Górnicy, którzy od wczesnego rana w czwartek (28 sierpnia) czekali na ratunek pod ziemią w odciętej od zasilania kopalni im. Zasiadki w Doniecku, po południu zostali bezpiecznie ewakuowani na powierzchnię - poinformował portal Nowosti Donbassa za biurem prasowym administracji państwowej Obwodu Donieckiego. Wyszło na jaw, że właściciel kopalni po raz drugi poważnie naraził załogę, każąc fedrować mimo bombardowań.
Przypomnijmy, że z powodu walk i artyleryjskiej wymiany ognia na północy Doniecka w dzielnicy o nazwie Rejon Kijowski zniszczona została linia wysokiego napięcia, zasilająca kopalnię im. Zasiadki. Jest to jedna na największych i najbardziej niebezpiecznych - metanowych kopalń Ukrainy, okryta złą sławą po licznych wybuchach metanu, w których zginęły w ostatnich latach setki górników (najtragiczniejsza katastrofa ze 101 ofiarami śmiertelnymi miała miejsce w listopadzie 2007 r.).
Jak wynika z komunikatu spółki energetycznej DTEK, energia elektryczna odcięta została podczas rannej zmiany o godz. 7.35. Pod ziemią na ratunek czekało 104 górników (inne źródła, jak niezależna ukraińska telewizja espeso.tv mówią o ponad 300 uwięzionych górnikach). Nie mogli wyjechać, bo w kopalni nie działały maszyny wyciągowe. Stanęły też pompy, oświetlenie, wentylacja i system metanometrii. Górnikom groziło niebezpieczeństwo wybuchu metanu.
Energetycy, którzy nie mogli przystąpić do naprawy linii pod nieprzerwanym ostrzałem, postanowili prowizorycznie przełączyć kopalnię do innej podstacji zasilania w Doniecku, odcinając awaryjnie mniej zagrożone przedsiębiorstwa i budynki mieszkalne. Wysiłek poszedł na marne, bo ok. 15 po kolejnym ostrzale kopalni prowizoryczne zasilanie wysiadło. Na szczęście w kopalni udało się uruchomić generator z silnikiem Diesla. Ruszyły maszyny wyciągowe. Górników bezpiecznie udało się ewakuować z dołu na powierzchnię. Od czerwca w specjalnym sztabie kryzysowym największego ukraińskiego dostawcy prądu DTEK bez przerwy, 24 godziny na dobę czuwa ok. 600 inżynierów, którzy w warunkach wojennych próbują jak najszybciej przywracać zasilanie przynajmniej do najbardziej strategicznych zakładów przemysłowych.
Od połowy lipca, po śmierci 5 górników i ranieniu 18, których zbombardowano w busie na szychtę i w jednej z kopalń, większość zakładów górniczych Donbasu zamknięto ze względów bezpieczeństwa a pracownikom nakazano pozostać w domach. Dotyczy to jednak wyłącznie prywatnych kopalń spółki DTEK z grupy SKM Rinata Achmetowa. W kopalni im. Zasiadki mimo ciężkich walk wokół Doniecka polecono górnikom fedrować pod ostrzałem. Wydobycia nie zatrzymano nawet wówczas, gdy tydzień temu (21 sierpnia) kanonada artyleryjska po raz pierwszy uszkodziała zasilanie zakładu, doprowadzając - podobnie jak w czwartek - do uwięzienia górników pod ziemią. W 1992 r. skarb państwa wydzierżawił kopalnię im. Zasiadki w programie prywatyzacji pracowniczej, a wkrótce 83 proc. udziałów dochodowego przedsiębiorstwa przejął regionalny działacz, dyrektor kopalń i szef rady pracowniczej, poseł z kręgów Janukowycza i były premier Ukrainy (do 1994 r.) Jefim Zwiaglańskij.
Wiadomość o ponownym narażeniu pracowników w czwartek na poważne niebezpieczeństwo wywołała lawinę ostrych komentarzy, w których użytkownicy ukraińskich poratli internetowych nie zostawiają suchej nitki na kierownictwie kopalni, które oskarżane jest o bezmyślność, chciwość i nieliczenie się z życiem górników. Inni głosy sugerują, że załoga nie chciała przerywać pracy, bo zarobki w donieckiej kopalni im. Zasiadki znacząco różnią się na korzyść od górniczej przeciętnej w Donbasie a górnicy nie mają problemów ze wstrzymywaniem lub wielomiesięcznym opóźnianiem wypłat, co było niedawno przyczyną napięć i strajków w prywatnych kopalniach konkurencji.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Panie Prezesie WUG, Panie Prezesie CSRG! Może warto się zastanowić czy w tej sytuacji (politycznej) nie odwołać zawodów? Jak ma wyglądać taka rywalizacja? Na jednym torze Ukraińcy, Rosjanie i Polacy?! Czy naprawdę jest taka presja abyśmy zorganizowali i wygrali te zawody?! Można je też przełożyć na spokojniejszy czas. Ku rozwadze.
Żarty się skonczyły. Rosyjskich ratowników nam na śląsku niepotrzeba. Niech jadą na Krym.
Czytacz, czym ci ruscy płacą - w rublach, czy w dolarach. Na twoim miejscu brałbym dolary, mimo wszystko bardziej wartościowa waluta :)
Rosjanie napadli na Ukrainę? Kiedy? To mamy już dwóch naocznych świadków. Jeden to samozwańczy premier Jaceniuk, a drugi to ratownik2.
Pogratulować czujnej cenzury.
Panowie macie rację. Nie chcemy rywalizować Rosjanami, ktorzy napadli na Ukrainę. Niech się nam nie pokazuja na oczy.
Nie chcemy tu moskiewskich morderców. Zawody trzeba odwołać.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Dzięki Bogu, że tak to się skończyło. Pozostaje jednak pytanie, czy w międzynarodowych zawodach ratowniczych, organizowanych przez CSRG w Bytomiu maja prawo brać udział przedstawiciele kraju, którzy narazili i narażają na takie niebezpieczeństwo górników. Nie tylko ja uważam, że nie ma miejsca u nas miejsca dla ruskich ratowników. Reprezentują oni bandycki kraj.