Polityka klimatyczna to jest religia, którą stworzyły pewne grupy gospodarcze dla obrony swoich interesów. To nie ma nic wspólnego z ekologią - zauważa w rozmowie z Trybuną Górniczą Zbigniew Kasztelewicz, kierownik katedry górnictwa odkrywkowego w Akademii Górniczo-Hutniczej.
Podczas konferencji "Paliwa w energetyce" padło stwierdzenie, że powinien Pan zostać europarlamentarzystą i bronić interesów polskiego węgla na forum Unii Europejskiej. Myśli Pan, że taka obrona jest potrzebna?
Była potrzebna, jest potrzebna i będzie potrzebna.
Dlaczego?
Polityka klimatyczna to jest religia, którą stworzyły pewne grupy gospodarcze dla obrony swoich interesów. To nie ma nic wspólnego z ekologią. Wiemy, że zmiany klimatu przebiegają cyklicznie, a przez tę europejską religię polski węgiel jest wykańczany. Nie mamy na forum Unii obrońców. Przyjęliśmy pierwszy pakiet klimatyczny na fali euforii wejścia do UE, bez żadnej analizy jego skutków dla gospodarki polskiej. Gdyby nie prywatne inicjatywy, wskazujące na faktyczne koszty przyjęcia pakietu przez Polskę, nasz rząd nie wiedziałby do dzisiaj, ile może stracić. To skandal, żeby rządzący nie mieli własnych analiz w tej sprawie i korzystali ze stronniczych nieraz opracowań zagranicznych. Nie ma też w sprawie sprzeciwu wobec pakietu zgody ponad podziałami. Gdy były marszałek Sejmu Ludwik Dorn zbierał podpisy w sprawie zawetowania pakietu, wiele środowisk się z nim zgadzało, ale do akcji nie przystępowały, bo reprezentował opozycję.
Ale chyba rządzący uświadomili sobie, że zaostrzenie zapisów pakietu jest zagrożeniem dla polskiej gospodarki?
W trakcie debaty nad tzw. dużym pakietem jako Komitet Górnictwa PAN zorganizowaliśmy kilka konferencji i napisaliśmy wiele pism do premiera Tuska. Chwała mu, że te nowe propozycje zawetował. Jeszcze w październiku czeka nas kolejny szczyt, cieszy mnie, że pani premier powiedziała "będę walczyła". Do tej pory takiego mocnego sygnału ze strony rządu jeszcze nie było. Trzeba mocno walczyć, bo mamy swoje 5 minut w historii i trzeba je wykorzystać.
A co z unijną zasadą solidarności?
Kraje zachodnie pokazały, że dbają wyłącznie o własne interesy. Dlaczego my nie mamy tupnąć nogą i postąpić tak samo? Mamy polskie złoto, którym jest węgiel kamienny i brunatny, ale nie możemy się doprosić o ustawę o ochronie złóż.
Dlaczego efektywność górnictwa węgla kamiennego jest tak kiepska?
Bo gdy nie ma zysku, nie ma inwestycji, a przy braku inwestycji nie wykorzystuje się efektywnie czasu pracy górników. W latach 2008-2010 polski rząd mógł dać pieniądze na inwestycje początkowe, robił wszystko, żeby tego nie zrobić, bo pojawiła się euforia związana z gazem łupkowym. Te nieudokumentowane złoża przyćmiły trzeźwy ogląd przyszłości. Dzisiaj węgiel boryka się z niesamowitymi problemami, a sprawy nie upraszcza rola związków zawodowych. Ja przewiduję, że jeśli pomiędzy stroną społeczną, rządem i pracodawcami nie dojdzie do porozumienia, to Kompania zdąży sprzedać jeszcze ze dwie kopalnie i potem nie będzie już ani czego, ani komu sprzedać.
A co z importem? Rzeczywiście wpływa on tak negatywnie na kondycję polskich spółek?
Import węgla rozdmuchano za zgodą Polski. Rozbudowane są stacje przeładunkowe od Medyki do Kaliningradu, rozbudowano pirsy węglowe w Gdyni, Szczecinie i Gdańsku, na naszych oczach do polskich portów przybijają 200-tysięczniki z węglem. To wręcz sabotaż.
Mówił Pan, że nie zazdrości górnikom relacji z energetyką.
Gdy pracowałem w kopalni Konin, negocjowałem z energetyką ceny na każdy kolejny rok i stąd moje doświadczenia. Zawsze powtarzałem energetykom: uważajcie, bo zmodernizujecie bloki, a po naszym upadku nie będziecie mieć węgla. Nasz wynik wynosił plus zero, a energetyka miała kilkaset milionów zysku. Nie było sprawiedliwego podziału zysku osiąganego ze sprzedaży energii, podobnie jest teraz. Dzisiaj energetyka ma ponad 10 mld zł zysku, więc apeluję: proszę się podzielić!
Jak to zrobić Panie profesorze?
Musi to zrobić gospodarz. Powinien patrzeć perspektywicznie: rozwijać i energetykę, i górnictwo. Energetyka bez zaplecza surowcowego nie jest nic warta. W węglu kamiennym się to rozjechało i teraz wyrywamy sobie włosy przez błędy młodości. W węglu brunatnym właścicielem kopalń są elektrownie i problemu ceny węgla nie ma.
Czy istnieje obecnie rywalizacja pomiędzy węglem kamiennym i brunatnym?
Ja tego nie widzę. W Polsce wzrasta zapotrzebowanie na energię, tort da się podzielić pomiędzy wszystkich.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.