenia ich na hałas. Jeśli chodzi o środki ochrony osobistej, to można stosować wkładki douszne lub nahełmowe ochronniki słuchu. Mają one podane wartości tłumienia i dobiera się je zależnie od natężenia hałasu, które stwierdzono na danym stanowisku pracy. Mogłoby się wydawać, że im silniejsze tłumienie, tym lepiej, ale okazuje się, że zbyt niski poziom dźwięków jest przez pracowników odbierany negatywnie. Dlatego poziom 75 dB, słyszalny pod ochronnikami, jest optymalny – stwierdza przedstawiciel nadzoru górniczego.
Zadbaj o siebie
Stan słuchu górników kontroluje się podczas badań okresowych.
- Pracownik zakłada słuchawki i dostaje do ręki przycisk. Jeśli usłyszy dźwięk, to powinien skorzystać z przycisku. Jeśli był dźwięk, a nie było reakcji pracownika, to wiemy, że mamy już do czynienia z jakimś ubytkiem słuchu. W czasie takiego badania audiometrycznego stosuje się pełną gamę dźwięków. Generowane są zarówno tony wysokie, jak i niskie. Na bazie takiego badania komputer wylicza dokładnie, w jakich przedziałach częstotliwości dany pracownik ma uszkodzony słuch – wyjaśnia Kalus. - Jeżeli stwierdzany jest jakiś stopień utraty słuchu, to prawidłową reakcją jest przeniesienie pracownika na mniej zagrożone stanowisko pracy – dodaje.
W polskich kopalniach węgla kamiennego przeprowadza się badania, w których sprawdzane są natężenia hałasu na stanowiskach: górnika i górnika kombajnisty w przodkach oraz ścianach, maszynisty lokomotyw elektrycznych oraz obsługi przenośników zgrzebłowych i przenośników taśmowych odpowiadających za odstawę urobku ze ścian. Największe natężenia hałasu występują w przypadku kombajnisty i obsługi przenośników taśmowych. Nadzór górniczy sprawdza także, jakie stosuje się rozwiązania i środki profilaktyczne. A zalicza się do nich m.in: jednorazowe wkładki przeciwhałasowe, nauszniki przeciwhałasowe, tłumiki hałasu dla wentylatorów lutniowych, kabiny dźwiękochłonne, ograniczenie równoczesnej pracy maszyn generujących nadmierny hałas w tym samym pomieszczeniu, skrócenie czasu pracy obsługi, rotacje pracowników, zastosowanie gumowych okładzin na przesypach przenośników taśmowych. Ponadto pracowników informuje się o aktualnych pomiarach hałasu oraz oznacza się strefy, gdzie przekroczone są normy i gdzie konieczne jest stosowanie środków ochrony.
- W przypadku, gdy ze względów technicznych nie ma możliwości zmniejszenia hałasu poniżej wartości dopuszczalnych, pracownicy zobowiązani są do stosowania indywidualnych ochronników słuchu. Jeśli będą je stosować, to mają gwarancję, że nie wystąpią u nich uszkodzenia słuchu. Dlatego najwięcej zależy tu od samych pracowników i od tego, czy skorzystają z tych środków, które zapewnia im pracodawca – podsumowuje Andrzej Kalus.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Andrzejowi na papierze wszystko sie zgadza !!!! a ze w realu jest inaczej to juz nie jego wina
KWK budryk na niektórych zmianach brak stoperow przed zjazdem porażka Andrzej nie opowiadaj bzdur jak nie masz pojęcia