Wczoraj prezes zarządu kopalni Mariusz Iwaniec i jego zastępca Zbigniew Zasowski wrócili z krótkiej kwarantanny na oddziale zakaźnym sądeckiego szpitala, po tym jak w poniedziałek prezes Iwaniec otrzymał na biurko pocztową przesyłkę z białym proszkiem i dwoma wyrazami napisanymi na kartce: pierwsze ostrzeżenie. Proszek trafił do laboratorium na badania, czy przypadkiem nie zawiera bakterii groźnego wąglika.
Jan Basta, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" w Klęczanach i Mirosław Liszka, szef Związku Zawodowego Pracowników Kopalni Surowców Skalnych, stanowczo potępili niewykrytych autorów przesyłki. Zwracają jednak uwagę na fakt, że atmosfera wśród załogi jest zła.
- Ludzie są zdesperowani. Nie dziwilibyśmy się, gdyby komuś od nas przyszedł do głowy tak skrajnie nieodpowiedzialny pomysł - mówi Jan Basta.
Związki żądają respektowanai porozumienia sprzed 4 lat. Obowiązuje do maja. Dyrekcja zobowiązała się w nim do informowania na bieżąco o działaniach i sytuacji ekonomicznej, konsultacji i utrzymania zatrudnienia.
- Dochodzą nas słuchy, że mają być zwalniane kolejne osoby - mówi Jan Basta. - Nie możemy tego potwierdzić, bo informacje ze strony zarządu są ograniczone. Ludzie nas pytają o wiele spraw, a my nie umiemy im odpowiedzieć. Chodzi o nowy sposób podziału premii, o zyski sięgające ponoć za rok 2009 kwoty 9 mln zł i ich wpływ na zarobki. Odnosimy wrażenie, że w kopalni panują dyktatorskie rządy, kierownictwo nie liczy się z załogą - relacjonuje "Dziennik Polski".
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.