Pedro Flores i Esmeralda z Katowic, Juan Carlos z Poznania i Emilienne z Połańca – tak mogłyby nazywać się postacie serialu, gdyby ostatnie perypetie największych spółek górniczych i energetycznych w Polsce chcieli przełożyć na grunt telenoweli scenarzyści wenezuelskich, brazylijskich lub argentyńskich tasiemców.
Zakulisowe zagrywki, intrygi, przymusowe aranżowane małżeństwa, ostre starcia – wszystko, czym zachwycały się nasze babcie, ciotki, matki, żony i kochanki oglądając kolejny odcinek „Zbuntowanego anioła” albo „Dzikiego księżyca” – miało niedawno miejsce na krajowym podwórku. Prześledźmy odcinek nr 2016.
Zaczyna się w deszczowym, jesiennym Paryżu, gdzie czarny charakter Pierre e’de Ef postanawia pozbyć się swoich stadnin koni, gdyż uważa, że lepszym środkiem lokomocji jest wół, w którego kosztowną hodowlę zamierza inwestować we Francji i Wielkiej Brytanii. W międzyczasie poznański Juan Carlos podstępem zwabia do swojej hacjendy niewinną i dobrą Marię spod lubelskiej wsi, żeby dobrać się do jej pokaźnego posagu. Juan Carlos ma ambitny plan, żeby zostać jednym z największych hodowców koni z własnym zapleczem paszy, do tego celu potrzebuje jednak dobrać się jeszcze do magazynów siana podupadającej finansowo wdowy Esmeraldy z Katowic. Esmeralda wprawdzie chyba chce mu się oddać, ale do akcji wkracza najważniejszy gracz, wujek Juana Carlosa – Don Ignacio z pałacu przy placu Czterech Krzyży.
Don Ignacio ma swoje plany co do małżeństwa i uważa, że Esmeralda powinna wyjść za mąż za innego katowickiego potentata w branży pasz – Pedro Floresa. Juan Carlos wiedząc, że Don Ignacio ma zawsze ostatnie zdanie we wszystkich sprawach, musi ulec, a nawet dopłacić do wesela Esmeraldy i Pedro Floresa. Na pocieszenie Juan Carlosa Don Ignacio skłania niechętną na początku Emilienne z Połańca do sprzedaży poznańskiemu hodowcy koni jej jedynego, bardzo cennego araba, na którego Juan Carlos ostrzył sobie zęby od jakiegoś czasu.
Tymczasem Pierre jest już dogadany z zagranicznym hodowcą z Pragi w sprawie sprzedaży swoich stadnin. Zagraniczny hodowca, ze wsparciem tajemniczego egzotycznego partnera biznesowego, potrzebuje nowej stadniny w Rybniku, żeby zwiększyć sprzedaż paszy ze swojego magazynu w Czechowicach-Dziedzicach, ale i do tej transakcji postanawia się włączyć wszechwładny Don Ignacio i wiąże stronom ręce, ponieważ chce, żeby stadniny Pierre’a przejęli jego inni bratankowie. Pierre i hodowca z Pragi nie zamierzają jednak ulegać tak jak Emilienne i po cichu skarżą się Catalinie z Brukseli, której wpływy sięgają jeszcze dalej niż macki Don Ignacia. Ciąg dalszy nastąpi w odcinku 2017…
Wracając do pozaserialowej rzeczywistości, po kolei: elektrownia w Połańcu sprzedana Enei za ponad miliard złotych. Dobry ruch Engie, które nie będzie musiało „użerać się” z Ministerstwem Energii. Jeszcze lepsza transakcja dla Enei, która ma teraz zapewniony niezakłócony zbyt węgla z Bogdanki, a może i nawet szansę na inwestycje w kopalni, dla której obecny poziom wydobycia jest niezadowalający i która od lat planuje rozwój zakładu i zwiększenie produkcji. Niestety, pomimo już podjętych działań w zakresie powiększania składu osobowego działu handlowego w Enei Trading (zarząd w Kozienicach nie był zbyt wylewny w temacie swoich planów zajęcia miejsca EDF Paliwa – o czym pisaliśmy w Punkcie Widzenia z 22 października – jednak wiemy, że stosowna rozbudowa miała miejsce), poznańska spółka nie położy swoich rąk na węglu z Katowickiego Holdingu Węglowego.
Ministerstwo miało inne plany co do losów KHW, a łączenie tematu restrukturyzacji Holdingu z notyfikacją przez Komisję Europejską planu ratunkowego dla Polskiej Grupy Górniczej było podnoszone w kuluarach i nie tylko już od jesieni (resort chce odwlec wydanie decyzji przez KE, bo chyba brakuje mu argumentów na „klepnięcie tematu”, a art. 107 TFUE jest w tym zakresie bezlitosny). Teraz wniesienie kopalń KHW (wszystkich) do struktur PGG staje się faktem, ustalono nawet termin – do 1 kwietnia br.
Dopiero po tym mariażu do powiększonej PGG wpłyną pieniądze od Enei, Węglokoksu i TF Silesia. Brzmi znośnie, zwłaszcza PR-owo, kiedy pomyśli się o tym, że moglibyśmy bardzo szumnie nazywać firmę z raptem dwoma kopalniami Polskim Holdingiem Węglowym. Gorzej kiedy weźmiemy do ręki kalkulator: zastanawiać może, czy jednak nie byłoby lepiej przekazać środków trzech wspomnianych wyżej „inwestorów” wprost do Polskiego/Katowickiego Holdingu celem naprawy dwóch najlepszych kopalń tej spółki, zamiast dosypywać gotówkę do wspólnego worka PGG+KHW, gdzie łatwo i szybko mogą się rozpłynąć…
No i na koniec zostaje jeszcze EDF i EPH. W Rybniku podobno w końcówce roku miały miejsce dantejskie sceny w związku z urządzonym przez resort polowaniem na czarownice. Jak donoszą jaskółki, na elektrownię nałożono m.in. karę za brak dostatecznych zapasów surowca. Pytanie, jak długo jeszcze będzie trwała przepychanka pomiędzy ministerstwem a francuskim właścicielem, który chyba zapomniał, że nie jest w swojej ojczyźnie i nie może tu liczyć na parasol ochronny ze strony rządu w Paryżu. Póki co jest na słabszej pozycji. Gorzej dla polskich władz, jeśli w sprawę włączy się jednak w końcu KE i kiedy np. zwolnienie EDF-u z blokady sprzedaży Rybnika do EPH stanie się nieoficjalną kartą przetargową dla notyfikacji planu dla PGG, bo i p takim scenariuszu szepcze się od niedawna.
Ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego i portalu polishcoaldaily.com
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.