Mieszkańcy Żurawlowa (Lubelskie) kolejny raz w sobotę demonstrowali sprzeciw wobec wydobycia gazu łupkowego. Ich protest trwa od czerwca ub. roku. Technologia wydobycia gazu - ich zdaniem - zagraża środowisku i tym samym rolnictwu, które jest źródłem ich utrzymania.
- Pokazujemy, że mamy rację. Uwarunkowania prawne wykluczają prowadzenie odwiertów na tym terenie, nad zbiornikami wodnymi. Walczymy o swój byt. Nie wierzymy w obietnice bogactwa i licznych miejsc pracy - powiedział sołtys wsi Żurawlów Emil Jabłoński.
W sobotę w remizie w Żurawlowie zgromadziło się ok. stu osób. Wygłoszono prelekcje nt. zagrożeń związanych z wydobyciem gazu, regulacji prawnych, a także podobnych protestów prowadzonych w świecie. Następnie uczestnicy przemaszerowali na miejsce, gdzie firma Chevron chce prowadzić prace poszukiwawcze. Od czerwca ub. wjazd na ten teren blokują mieszkańcy Żurawlowa i okolicznych wsi. Pełnią tam całodobowe dyżury.
Trwający od dziewięciu miesięcy protest przybierał różne formy. Rolnicy domagali się unieważnienia Chevronowi koncesji na poszukiwanie gazu; wysyłali pisma do prezydenta, premiera, szefa Komisji Europejskiej, pikietowali m.in. w Lublinie i Warszawie; swoje racje przedstawiali w Sejmie i w europarlamencie w Brukseli. Do Żurawlowa przyjeżdżali ekolodzy, przeciwnicy wydobycia gazu łupkowego z Europy. Podczas blokowania wjazdu interweniowała policja; kilka osób sąd ukarał grzywną.
Rolnicy obawiają się, że na terenie, gdzie ma być wydobywany gaz łupkowy nie będą mogli prowadzić działalności rolniczej, która jest podstawą ich utrzymania. Technologia wydobycia tego gazu jest ich zdaniem niebezpieczna dla środowiska - pochłania ogromne ilości wody, grozi zatruciem wód pitnych, powstawaniem toksycznych ścieków, skażeniem powietrza, hałasem, wzmożonym ruchem niszczącym lokalne drogi. Protestujący uważają też, że Chevron nie ma wszystkich niezbędnych pozwoleń m.in. budowlanych na prowadzenie odwiertów.
Krytyczne stanowisko w tej sprawie zajęła też Rada Gminy Grabowiec - w styczniu podjęła uchwałę, w której "jest przeciwna działalności firmy Chevron polegającej na poszukiwaniu, rozpoznawaniu i eksploatacji gazu łupkowego na terenie gminy".
Ze strony Chevronu, w oświadczeniach wydawanych w związku z protestem, padają zapewnienia, że koncern działa na podstawie ważnej koncesji oraz "wszelkich pozwoleń upoważniających do prowadzenie prac w Żurawlowie", a poszukiwania gazu prowadzone są w sposób bezpieczny i odpowiedzialny.
- Chevron szanuje prawo mieszkańców do wyrażani opinii, ale w granicach prawa.(...) Jesteśmy przekonani, że opinie wyrażone przez niewielką grupę osób nie odzwierciedlają poglądów większości mieszkańców województwa - głosi oświadczenie przesłane PAP.
Sprawa konfliktu trafiła też do sądu w Hrubieszowie. Z powództwa Chevronu toczy się tam proces. Pozwanych jest kilkanaście protestujących osób, co do których koncern domaga się, aby sąd zakazał im podejmowania działań uniemożliwiających prace Chevronu.
Socjolog z KUL Robert Szwed uważa, że powodem tak długo trwającego protestu jest silne poczucie zagrożenia i obawa utraty źródła utrzymania. - Specyfiką Lubelszczyzny jest rolnictwo. Dla wielu ludzi nie ma alternatywy poza pracą na roli" - powiedział PAP.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Ciemny lud kupuje antyłupkowe zabobony. Ku chwale Gazpromu