W ciągu ostatnich 25 lat Polska osiągnęła ogromny sukces: zaczynała jako jeden z najbiedniejszych krajów Europy Środkowej, obecnie jej PKB wynosi 66 proc. średniej Unii Europejskiej. Dotychczas jednak największym atutem była stosunkowo tania siła robocza. Zdaniem Jana Cieńskiego, dziennikarza "The Economist", motorem dalszego rozwoju powinny być innowacyjne pomysły, system finansowania start-upów, poprawa stosunków między administracją i biznesem oraz reforma systemu politycznego.
- Polska osiągnęła ogromny sukces w ostatnim ćwierćwieczu, bo zaczynała jako jeden z najbiedniejszych krajów Europy Środkowej, a obecnie jej PKB stanowi 66 proc. średniego PKB w UE - ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Jan Cieński, dziennikarz tygodnika "The Economist".
Zdaniem Jana Cieńskiego jest to przede wszystkim efekt mądrej polityki rządowej, szczególnie wczesnych reform z planu Balcerowicza. Istotny wpływ miał na to także napływu inwestycji zagranicznych po 1989 roku oraz powstanie niespodziewanie dużej klasy przedsiębiorców, którzy stworzyli bardzo wiele ciekawych przedsiębiorstw.
- Kolejny etap jest trudniejszy, bo dotychczas Polska rosła dzięki taniej sile roboczej i kupionym na zewnątrz technologiom - zauważa Cieński. - Teraz trzeba samemu tworzyć nowe, innowacyjne rozwiązania, firmy powinny się łączyć i razem przebijać na zachodnich rynkach z własnymi markami, co obecnie jest rzadkością.
Istnieją co prawda przedsiębiorstwa, takie jak PESA (producent taboru szynowego) czy wytwarzający pojazdy komunikacji miejskiej Solaris Bus & Coach, których produkty są znane i cenione na świecie. Większość jednak - zdaniem Jana Cieńskiego - to dostawcy podzespołów, które trafiają głównie do Niemiec, bo sprzedaż zagraniczna do tego kraju odpowiada za około jedną czwartą polskiego eksportu.
- Ale szerokie wejście na rynki światowe dla krajowych firm jest do zrobienia - twierdzi dziennikarz tygodnika "The Economist". - PESA dziesięć lat temu prawie w ogóle nie istniała na zagranicznych rynkach, a kilka lat temu wygrała kontrakt wart więcej niż miliard euro i dzisiaj sprzedaje lokomotywy do Niemiec. Nowy Styl, który robi meble biurowe, niedawno kupił kilka firm niemieckich i obecnie funkcjonuje w dużej skali na tamtejszym rynku.
Atutami polskich przedsiębiorstw, jak uważa Cieński, są stosunkowo krótka historia, brak rutyny oraz energia i umiejętność dostosowania się do zmieniających się warunków.
- Wszystkie krajowe firmy są bardzo młode, najstarsze mają mniej więcej 20-25 lat i obecnie dochodzą do takiego poziomu skali, że mogą już się przebijać - precyzuje korespondent tygodnika "The Economist". - Ale to jest bardzo trudne, bo nie można polegać już tylko na taniej sile roboczej, należy dużo inwestować w innowacje, być zwrotnym i przedsiębiorczym. To bardzo wymagające także dla zarządu, który inaczej musi podchodzić do firmy. Ale jak są sukcesy, to znaczy, że jest to wykonalne. Teraz tylko trzeba sprawić, by miało to miejsce w szerszej skali.
Przedsiębiorcy wskazują, że rozwój gospodarczy Polski hamuje brak firm globalnych, zbyt niskie wsparcie innowacyjności, niskie kapitały własne przedsiębiorstw czy wysoki udział szarej strefy. Wciąż szwankuje też prawo, zbyt słabo w porównaniu z najbogatszymi państwami rozwinięta jest infrastruktura, niski jest także poziom zaufania społecznego i siła nabywcza konsumentów.
- Obecnie konieczne jest mnóstwo żmudnych, małych reform, nie można już liczyć na jedną wielką przebudowę, jaka miała miejsce za Leszka Balcerowicza - wskazuje Jan Cieński. - A więc poprawa wyższych uczelni, finansowanie start-upów, zmiana przepisów, jeśli chodzi o rozpoczęcie biznesu, poprawa stosunków między biznesem i uczelniami, usprawnienie systemu politycznego. To bardzo męczący system, reformy nigdy się nie kończą, trwają w nieskończoność, bo cały czas trzeba coś zmieniać i poprawiać.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.