Czy Niemcy pod koniec II wojny światowej rzeczywiście ukryli skarb w Szybie Południowym kopalni Preussen w Zabrzu? A może to tylko zwyczajna legenda, niemająca z prawdą nic wspólnego. Na razie wiele na to wskazuje.
Przypomnijmy, że według relacji kilku świadków w grudniu 1944 r. uciekający przed Armią Czerwoną Niemcy pospiesznie ulokowali w podziemiach kopalni Preussen skrzynie. Zdaniem historyków mogły one kryć dzieła rzemiosła i sztuki sakralnej, zrabowane ze śląskich muzeów i świątyń, a przynajmniej ważne dokumenty sporządzone przez Gestapo, mogące rzucić nowe światło na okoliczności zbrodni dokonanych na Śląsku przez nazistów. Lokując owe skrzynie pod ziemią, hitlerowcy mieli się wyręczyć jeńcami, których następnie rozstrzelali. Szyb na koniec wysadzili w powietrze.
Nadzieja na odnalezienie skarbu odżyła przed trzema laty, gdy Zakład Górniczy Siltech, fedrujący w Zabrzu, otrzymał zgodę na zbadanie złóż węgla właśnie w rejonie Szybu Południowego. Wskazano nawet dokładne wyrobisko na poziomie 370 m, w którym miały się znajdować tajemnicze skrzynie.
Na wyniki poszukiwań czekali także niecierpliwie prokuratorzy z Instytutu Pamięci Narodowej, którzy prowadzili śledztwo w sprawie podejrzenia popełnienia zbrodni nazistowskiej, polegającej na zamordowaniu jeńców - przymusowych robotników w kopalni Preussen. Co prawda śledztwo dawno zdążyli już umorzyć, ale ewentualne odkrycie dokumentów Gestapo mogło zaowocować jego wznowieniem.
Dziś już wiadomo, że w tajemniczym wyrobisku niczego nie znaleziono.
- Zbadaliśmy je przy pomocy specjalistycznej kamery. Ponad wszelką wątpliwość nie ma w nim żadnych skrzyń - zapewnia Jan Chojnacki, prezes Siltechu, którego tajemnica Szybu Południowego od początku bardzo zainteresowała.
Tymczasem Tadeusz Zbiegieni, znany śląski radiesteta, przeprowadził w tym roku kolejne badania na terenie górniczym kopalni Siltech w Zabrzu.
- Według mnie skarb znajduje się nieco bliżej szybu, gdzieś w zasypanym chodniku. Badania prowadziłem przy pomocy techniki teleradiestezyjnej. W moim przekonaniu jest tam ukryte złoto, stanowiące depozyt ówczesnych banków - wyjaśnia radiesteta.
Czy opłaca się raz jeszcze dać wiarę twierdzeniom specjalistów posługujących się wahadłami?
- Może przy okazji robót górniczych coś jeszcze znajdziemy - daje cień szansy Chojnacki. Wiadomo, drążenie wyrobisk podziemnych do tanich nie należy.
Dariusz Walerjański, ekspert z dziedziny zabytków postindustrialnych, też jest ostrożny w ocenie sytuacji.
- Tajemnica skarbu III Rzeszy pozostaje nieodkryta, jednak nie wydaje się prawdopodobne, by hitlerowcy zdecydowali się na ukrycie cennych zbiorów lub dokumentów w tak fatalnych i trudno dostępnych warunkach, jakie panują w tym rejonie. Jeśli skrzynie zawierały dzieła sztuki, bo i o tym była mowa, to pewnie wiele po nich już nie zostało - zastanawia się Walerjański.
Uważa jednak, że warto poszukiwać skarbów, zwłaszcza w podziemiach dawnych kopalń. Prace rewitalizacyjne w dawnej Kluczowej Sztolni Dziedzicznej w Zabrzu doprowadziły przecież do odkrycia narzędzi dawnych górników i łódek, którymi niegdyś spławiano węgiel. Na tym polu działalność archeologów przemysłowych powinna zaowocować jeszcze niejednym cennym odkryciem.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
zobaczcie tajemnice zapisaną w księżce prof. dr. Otto Fleischer "Lebenserinnerungen eines Bergingenieurs"
Nie w Zabrzu tylko w Miechowicach !!!