Węgiel ze Śląska generalnie jest drogi i mimo planów ograniczania kosztów, wejście sektora energetycznego w górnictwo oznacza wzrost cen energii - uważają eksperci. Takie zaangażowanie energetyki przewiduje przyjęty przez rząd program naprawy Kompanii Węglowej.
Program przewiduje m.in. likwidację 4 najbardziej nierentownych kopalń KW oraz utworzenie spółki celowej z dziewięciu innych. Przewiduje się w nim możliwość objęcia części udziałów przed podmioty sektora energetyki.
Konsolidację górnictwa z energetyką zapowiedziała po przyjęciu programu premier Ewa Kopacz. Oświadczyła jednocześnie, że szczegóły objęcia aktywów górniczych przez spółki energetyczne pod kontrolą państwa przedstawi minister skarbu.
Rządowy pełnomocnik ds. restrukturyzacji górnictwa Wojciech Kowalczyk przekonywał, że spółki energetyczne są takim rozwiązaniem zainteresowane, bo każdy koncern energetyczny chce mieć zapewniony dostęp do paliwa.
Skończy się zapewne na zaangażowaniu w górnictwo PGE, bo Tauron ma własne kopalnie, Enea kupuje węgiel w Bogdance, a Energa ma tylko jedną niewielką elektrownię węglową i wiele węgla nie potrzebuje - ocenił Maciej Bukowski z think-tanku WISE. (Od redakcji: dr Maciej Bukowski jest współautorem publikacji "Analiza wsparcia gospodarczego dla elektroenergetyki węglowej oraz górnictwa w Polsce", wykonanej na zlecenie Greenpeace)
Jak dodał, zaangażowanie PGE oznacza "prawie na pewno" wzrost cen energii, bo spółka musi skądś wziąć pieniądze na kupno górniczych aktywów, a kwoty rzędu kilku mld zł to za dużo nawet dla tak dużej firmy, która w dodatku musi prowadzić własne inwestycje. Chyba, że rząd zrezygnuje z dywidendy od PGE, w której ma ponad 60 proc. - dodał. Za 2013 r. PGE wypłaciła 2 mld zł dywidendy, rządowi przypadło 1,2 mld.
Również ekspert ds. polityki energetycznej prof. Krzysztof Żmijewski ocenia, że efektem będzie wzrost cen energii. Węgiel jest drogi, bo koszty funkcjonowania kopalń są większe niż ich przychody, ale zwiększenie przychodów przez zmuszenie sąsiedniego sektora, aby kupował ten węgiel i kupował go drożej oznacza, że energia będzie droższa - powiedział Żmijewski. (Od redakcji: prof . Krzysztof Żmijewski jest Sekretarzem Generalnym Społecznej Rady ds. Rozwoju Gospodarki Niskoemisyjnej)
- Chyba, że się okaże, iż dziś ceny energii są zawyżone i można z nich coś +wycisnąć+ dla górnictwa. Wydaje mi się jednak, że w porównaniu do cen europejskich ceny energii w Polsce nie są zawyżone. Nasza energia nie zawiera tzw. niezasłużonych zysków, a to oznacza, że cena energii wzrośnie, co odczują i gospodarstwa domowe i przemysł, który stanie się mniej konkurencyjny - ocenił prof. Żmijewski.
- Czyli tą chorobę, którą mamy w górnictwie przeniesiemy na przemysł. Pytanie czy to jest rozwiązanie, bo normalnie ognisko choroby staramy się wyizolować, a tutaj przenosimy ją po całym kraju - dodał. Żmijewski przypomniał, że 15 lat temu, w czasie reformy Jerzego Buzka i Janusza Steinhoffa, takich rozwiązań jak konsolidacja górnictwa z energetyką nie zastosowano, mimo, że tamta reforma była nieporównywalnie głębsza.
Rządowy program przewiduje obniżanie kosztów działalności nowej KW. Bukowski wskazał jednak, że koszty wydobycia generalnie będą mieć jednak tendencję rosnącą, bo zależą od rozwoju całej gospodarki. W miarę rozwoju płace generalnie rosną, a dobra inwestycyjne drożeją - podkreślił.
Od redakcji: prof . Krzysztof Żmijewski jest Sekretarzem Generalnym Społecznej Rady ds. Rozwoju Gospodarki Niskoemisyjnej, dr Maciej Bukowski jest współautorem publikacji "Analiza wsparcia gospodarczego dla elektroenergetyki węglowej oraz górnictwa w Polsce" wykonanej na zlecenie Greenpeace
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.