Polskę czekają decyzje o kierunkach modernizacji, jaka ma się dokonać za środki z polityki klimatycznej UE - mówił w czwartek (27 listopada) w Sejmie wiceminister środowiska Marcin Korolec. Od kształtu tej modernizacji będzie zależała np. nasza konkurencyjność - dodał.
Korolec - pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej - przedstawił posłom informację na temat nowych ram polityki klimatyczno-energetycznej UE do roku 2030, przyjętych na październikowym szczycie Unii. Główne jego postanowienia to redukcja emisji CO2 o 40 proc., oraz niewiążące cele udziału źródeł odnawialnych (OZE) i poprawy efektywności energetycznej. Polska z kolei ma dostać darmowe uprawnienia do emisji CO2 dla energetyki oraz udział w funduszu na modernizację energetyki.
Jak mówił w Sejmie Korolec, o ile suma uprawnień w systemie ETS (obejmującym sektor energetyczny i "duży" przemysł) spadnie, to pula dla Polski zostanie powiększona o ok. 44 mln ton w stosunku do wersji utrzymania obecnej polityki bez zmian. Poinformował, że na modernizację sektora energii w Polsce może trafić równowartość nawet 675 mln uprawnień do emisji.
Podkreślił jednak, że to, co zostało określone jako przywileje Polski na lata 2020-2030, wymaga jeszcze precyzyjnych ustaleń, także w kraju.
- Musimy się zastanowić jak wykorzystać bezpłatne uprawnienia, które mają być przyznawane pod warunkiem modernizacji. Od kształtu tej modernizacji będzie zależało, czy np. będziemy mieli tani prąd, czyli czy będziemy konkurencyjni - mówił wiceminister.
To pytanie do nas, praca domowa - w jaki sposób instrumenty i gwarancje pakietu wykorzystać, aby ta modernizacja dała nam rozwój na długie dekady - podkreślał Korolec.
Mówiąc o funduszu modernizacji energetyki, z którego Polska ma dostać równowartość 135 mln uprawnień stwierdził, że - według niego - środki te, poprzez NFOŚ, powinny trafić na małe źródła energii, jak małe elektrownie wodne, biogazownie, energetykę prosumencką i przebudowę sieci.
Posłowie pytali m.in. dlaczego Polska nie zawetowała nowych ram klimatyczno-energetycznych Unii Korolec zwrócił uwagę, że w takim wypadku nie mielibyśmy szeregu przywilejów, darmowych uprawnień do dyspozycji, funduszu modernizacji, a decyzje o ograniczaniu emisji i tak by zapadły. "To jest obszar regulowany większościowo w procedurach podejmowania decyzji w UE. O ile decyzje podstawowe zapadają na poziomie Rady UE, czyli jednomyślnie, to sam proces regulacyjny jest już większościowy" - tłumaczył.
Ocenił też, że dziś nie ma innej możliwości wyłączenia się Polski z polityki klimatycznej niż równoczesne wyłączenie się z innych polityk i wyjście z UE.
- Ale nie wiem, czy ostateczny bilans tego dla Polski byłby korzystny - dodał.
Na zarzuty, że ostatni pakiet klimatyczny jest wymierzony w polski węgiel Korolec odparł, że w konkluzjach szczytu nie ma ani jednego słowa, jakie technologie mają być wykorzystywane do osiągnięcia celów.
- Nie jest powiedziane, że taka jest lepsza od innej i to też jest uzysk Polski. Wszystkie nowe inwestycje będą równouprawnione - węgiel, atom, wiatr, woda - mówił.
Korolec zwrócił też uwagę, że nie wymienił kwot, jakie Polska może mieć do dyspozycji, bo te zależą od wartości uprawnień do emisji, które wyznacza rynek. Przyznał, że przewidywany mechanizm rezerwy stabilizacyjnej MSR - dający KE prawo do wycofywania z rynku uprawnień w razie ich nadpodaży może być "potencjalnie niebezpieczny" i wywindować ich ceny. Zauważył jednak, że już dziś Komisja ma podobny instrument - tzw. backloading - i jego użycie niczego nie zmieniło, uprawnienia dalej są tanie. A mechanizm użycia MSR nie został jeszcze dokładnie określony - zwrócił uwagę Korolec.
Mamy więc szansę przebudowy polskiej gospodarki w kierunku zrównoważonego rozwoju, ale to tylko szansa, a nie gwarancja - podsumował dyskusję przedstawiciel wnioskodawców - klubu PO - Andrzej Czerwiński.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.