Zmiany rynków energii będą sprzyjać technologii małych reaktorów jądrowych (SMR) - ocenia Dżamart Alijew, prezes Rusatom Overseas - działu operacji zagranicznych koncernu Rosatom. Rosjanie są zdania, że do 2030 r. na świecie będzie działać kilkanaście SMR.
Podczas poświęconej małym elektrowniom jądrowym międzynarodowej konferencji w Moskwie Alijew zaprezentował raport, który wskazuje m.in. na konieczność uruchamiania coraz to nowych pracujących w podstawie źródeł energii w krajach i miejscach, w których z różnych powodów nie da się zbudować klasycznej, dużej elektrowni jądrowej. Według konsensusu rynkowego, potencjał dla SMR do roku 2030 r. jest rządu 40 GW - wynika z raportu.
Według Rosatomu, szacunki rynkowe przemysłu potwierdzają zwiększone zainteresowanie SMR. Wyzwanie dla tych projektów stanowią tendencje do liberalizacji rynków energii i stosunkowo niskie ceny w kluczowych regionach, jednak ich atrakcyjność wynika też w dużym stopniu zależy od harmonogramu, kosztu infrastruktury czy systemów bezpieczeństwa, ale też i możliwości seryjnej produkcji.
Alijew zwrócił uwagę, że analiza możliwości SMR i obserwacja rynku prowadzi do wniosku, że pojawia się nowy rodzaj klienta dla elektrowni jądrowych - "klienta komercyjnego", zainteresowanego uzyskaniem relatywnie taniej energii elektrycznej czy ciepła na własne, często specyficzne potrzeby.
Zdaniem prezesa Rusatom Overseas, tacy odbiorcy nie będą zainteresowani zarządzaniem elektrownią, a jedynie kupowaniem energii po ustalonych cenach. Z kolei kontrakty typu "pod klucz" będą zastępowane przez kontrakty typu BOO (Build-Own-Operate) lub BOOT (typowy kontrakt w PPP - Build-Own-Operate-Transfer). Mamy więc do czynienia z nowym zjawiskiem w rodzaju "outsourcingu" energetycznego - stwierdził Alijew.
Zainteresowanie projektami typu SMR wyraził na konferencji przedstawiciel Indonezji, przypominając, że kraj to 17 tys. wysp i budowa takich reaktorów mogłaby rozwiązać problem z dostawami czystej energii w izolowanych czy oddalonych regionach. Indonezyjczycy podkreślili, że w kręgu ich zainteresowań są zarówno duże rosyjskie konstrukcje jak VVER-1000 ale i małe reaktory jak KLT-40S.
Ten ostatni to zmodyfikowany reaktor atomowego lodołamacza o mocy 35 MW. Dwie takie konstrukcje zamontowano już na pokładzie budowanej przez Rosjan pływającej elektrowni jądrowej - barki "Akademik Łomonosow", która w 2016 r. ma zakotwiczyć u brzegów Czukotki, by zaopatrywać okolicę w prąd i ciepło.
Rosjanie zapowiadają seryjną budowę takich jednostek, a zainteresowanie tą koncepcją wyraził już szereg krajów jak Chiny, Indonezja, Malezja, Algeria, Namibia czy Argentina. Specjaliści wskazują jednak na pewien problem prawny - dzisiejsze przepisy prawne nie precyzują pod czyją jurysdykcją i dozorem znalazłaby się taka pływająca elektrownia.
Klasyczna koncepcja SMR powstała w USA i oznacza niewielki reaktor o budowie modułowej, którego wszystkie ważne elementy są zamknięte w jednej obudowie, na tyle niewielkiej, że całość można transportować. Amerykanie widzą w tych reaktorach sposób na zastąpienie starych elektrowni węglowych i obniżenie emisji CO2. Rząd USA wyłożył ponad 450 mln dol. na dofinansowanie dwóch prywatnych projektów, tak aby w pierwszych latach następnej dekady działały ich prototypy, a same konstrukcje były komercyjnie dostępne.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.