- Filozofią tego rządu zawsze było takie podejście do polityki fiskalnej, by służyła ona jak najlepiej gospodarce; dziś wzrost płac w Polsce może i powinien być wyższy - mówił szef MF Mateusz Szczurek w środę (22 lipca) w Sejmie podczas debaty nad sprawozdaniem z realizacji budżetu w 2014 r.
W środę w Sejmie przyjęcie sprawozdania z realizacji budżetu oraz udzielenie rządowi absolutorium rekomendowała posłom Krystyna Skowrońska (PO) w imieniu sejmowej komisji finansów.
Także Najwyższa Izba Kontroli oceniła pozytywnie wykonanie ustawy budżetowej za rok 2014, jednak zgłosiła też uwagi. Szef NIK Krzysztof Kwiatkowski wytykał m.in., że w 2014 nie poprawiła się skuteczność poboru podatków.
- W polskim systemie podatkowym wciąż nie ma klauzuli generalnej przeciwko unikaniu opodatkowania - powiedział.
W wystąpieniach klubowych głosowanie za udzieleniem rządowi absolutorium zapowiedzieli przedstawiciele klubów koalicji PO-PSL. Paweł Arndt w imieniu klubu PO ocenił, że rząd dobrze wykonał budżet państwa w 2014 r.; nie tylko ograniczono deficyt, ale stworzono też warunki do dalszego rozwoju gospodarczego - stwierdził.
Rok 2014 był dobry, jeśli chodzi o polską gospodarkę i finanse - wtórował mu Jan Łopata (PSL). Według niego, wystawieni na próbę przez rosyjskie embargo, daliśmy sobie świetnie radę.
Przeciw absolutorium głosować mają kluby PiS, SLD i Zjednoczonej Prawicy.
Zdaniem posła PiS Henryka Kowalczyka, rząd księgowo zmniejsza deficyt, a jego polityka gospodarcza oparta jest na zadłużaniu się. Krytyczny był także także poseł SLD Ryszard Zbrzyzny, według którego budżet państwa w 2014 r. był zły i również jego wykonanie było nie najlepsze, po stronie dochodów jak i wydatków. Również poseł klubu ZP Andrzej Romanek oświadczył, że jego klub "absolutnie nie może poprzeć tego sprawozdania", bo - weług niego - widać, ze system stworzony w ciągu ostatnich 8 lat "transferuje pieniądze z Polski za granicę, ogołaca polskich podatników".
Do wystąpień klubowych odniósł się minister finansów.
- Filozofią tego rządu zawsze było takie podejście do polityki fiskalnej, by służyła ona jak najlepiej gospodarce, a więc ograniczanie wydatków państwa, kiedy jest to możliwe, a robienie tego w taki sposób, aby nie szkodziło to wzrostowi gospodarczemu" - powiedział Szczurek. Przekonywał, że koszty obsługi długu nigdy nie były tak niskie, jak obecnie.
Szef resortu finansów ocenił, że wzrost gospodarczy przyspiesza i sektor prywatny odzyskuje siły, więc to jest moment na ograniczanie deficytu i zmniejszanie długu publicznego.
- Pojawiły się zarzuty, że płace nie nadążały za PKB od 2009 roku. Tak rzeczywiście było, ale jak inaczej osiągnąć równowagę? Można oczywiście mieć sytuację taką, jak w latach dwutysięcznych w Hiszpanii i w innych krajach, gdzie płace rosły bardzo szybko, ale to kończy się ogromnym zadłużeniem całego państwa, nie tylko rządu i w ostatecznym rachunku być może kryzysem. Dziś po odzyskaniu tej równowagi ten wzrost płac może być i powinien być wyższy - powiedział minister.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Niech pan Szczurek tu na Śląsk przyjedzie i powie ludziom zwalnianym np. z PRS Wschód, że "płace mogą i powinny być wyższe".... Ludzie nie mogą znaleźć pracy, a jak już ją znajdą to dostają grosze, "bo taki jest rynek" i bo "więcej się nie da"... Mamy tu sytuację, w której młodzi zdesperowani, że nie mogą znaleźć pracy w końcu, choć często wcale tego nie chcą, wyjeżdżają za granicę. Większość tych, którzy mają pracę, zarabia ledwo na przeżycie. Warszawa to chyba leży na księżycu.