Co wydarzyło się między 4 a 15 października roku Pańskiego 1582? Nic. Dosłownie nic. Tych dni nie ma w naszym (europejskim i chrześcijańskim) kalendarzu. Wycięła je z historii reforma kalendarza przeprowadzona przez Grzegorza XIII. Sosigenes z Aleksandrii pomylił się o 11 minut 14 sekund i po wiekach powstał problem.
Oczywiście, to nie papież był autorem reformy, tak samo, jak nie faraon Chufu (Cheops) zbudował sobie piramidę. Grzegorza XIII wyręczyli w naprawianiu kalendarza juliańskiego przede wszystkim dwaj włoscy uczeni mężowie: jezuita i astronom zarazem Christopher Clavius oraz Aloisius Lilius, astronom i lekarz. Ten ostatni był faktycznym twórcą nowego kalendarza.
Dlaczego uznali, że obowiązujący kalendarz, zwany juliańskim, trzeba zmienić?
Kalendarzu juliańskim opracował Sosigenes, astronom z Aleksandrii, na zlecenie Juliusza Cezara. Uczony bazował na kalendarzu egipskim (księżycowo-słonecznym). Wprowadzony został podział roku na 365 dni w 12 miesiącach. Raz na 4 lata następował rok przestępny mający 366 dni. W 708 r. od założenia Rzymu, czyli – wg naszego datowania – 1 stycznia 45 r. p.n.e. w Imperium Rzymskim zaczął obowiązywać kalendarz, zwany juliańskim. Był on na tyle dobry, że w 325 r. Kościół przyjął go jako powszechnie obowiązujący. Tylko z czasem okazało się, że powstały drobne błędy przy wyliczeniach, skutkujące tym, iż po każdych 128 latach kalendarz spóźniał się o jeden dzień. Rok był za długi o 11 minut i 14 sekund.
Trzy wieki prac nad reformą
W XIII w. Alfons X Mądry, król Kastylii (1221-1284) był mocno zaniepokojony niedoskonałością kalendarza, który tracił synchronizację z porami roku. Zlecił swoim uczonym, by obliczyli, ile dni, godzin, minut i sekund dokładnie ma rok. Wyliczył to astronom i osobisty lekarz króla Jehuda ben Mosze ha-Kohen. Król wysłał do papieża raport zwany Tablicami alfonsyńskimi (Tablas alfonsíes). Pierwszy krok ku poprawieniu kalendarza juliańskiego został postawiony. I choć na Wzgórzu Watykańskim od IV w. wiedzieli, że Sosigenes pomylił się, to trzeba było czekać do pontyfikatu Grzegorza XIII (1572-1585), by poprawki zostały wprowadzone.
365 dni 5 godzin 48 minut i 45 sekund. Tyle od 15 października 1582 r. miał trwać rok. Też to nie było, jak się w czasach nowożytnych okazało, idealnie wyliczone, ale co tam dzień spóźnienia na 3322 lata wobec poprzedniego błędu!
Tylko był problem, co zrobić z 10-dniowym spóźnieniem wynikłym z niedokładności kalendarza juliańskiego? Grzegorz XIII wziął przykład z Aleksandra Macedońskiego. Tamten węzeł gordyjski rozwiązał cięciem miecza, papież problem z dekadą prawie tak samo. Na mocy bulli „Inter gravissimas” zarządził, że po czwartku 4 października roku 1582 nastąpi od razu piątek 15 października. Łatwo sobie wyobrazić, jakie było biadoleni, gdy im papież wykasował 10 dni z życia. Byłoby z pewnością większe, gdyby papież nie zdecydował, że wyjęta dekada nie będzie wchodziła w czas poboru procentów od pożyczek, poboru podatków itp. Ponadto wybór daty nie był przypadkowy. Między 4 a 15 października nie było ważnych świąt religijnych. Poza tym papież musiał wykasować dekadę, bo gdyby tego nie uczynił, to naruszyłby porządek tygodnia. A tak po czwartku przypadał piątek.
Zasadniczo kalendarz gregoriański to nic innego, jak kalendarz juliański z wprowadzonymi poprawkami z pontyfikatu Grzegorza XIII, po prawie trzech wiekach prac, w których uczestniczył m.in. Mikołaj Kopernik. Różnice między starym a nowym kalendarzem dotyczą dwóch kwestii.
Po pierwsze - po ominięciu 10 dat dziennych skorygowane zostało zaistniałe opóźnienie. Po drugie - lata wyrażone pełnymi setkami, jak 1700, 1800 i 1900 nie będą latami przestępnymi, chyba że liczba setek dzieli się przez 4 (jak lata 1600, 2000) - wówczas będą przestępne.
Zasadniczym celem reformy było przywrócenie daty Wielkanocy we właściwe miejsce ustalone przez sobór nicejski (ten, który ogłosił kalendarz juliański powszechnym), czyli tak, by najważniejsze święto chrześcijaństwa przypadało w dniu lub w pobliżu równonocy wiosennej. I tak też się stało.
Nie od razu reformę wprowadzono
Większych buntów przeciwko decyzji papieża nie było. Duszpasterze wytłumaczyli wiernym z ambony co, jak i dlaczego. Trochę buntowano się przeciwko reformie w… Rzeczypospolitej.
Gdzie? Doszło do nich w Rydze. W latach 1584-1589 miastem wstrząsnęły niepokoje określane jako „rozruchy kalendarzowe”. Warto pamiętać, że w Polsce kalendarz gregoriański wprowadził już 15 października 1582 r. król Stefan Batory. Równie błyskawicznie postąpiono w Hiszpanii i większości państw włoskich. Z oporem reformę akceptowano w krajach protestanckich (bo była sygnowana przez papieża). W antypapieskiej Anglii przekonano się do niej w 1752 r. Państwem w Europie, które najdłużej trwało przy starym kalendarzu, była Grecja - na nowy „przeszła” w 1923 r. Ostatnim w świecie krajem, który wprowadził kalendarz gregoriański, była Turcja w 1927 r.
Dziś kalendarz juliański ma charakter liturgiczny i stosuje się go w kościołach prawosławnych. O trwaniu przy nim postanowił w 1583 r. sobór konstantynopolitański, gdzie zapisano, że kto „pragnie stosować się do gregoriańskich paschaliów i kalendarza, ten wraz z bezbożnymi astronomami przeciwstawia się wszelkim ustaleniom św. soborów i pragnie ich zniesienia lub złagodzenia – niechaj będzie wyklęty, odłączony od Kościoła Chrystusowego i wspólnoty wiernych”. I dlatego współcześnie w rodzinach, gdzie są zachodni i wschodni chrześcijanie, Boże Narodzenie można świętować dwa razy!
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.