Podczas czwartkowej (31 marca) sesji złoty zyskiwał w stosunku do głównych walut i zdaniem analityków w krótkiej perspektywie może zyskiwać dalej. Ok. godz. 18.30 za euro trzeba było zapłacić 4,24 zł, za dolara 3,72 zł, a za franka szwajcarskiego 3,88 zł.
Kamil Maliszewski z DM mBanku przyznał, że czwartkowa sesja okazała się niezwykle udana dla złotego.
- Nie jest jednak łatwo zinterpretować ruchy z ostatnich dni, gdyż kurs PLN porusza się często w oderwaniu od globalnych nastrojów, jak i danych z polskiej gospodarki. Te opublikowane dziś były raczej niesprzyjające, gdyż deflacja według wstępnego odczytu GUS okazała się większa od prognoz i nadal nie widać żadnej presji, która miałaby przyspieszyć tempo wzrostu cen w Polsce - zaznaczył.
- Oczywiście wzmaga to pytania dotyczące perspektywy obniżek stóp procentowych, które wydają się coraz bardziej prawdopodobne. Szczególnie, że po zmianie prezesa NBP ciągle będzie towarzyszyła nam deflacja i wydaje się, że konsensus w ramach RPP może szybko ulec przesunięciu. Warto zauważyć, że dzisiejsze dane na temat inflacji w strefie euro zaskoczyły na plus, co pokazuje, że deflacja coraz bardziej staje się naszym lokalnym problemem. Natomiast tendencje w naszym regionie (chociażby niedawne obniżki stóp na Węgrzech) będą wywierały coraz większą presję na działania ze strony Rady Polityki Pieniężnej - dodał analityk mBanku.
Jego zdaniem najbliższe dni przyniosą "próbę zejścia kursu EUR/PLN nawet do poziomu 4.20".
- Nadal wydaje nam się jednak wątpliwe, aby złoty mógł pozostać tak silny przez dłuższy okres. Spodziewamy się więc, że najbliższe tygodnie mogą przynieść korektę w okolice 4.30 - wskazał.
Dodał, że kurs USD/PLN "znalazł się na nowych minimach i coraz bardziej zbliża się do poziomu 3.70".
- Wynika to jednak ze zdecydowanej słabości amerykańskiego dolara, który jest dziś jedną z najsłabszych walut na rynku. Inwestorzy spodziewają się, że Fed będzie kontynuował bardzo ostrożną politykę monetarną, jednak wiele może zmienić się w tej kwestii po danych z rynku pracy w USA. Jak na razie tendencja jest jednak bardzo wyraźna i jeżeli dane nie okażą zdecydowanie lepsze od prognoz, to dolar może nadal znajdować się pod presją - skomentował Maliszewski.
Marek Rogalski z DM BOŚ także podkreślił, że złoty powrócił do trendu wzrostowego i "wspiął się na nowe tegoroczne maksima łamiąc szczyt z lutego przy 1,1376".
- O ile sytuacja na USD/PLN jest jasna (na EUR/USD mamy mocne wybicie) i rośnie prawdopodobieństwo testowania psychologicznej bariery 3,70 w najbliższych dniach, o tyle przestrzeń do ruchu na EUR/PLN może być ograniczona do okolic ostatniego wsparcia przy 4,2390. Jeżeli poziom ten nie zostanie naruszony w perspektywie najbliższych dni, to wzrośnie prawdopodobieństwo wykreowania większego ruchu w górę (w okolice 4,30) - skomentował Rogalski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.