W poniedziałek (13 czerwca) złoty tracił, bo inwestorzy obawiają się Brexitu i decyzji FED w sprawie podwyższenia stóp procentowych w USA - wskazują analitycy walutowi. Około godz. 17.50 euro wyceniano na 4,41 zł, dolar kosztował 3,90 zł, frank - 4,04 zł, a funt - 5,56 zł.
Główny analityk walutowy DM BOŚ Marek Rogalski uważa, że słabość złotego w poniedziałek miała generalnie trzy powody. Pierwszy to zbliżające się referendum w Wielkiej Brytanii i przewaga negatywnych sondaży, co nasiliło obawy związane ze skutkami potencjalnego Brexitu, gdyby tak zdecydowali wyborcy 23 czerwca.
- Drugi to raczej słabe odczyty makro z Chin i słabość kursu juana w relacji do dolara, co z kolei rodzi niepewność o perspektywy dla Azji. Trzeci to natomiast zbliżające się posiedzenie FED w najbliższą środę - nie ma pewności, na ile sygnały po tym spotkaniu będą "gołębie" po tym jak z wypowiedzi członków FED wynikało raczej, że słabość rynku pracy może być czasowa - wyjaśnił Rogalski.
Analityk wskazał, że w ciągu dnia można było zauważyć, że inwestorzy na globalnych rynkach zaczynają zestawiać sondaże w sprawie Brexitu np. z projekcjami bukmacherów i deprecjonować znaczenie tych pierwszych. W efekcie w górę poszedł funt, a na wartości straciły jen i frank, które ostatnio znów zaczęły być traktowane, jako "bezpieczne przystanie" mimo swoich ułomności. Tymczasem złoty pozostał słaby - zdaniem Rogalskiego, za sprawą zbliżającego się posiedzenia FED.
Rogalski zwrócił uwagę na pozytywne informacje z kraju: wypowiedź prof. Adama Glapińskiego (kilka dni temu został wybrany na szefa NBP) potwierdziła jego dużą zachowawczość poglądów, a dane o inflacji bazowej CPI wskazały na jej nieznaczne odbicie w maju.
- Analiza techniczna pokazuje, że złoty w krótkim okresie stracił sporo - mamy pewne przereagowanie sondaży związanych z Brexitem, a co do FED to oceny wpływu zbliżającego się posiedzenia na oczekiwania dotyczące terminu kolejnej podwyżki stóp, są dość trudne - wskazał Rogalski.
Analityk widzi powód do krótkoterminowego odreagowania, które zaczyna już być realizowane. Notowania USD/PLN odbiły się od oporu przy 3,91 i powróciły poniżej 3,90.
- Przy wsparciu rosnącego EUR/USD, który może chwilowo powrócić powyżej 1,13, mamy dodatkowe szanse na kontynuację wspomnianego ruchu na USD/PLN - wsparciem są okolice 3,8750-3,88 - szacuje analityk.
Natomiast Rafał Sadoch z DM mBanku zauważył, że wyższy od oczekiwań odczyt majowego wskaźnika deflacji oraz lepsze od prognoz dane na temat kwietniowego bilansu płatniczego nie przyczyniły się do wzrostu notowań polskiej waluty.
- Czynnik rynkowy i powszechna wyprzedaż ryzykownych aktywów przeważyła () nad fundamentami. Podobnie, jak głównym pakietom giełdowym, tak i złotemu ciąży widmo wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Weekendowe w wydarzenia z Orlando również nie sprzyjają nastrojom na rynkach. Szczególnie, że dzięki nim Donald Trump może zmniejszać swój dystans do Hilary Clinton - ocenił Sadoch.
Według niego notowania złotego w dalszej części tygodnia zależeć będą od rynkowego sentymentu i wyników pojawiających się przedreferendalnych sondaży w Wielkiej Brytanii. Dodatkowo w środę wieczorem decyzję w sprawie stóp procentowych będzie podejmował FED, a w czwartek Bank Japonii. Najbliższy tydzień przyniesie również publikację najważniejszych danych makroekonomicznych za maj. W czwartek poznamy krajowe dane o przeciętnym wynagrodzeniu i zatrudnieniu w sektorze przedsiębiorstw, a w piątek wskaźniki produkcji przemysłowej oraz sprzedaży detalicznej, które mogą mieć odbicie w notowaniach polskiej waluty.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.