Polska, postrzegana w Brukseli jako hamulcowy klimatycznych ambicji UE, rozpoczęła w czwartek (17 października) kampanię #climate4growth. Jej cel to włączenie do debaty o klimacie wzrostu gospodarczego i konkurencyjności. W marcu UE może wyznaczyć nowy cel redukcji CO2 na 2030 r.
- W marcu będziemy mieli szczyt UE poświęcony dyskusji nad celami klimatycznymi i energetycznymi na 2030 r., w długiej perspektywie, za dwa lata będziemy mieli szczyt klimatyczny COP-21 (w Paryżu), który potencjalnie zakończy się globalnym porozumieniem ws. przeciwdziałania zmianom klimatu - wymieniał, otwierając kampanię w Brukseli, jej koordynator Denis Bonvillain.
Zdaniem koordynatora to dobry moment, by zintensyfikować dyskusję i wymianę poglądów na temat "najlepszego sposobu, by efektywnie chronić klimat". - I powstaje pytanie (...) jak połączyć przyszłe unijne polityki klimatyczne i energetyczne ze wzrostem gospodarczym i konkurencyjnością, i o to w rzeczywistości chodzi w tej kampanii - powiedział.
Dodał, że do wkładu w debatę zaproszeni są decydenci (m.in. z Komisji Europejskiej), stowarzyszenia przemysłowe, firmy, organizacje pozarządowe, think-tanki, dziennikarze i każdy zainteresowany. Debata ma łączyć różne stanowiska w sprawie klimatu; debatować można online na Twitterze (@climate4growth).
W tym miesiącu kampania rozpocznie się także w Berlinie; potrwa do końca lutego, już w listopadzie powstanie raport końcowy brukselskiego think-tanku Centre for European Policy Studies (CEPS) i odbędzie się wówczas "okrągły stół" biorących udział w debacie.
Współautor merytorycznego wkładu do debaty, ekspert CEPS Andrei Marcu podkreślił, że zmieniły się warunki prowadzenia polityki klimatycznej od czasu unijnego pakietu energetyczno-klimatycznego z 2008 r. i że trzeba ją dostosować, aby utrzymać przemysł w Europie m.in. uwzględniając koszt tej polityki dla europejskiego przemysłu i jego konkurencyjności.
Polskie dokonania i stanowisko w dziedzinie klimatu zaprezentował podczas czwartkowej konferencji doradca ministra środowiska Krzysztof Bolesta.
- Niektórzy mogą nam mówić "tak, idźcie w źródła odnawialne", inni z was powiedzą, może powinniście używać więcej gazu, ale na koniec to my musimy zakasać rękawy i radzić sobie z 90 procentami węgla w naszym miksie energetycznym - mówił Bolesta. - Pamiętajcie, że Niemcom zabrało 30 lat, by zredukować udział węgla w wytwarzaniu energii elektrycznej o 30 proc. Gdyby użyć tego jako wyznacznika w polskim miksie energetycznym, to powinniśmy dojść do 50-proc. udziału węgla do 2050 r. - zaznaczył.
Dodał, że Polska przekroczyła cel redukcji emisji przewidziany Protokołem z Kioto, obniżając je o 32 proc. względem poziomu z 1988 r. - Pracujemy ciężko nad gazem łupkowym. Uważamy, że może on być kolejnym sposobem obniżania emisji - powiedział. Jak poinformował, Polska poprawia swoją efektywność energetyczną i nie ma zagrożenia dla realizacji celu zwiększenia jej o 20 proc. do 2020 r. - Także źródła odnawialne to historia sukcesu - zaznaczył, informując, że dzięki biomasie rośnie jej udział i że także w tym przypadku nie ma zagrożenia dla realizacji unijnego celu oraz że dynamicznie rozwinął się przemysł solarny. - I to wszystko odbywa się przy wzroście gospodarczym - dodał.
Bolesta podkreślił, że UE "nie jest wyspą" i musi konkurować m.in. ze Stanami Zjednoczonymi, tymczasem ceny gazu dla przemysłu w USA - dzięki gazowi łupkowemu - spadły w latach 2005-2012 o 66 proc., a w UE wzrosły o 35 proc. Jeśli chodzi o ceny energii elektrycznej w przemyśle to w UE wzrosły one o 38 proc., podczas gdy w USA spadły o 4 proc.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.