Odnowę obszarów zdegradowanych społecznie czy infrastrukturalnie ma umożliwiać rządowy projekt ustawy o rewitalizacji, którego pierwsze czytanie odbyło się w środę (8 lipca) w Sejmie. W Polsce zdegradowanych jest ok. 20 proc. obszarów miast, zamieszkanych przez ok. 2,4 mln osób.
W wieczornej debacie wszystkie kluby opowiedziały się za skierowaniem projektu do komisji infrastruktury, polityki społecznej i rodziny oraz samorządu terytorialnego i polityki regionalnej.
Projekt, przedstawiony przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, rząd przyjął pod koniec czerwca na wyjazdowym posiedzeniu w Katowicach. Na terenie wielu miast, ale także gmin wiejskich, znajdują się obszary zdegradowane, charakteryzujące się wieloma problemami społecznymi, zaniedbaną infrastrukturą mieszkaniową, gorszą jakością przestrzeni publicznej i zapaścią gospodarczą - uzasadniał rząd. Występują tam takie negatywne zjawiska, jak bezrobocie, ubóstwo, przestępczość, problemy edukacyjne, wykluczenie z życia publicznego i kulturalnego, degradacja środowiska naturalnego, słaba komunikacja publiczna.
- Projekt jest odpowiedzią na postulaty samorządów, które same nie poradzą sobie z problemem - mówił posłom wiceszef MIR Paweł Orłowski. Projekt zawiera propozycje kompleksowych rozwiązań w celu ożywienia zaniedbanych obszarów, czego efektem ma być "znacząca poprawa" jakości życia osób je zamieszkujących. Służyć ma temu m.in. włączenie lokalnych społeczności do wszystkich etapów odnowy - od planowania, przez realizację aż po ocenę.
Jak powiedział Orłowski, na rewitalizację będą przeznaczone środki unijne z polityki spójności - 22 mld zł, do czego dojdą 3 mld zł z innych źródeł. Będzie ona prowadzona na podstawie programów, przyjmowanych przez radę gminy. To zadanie własne gmin, ale dobrowolne; projekt nie nakłada na gminy takiego obowiązku. Obszar rewitalizacji nie mógłby przekraczać 20 proc. powierzchni gminy (w różnych jej miejscach), a działania rewitalizacyjne mogą objąć maksymalnie 30 proc. jej mieszkańców. "To proces niełatwy i długoletni" - przyznał Orłowski.
Na obszarach rewitalizowanych przez maksymalnie 10 lat można by tworzyć specjalne strefy rewitalizacji. Będą tam ułatwienia w procedurze administracyjnej, możliwość przyznawania dotacji remontowych oraz zwalniania z trybu przetargowego. Na terenie strefy gmina miałaby pierwszeństwo przy zakupie nieruchomości. W strefach tych powstawałoby m.in. budownictwo czynszowe.
W debacie podkreślano, że gminy czekają na tę ustawę. Zdaniem PO jest to dobre narzędzie dla samorządów do odnowy zaniedbanych terenów. Dotychczasowa rewitalizacja była mało efektywna i wyrywkowa, często nie miała akceptacji społecznej, a ludzi "wypychano" z odnawianych obszarów - mówił Bogdan Rzońca (PiS). Zbyszek Zaborowski (SLD) pytał, co się stanie, jeśli po 10 latach rewitalizacja danego obszaru nie zakończy się. Zdaniem Zofii Popiołek (RP) ustawa jest potrzebna, bo w miastach wciąż razi dysproporcja między nowoczesnymi obiektami a terenami tkwiącymi jeszcze w XIX wieku.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.