Polska waluta słabo rozpoczęła tydzień - poinformowali analitycy bankowi. W poniedziałek (10 kwietnia) ok. godz. 17 euro kosztowało 4,23 zł, dolar 3,99 zł, frank szwajcarski 3,96 zł, a za funta brytyjskiego trzeba było zapłacić 4,96 zł.
Analityk Konrad Ryczko z DM BOŚ wskazał, że "początek nowego tygodnia handlu przyniósł nam słabszego złotego, który po mocniejszym otwarciu poddał się korekcie. Na większości zestawień spadek wyceny złotego nie przekraczał jednak 0,5 proc.".
Jak ocenił Ryczko, "lokalnie inwestorzy czekają na jutrzejszy odczyt inflacji CPI, a w szerszym ujęciu uwaga rynków skupiona jest na działaniach banków centralnych".
Na fakt, że "polska waluta słabo rozpoczyna tydzień i traci praktycznie na wszystkich frontach", wskazał również Rafał Sadoch z mBanku.
- W trakcie dzisiejszej sesji złoty zachowywał się jednak podobnie jak węgierki forint, co świadczy o tym, że za słabością rodzimej waluty stoją czynniki globalne. Powinniśmy upatrywać ich po drugiej stronie Atlantyku - ocenił Sadoch.
Dodał, że umocnienie amerykańskiej waluty oddziałuje "w kierunku odpływu kapitału z rynków wschodzących". Według niego "złoty dziś jednak - podobnie jak forint - dość słabo wyglądał również i na tym tle".
- Patrząc na zachowanie EUR/PLN podczas ostatnich sesji widać, że w rejonie 4,21 wyczerpuje się przestrzeń do dalszej aprecjacji złotego - ocenił Sadoch.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.