Z powodu wyboru źródeł węglowych jako podstawy dla nowoczesnej energetyki na cenzurowanym znalazła się jedna z najbardziej rozwiniętych gospodarek świata - Japonia. W ostatnich latach japońską politykę energetyczną zdominowało przezwyciężanie skutków wielkiego tsunami, które w 2011 r. doprowadziło do zniszczenia siłowni atomowej w Fukushimie.
Wkrótce po katastrofie z obawy o bezpieczeństwo Japonia postanowiła stopniowo zlikwidować wszystkie swoje elektrownie atomowe. Z powodu ograniczonej podaży ceny elektryczności dla Japończyków natychmiast wystrzeliły w górę. Po szczegółowych analizach i namyśle rząd wybrał na alternatywne źródło energii... węgiel, mimo że ani tony nie wydobywa się na wyspach i trzeba go importować z Australii i Chin.
Korzystając z alibi po katastrofie nuklearnej, jedno z najbogatszych państw świata nie podjęło zbyt ambitnych zobowiązań klimatycznych na szczycie COP21 w Paryżu w grudniu 2015 r. Rozpoczęło natomiast zakrojony na setki miliardów dolarów program budowy nowoczesnych elektrowni węglowych, które zapewnią Japonii tani prąd przez następne dziesięciolecia.
Przed karkołomnym zadaniem stanął Paul Simons, wicedyrektor Międzynarodowej Agencji Energetycznej, któremu powierzono niedawno zadanie okresowej oceny japońskiej polityki energetycznej. Nie mógł zignorować tradycyjnej japońskiej solidności w podejściu do problemu bezpieczeństwa dostaw energii, za które zawsze chwalono Kraj Kwitnącej Wiśni. Zarazem musiałby jednak przyznać, że węgla nie wybrano tam lekkomyślnie lub ze skąpstwa, ale rozważnie i po dokładnej analizie.
- Japonia powinna balansować w konstrukcji swego miksu energetycznego pomiędzy kombinacją OZE i siły atomu z jednej strony, a wydajną energetyką cieplną z drugiej - orzekł w imieniu MAE Simons, klucząc, że wprawdzie "tradycyjna japońska uwaga przywiązywana do spraw bezpieczeństwa" sprawdziła się, to jednak "wyzwaniem przyszłości powinna być większa troska o zmiany klimatu".
Japonię oficjalnie poproszono o "odważniejsze inwestowanie w niskoemisyjne technologie". Pocieszono, że "z czasem powinny stawać się coraz korzystniejsze kosztowo". Paradoks polega na tym, że Japonia należy do najbardziej rozwiniętych technologicznie państw świata i trudno zarzucić jej, by - stawiając na energetykę węglową - mogła być na bakier z nowoczesnością.
W końcu autorzy oficjalnego dokumentu znaleźli odpowiednie słowa: "MAE podziwia japońskie zaangażowanie w innowacyjność energetyczną i ma nadzieję, że Japonia - jako jeden z największych na świecie importerów i konsumentów energii - okaże się liderem w rozwoju nowych technologii, bez których globalnie nie da się zredukować znacząco emisji dwutlenku węgla w perspektywie po 2030 r.".
Wig
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Dziwne, a na się wmawia jakie to szkodliwe. Niemcy - budowa nowych elektrociepłowni węglowych Japonia - budowa nowych elektrociepłowni węglowych Polska - najbogatsze złoża węglowe, zamykanie kopalń. Czy to nikomu nie daje domyślenia?