Ekonomiści z PKO BP uważają, że deficyt sektora finansów publicznych nie przekroczy 3 proc. PKB w tym i przyszłym roku; zwiększyły się jednak ryzyka dla wzrostu polskiego PKB - wynika z przedstawionego w środę raportu dot. perspektyw polskiej gospodarki.
Główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak powiedział w środę (3 sierpnia) podczas spotkania z dziennikarzami, że prognozy makroekonomiczne banku dla polskiej gospodarki nie uległy zasadniczej zmianie w ciągu ostatniego kwartału. Zaznaczył, że dostrzega jednak pogorszenie perspektyw wzrostu gospodarczego przede wszystkim w otoczeniu Polski, zwłaszcza w strefie euro.
- Wiąże się to nie tyle z Brexitem (...), co bardziej - w naszej ocenie - z sytuacją europejskiego systemu finansowego, europejskich banków. Co prawda wyniki stress testów okazały się lepsze od tego, czego część analityków się obawiała, ale nie ulega wątpliwości, że poważne napięcia w europejskim systemie bankowym pozostają i będą negatywnie wpływać na impuls kredytowy w strefie euro - powiedział.
Ze względu na sytuację europejskich banków ekonomiści z PKB BP spodziewają się wyhamowania wzrostu gospodarczego w strefie euro. Do tego dołoży się wygasanie pozytywnych efektów wcześniejszego osłabienia euro i spadku cen surowców. Czynniki te w poprzednich kwartałach pozytywnie działały na gospodarkę strefy euro.
Bujak wyjaśnił, że czynniki zewnętrzne powodują, iż prognozy dla polskiej gospodarki są mniej optymistyczne. Ekonomiści z PKO BP spodziewają się w tym roku wzrostu PKB na poziomie 3,5 proc., a w przyszłym w wysokości 3,7 proc. (wcześniej sądzili, że będzie to 4 proc.).
- Pierwszy czynnik to pogorszenie perspektyw wzrostu w strefie euro - naszym głównym rynku eksportowym. Drugim najważniejszym czynnikiem, który powoduje, że dokonujemy umiarkowanej rewizji w dół prognozy na przyszły rok jest opóźnienie wykorzystania środków z nowej perspektywy UE - tłumaczył Bujak.
Ekonomiści z PKO BP szacują, że inwestycje z wykorzystaniem środków z UE będą większe niż w tym roku, ale nie będą aż tak duże, jak wcześniej sądzili.
Bujak zauważył, że w porównaniu z tzw. konsensusem rynkowym jego prognozy dotyczące PKB są relatywnie optymistyczne, a przemawiają za tym pozytywne trendy na rynku pracy. Nic nie wskazuje na to, że mogłoby one się załamać. - Spodziewamy się nasilenia presji płacowej, zwiększenia nominalnej dynamiki płac, co będzie powodowało, że realne dochody do dyspozycji gospodarstw domowych będą rosły bardzo mocno - dodał.
To z kolei będzie stymulować popyt konsumpcyjny, dodatkowo wspierany przez program 500+. W tym roku - wskazano w raporcie - wzrost konsumpcji indywidualnej wyniesie 4 proc., (wobec 3,1 proc. w zeszłym roku), a w przyszłym będzie nieco powyżej 4 proc.
Zgodnie z raportem, do sierpnia inflacja powinna być stabilna, ale od września zacznie rosnąć do 0,3-0,5 proc. w grudniu br. W styczniu 2017 r. powinna być już powyżej 1 proc., a w lutym może znaleźć się powyżej 1,5 proc., czyli w paśmie dopuszczalnych odchyleń od celu NBP (wynosi 2,5 proc.).
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.