- Konwencjonalna energia będzie w Polsce jeszcze przez co najmniej kilkadziesiąt lat, bo węgiel kamienny i brunatny pozostaną najtańszymi jej źródłami. Ponieważ rozumieją to coraz lepiej komisarze i urzędnicy UE, wkrótce łatwiej będzie się nam porozumieć z tymi państwami, które jeszcze nią są temu przychylne - powiedział Tomasz Tomczykiewicz, sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki na zakończenie wtorkowej (21 kwietnia) dyskusji nt. "Koniec tradycyjnej energetyki? Transformacje i strategie" podczas EKG w Katowicach.
Teza o końcu konwencjonalnych paliw i zależnej od nich struktury wytwarzania energii nie znalazła zwolenników wśród ekspertów i prezesów największych spółek energetycznych na Europejskich Kongresie Gospodarczym.
- Rozumiemy cel polityczny UE w postaci ograniczenia udziału węgla, ale też mamy nader ograniczone możliwości kształtwania jakiegoś innego miksu w przewidywalnej przyszłości - tłumaczono.
Czy marże mogą topnieć?
- Prąd nie pochodzi z gniazdka! I jest to dla nas dobra wiadomość - rozbawił publiczność Marek Woszczyk, szef PGE. A Katarzyna Rozenfeld, wiceprezes Tauron Polska Energia SA ujawniła, ze zyski jej firmy w zeszłorocznym obrocie energią elektryczną osiągnęły 608 mln zł, czyli więcej, niż suma zysków w trzech pozostałych grupach.
Oni dziękują za wojnę cenową
- Dziękuję kolegom za ogromne zaangażowanie w wojnę cenową, my nie braliśmy w niej udziału, nie sprzedawaliśmy bez marży i bardzo nam pomogliście - ironizowała Rozenfeld. Dodała, że marża od 2004 r. zmalazła już o 61 proc. i więcej nie da się jej praktycznie obniżać. Dyskutanci przypomnieli jednak, że przed obniżkami spółka zdążyła jednak podnieść o ponad 40 proc. cenę prądu dla przemysłu.
Wysokie marże nieuprawnione!
- Utrzymywanie wysokich marż w dystrybucji jest o tyle nieuprawnione, że na rynku pojawiają się nowi gracze, rzucają wyzwanie i postrzegani są przez dotychczasowych uczestników jak zagrożenie - ripostował Krzysztof Noga, wiceprezes grupy Duon, która konkuruje hasłem "koniec z monopolem", handlując prądem, gazem i dłączając w ofercie pakiet innych usług.
Energia stała się produktem
Czy zmiany, jakie obserwujemy we współczesnej energetyce upoważniają do dalekosiężnych wniosków o końcu starego modelu produkcji i dystrybucji, w którym potężne, ocierające się o monopol, firmy narzucają warunki odbiorcom na rynku?
- Energia z dobra publicznego staje się coraz bardziej produktem - definiował problem moderator Piotr Łuba.
Kup prąd i internet plus ubezpieczenia!
Zdaniem nowych graczy, którzy korzystają na uwolnieniu od 2004 r. rynku dystrybucji energii w Polsce, przyszłość należy do tych dostawców, którzy rozumieją, że klient stanie się w przyszłości nie tylko konsumentem prądu czy ciepła, ale zuepełnie nowych wartości, jak np. informacja o zużyciu, usługi telefoniczne i internetowe, możliwość sprzedaży do sieci niewielkich wolumenów energii wyprodukowanej w domu przy pomocy ogniw fotowoltaicznych czy miniturbin wiatrowych itp.).
Doświadczenia przy takim nowoczesnym rozszerzaniu oferty w Wielkiej Brytanii opisał Metthew Nunn z EDF Polska SA. Z prądem i gazem sprzedawane są tam m.in. ubezpieczenia samochodowe, karty kredytowe, usługi bankowe, telekomunikacyjne, sygnał TV, internet.
- Czy to się przyjmie w Polsce? - pytał Nunn, zauważając, że rynek ciągle bardziej należy tu energetyki niż do odbiorców, którzy w efekcie przepłacają.
Kiedy masowi będą mieć taniej?
- Biznes kupuje energię w Polsce tanio, bo nad uzyskaniem taniej oferty u dostawców pracują w firmach przemysłowych całe działy. Sektor detaliczny, masowych odbiorców, rozwija się słabiej, ale nadejdzie czas, gdy klienci również zaczną się zgłaszać do biur obsługi po zniżki i promocje - przewidywał Krzysztof Zamasz, prezes Enea SA.
Z jednej strony nie dziwi go taki obrót spraw.
- Przecież wiemy, że stacje benzynowe też nie żyją ze sprzedaży paliwa - porównywał.
Z drugiej strony przestrzegał, by nie zachwycać się bezrefleksyjnie nowinkami rynku energetycznego (15 lat temu mówiono np. o decentralizacji ciepłownictwa po to, by dzisiaj wrócić do kogeneracji w wykoniu dużych graczy).
Tradycja wzbudza zaufanie
Katarzyna Rozenfeld z Taurona ostrzegała z kolei przed przesadą w dywersyfikacji produktów:
- Czy zaufalibyśmy branży górniczej, gdyby pod ciężarem kłopotów postanowiła nam dzisiaj sprzedawać np. usługi medyczne? - pytała retorycznie, podkreślając ogromne znaczenie doświadczenia, tradycji i siłę więzi emocjonalnych między dostawcami energii a odbiorcami.
URE: monopolu nie będzie
Spór "konsolidacja czy rozdrobnienie" przeciął Maciej Bando, prezes Urzędu Regulacji Energetyki:
- Mamy do czynienia z quasi konkurencją. Nadszedł czas, żeby monopol w dystrybucji energii zniknął! - mówił Bando, dodając, że UE bardzo uważnie śledzi nasz rynek na każde hasło o jego "konsolidowaniu".
- Jeśli w ogóle jest możliwa konsolidacja, to na pewno nie w dystrybucji, raczej w wytwarzaniu i sprzedaży - tłumaczył. Szef URE przyznawał, że "energetyka konwencjonalna będzie coraz mniej ważyć w miksie energetycznym. Znaczenia nabiorą usługi systemowe, za kilka lat będzie można na nich budować procenty EBIDT-y [zysku - przyp. red.] - mówił Bando.
Nowoczesność, tylko rozsądnie!
O skutkach urynkowienia energii mówił Zdzisław Gawlik, sekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu:
- Energia jako produkt? Ok, ale najpierw trzeba ją mieć, aby móc sprzedać. Być może z powodu mojego numeru Pesel będę bronił tradycyjnej energetyki. Nowoczesny blok w elektrowni Kozienice [opalanej węglem - przyp. red.] zupełnie różni się od pozostałych, ale czy rzeczywiście jest on nowy? Nie, konwencjonalny! Miks energetyczny w Polsce musi być taki, żebyśmy jako państwo mogli zapewnić prąd naszym obywatelom. Nowoczesność jest bardzo potrzebna, jednak aplikowana w rozsądnych granicach - mówił przedstawiciel Skarbu Państwa.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.