Uważa Pan, że trzeba było więcej fedrować. A komu by się tę większą produkcję sprzedało, skoro teraz, przy mniejszej, na zwałach zalega 10 mln t, nie licząc zapasów energetyki...
Przecież to jest niemal tyle, ile wynosi roczny import z Rosji. Rząd ciągle mówi o ograniczeniu tego importu, ale uregulowanie rynku węgla kamiennego idzie poprzez wprowadzenie koncesji na jego sprzedaż, w oparciu o przepisy podobne do tych o paliwach ciekłych. Nie obejmuje to jednak takich paliw jak węgiel brunatny czy koks. A przecież mieszanka węgla kamiennego ze wspomnianymi paliwami, w której 51 proc. stanowi węgiel brunatny, a resztę kamienny, poprzez symetrię powinna wymagać koncesji. To może dać wybieg dla unikania opłat. Koncesjonowanie działa - więc niby opiekuńcza kontrola państwa jest, ale przy tej opiece rządu uczciwi zapłacą i padną, bo kopalnie węgla kamiennego nie produkują lignitu czy koksu.
Jak Pan ocenia to, co wypracował Międzyresortowy Zespół ds. Funkcjonowania Górnictwa Węgla Kamiennego w Polsce?
"Wypracował" to termin niewłaściwy - jeden diabeł wie, co ci ludzie robią. Zespół międzyresortowy składa się z ludzi różnych ministerstw, zwykle bez wiedzy albo rozumienia problemu. Nie zrobili niczego raczej ze względu na niekompetencję - dana suma niekompetencji nie sumuje się, aby dać kompetencję. Często nie jest wstydem nie wiedzieć i pytać, ale nie wiedzieć i nie pytać to wstyd. Problem w tym, że rząd nie zdaje sobie z tego sprawy. W 2007 r. powołałem Radę Górniczą (przy Głównym Geologu Kraju), a jej skład nie był przypadkowy - to byli fachowcy, którzy sporo zdążyli przygotować w ciągu pół roku. Rząd Tuska natychmiast po zaprzysiężeniu rozwiązał tę Radę, nie prosząc nawet o raport z tego, co ci ludzie zrobili. Prawdziwe cele rządu czy tego Zespołu pokazują prowadzone właśnie w parlamencie prace nad rządowymi projektami regulacji prawnych dla węgla kamiennego. To efekt wielomiesięcznych prac właśnie Międzyresortowego Zespołu ds. Funkcjonowania Górnictwa Węgla Kamiennego w Polsce, z których konkluzje posłusznie, ale bez zrozumienia problematyki geologiczno-surowcowej, głosując wcielają w ramy prawne posłowie koalicji przyrządowej.
Mówi się, że po ustawie jakościującej węgiel, mającej ograniczyć import z Rosji, najwięcej mogą stracić... polskie spółki węglowe.
Oczywiście, bo pod sztandarami walki z importem opału złej jakości zaproponowano takie ograniczenia dla węgla kamiennego, że jeśli weszłyby w życie, to wyeliminowałyby one z rynku większość krajowej produkcji, z uderzeniem w ciągle rentowne (najlepsze) kopalnie produkujące węgiel opałowy czy energetyczny, jak Bogdanka czy Silesia. Nawiasem mówiąc, Bogdanka też marnieje w oczach z innych jeszcze, ale też rządowych, powodów. Koncesjonowanie wiąże się też z roczną opłatą koncesyjną od obrotu. Spółki energetyczne i hutnicze nie są skłonne płacić nowego wielomilionowego parapodatku. Dlatego to upadające spółki węglowe będą więc de facto płacić opłaty koncesyjne tym, którzy kupują od nich węgiel i to je będzie jeszcze mocniej finansowo osłabiało.
Wreszcie przejmą za grosze spółki lub ktoś za granicą zastąpi ich produkcję. Sprawę tę przyspiesza Ministerstwo Gospodarki, bo ustala zapisy wprowadzające embargo finansowe na wywóz polskiego węgla za granicę, mówiąc że to działania w ramach walki z importem. To rząd nie wie, co to import i eksport? Jeśli nie uda się poprawić ustawy, wówczas podmioty sprzedające węgiel kamienny z Polski na rynki zagraniczne, nawet unijne, będą musiały wystąpić o koncesję na obrót węglem z zagranicą.
W czym rzecz?
Aby uzyskać koncesję, należy przedłożyć drobiazg: zabezpieczanie majątkowe do 20 mln zł (patrz art. 33 ust.1c projektu). Dzisiaj w ramach swobodnego przepływu towarów wewnątrz UE możemy sprzedawać węgiel - mamy jeszcze mały eksport, a ten raczej na pewno będzie bardzo utrudniony i droższy - poprzez zoligopolizowanie go przez bardzo nieliczne silne podmioty, związane, jak wielu sądzi, z układem przyrządowym. Piechociński z Tomczykiewiczem byli zaskoczeni wzburzeniem mediów i opinii publicznej, więc postanowili burzę przeczekać i wprowadzić martwą ustawę o jakości węgla bez przedstawienia koniecznych przepisów wykonawczych. Jedynym efektem ustawy jest więc przeznaczenie może 280 mln zł na likwidację kopalni Kazimierz-Juliusz.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Podobno Pan Taras bedzie w Brukseli doradzał Panu Tuskowi w sprawie górnictwa w Unii Europejskiej. Ludzie czy wy nie widzicie ze to zarzynanie polskiego przemysłu jest w zamian za stołki, patrzcie na tego uznanego Ślązaka Buzka i mości Pana Tuska. Podobno odprawy dla górników stoją już Tirami i wagonami na polskiej granicy....
Politycy wejście się w końcu do roboty i zacznijcie słuchać ludzi z branży górniczo-geologicznej , bo tak naprawdę nie macie pojęcia o tej branży i biznesie bo górnictwo da się wyciągnąć z tego dołka kwestia chęci ,a nie brania tylko pieniędzy . Jeśli tego nie zrobicie to zablokujemy węgiel, który jest importowany drogą kolejową i morską . Wtedy nawet nas nie błagajcie żebyśmy go odblokowali bo i tak tego nie zrobimy . Nie będzie efektów z waszej strony to nie będzie węgla importowanego.
Ma facet rację, Taras również stwierdził, że by górnictwo dziś mogło opłacalnie wyeksportować węgiel musiało by wydobywać >60mln t węgla rocznie, wówczas udział kosztów stałych funkcjonowania kopalń przypadające na tonę węgla były by odpowiednio niskie. Niestety, od lat ktoś postawił sobie cel rozbicie i zabicia Polskiego górnictwa opowiadając przy tym, że chce je ratować. To nie jedyna sfera mydlenia oczu przez naszą nieudolną, niekompetentną władzę.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Górnicy na wschodnia granice blokować ruski wegiel. Czas na Majdan w Polsce.!!!!!!