Nawet 450 tysięcy galonów, czyli 1,7 miliona litrów ropy mogło wyciec z tankowca, który rozbił się w Port Arthur w Teksasie. Ogromny statek zderzył się z inną jednostką, podaje amerykańska straż przybrzeżna.
Lokalna policja poinformowała, że nikt nie został ranny, ale część portu została zamknięta. Ewakuowano też część mieszkańców z najbliższej okolicy. Istniały bowiem obawy, że może dojść do zatrucia oparami trującego siarkowodoru, powstałymi podczas wycieku - podał portal tvn24.pl.
Do katastrofy doszło, gdy 182-metrowy tankowiec zderzył się z holownikiem, pchającym załadowaną barkę. Po kolizji w tankowcu powstała dziura o rozmiarach 4,5 na 2,5 metra.
Jak podaje oficer portu Richard Brahm, załodze udało się przepompować na inną jednostkę 69 tysięcy baryłek ropy. Statek przewoził 80 tysięcy. Pozostałych 11 tysięcy baryłek (czyli około 1,7 milionów litrów) nie udało się przepompować.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.