Jest ona tylko formalna, chociaż merytorycznie uzasadniona. Nie dotyczy znajdującego się tam od milionów lat złoża węgla brunatnego. Ten bez żadnych zmian zalega do głębokości ok. 200 m i jeszcze zapewne długo pozostanie w naturalnym stanie. Istota tej degradacji tkwi w stale prowadzonych badaniach nad zagospodarowaniem kolejnego złoża węgla brunatnego.
Przez ostatnie kilkanaście lat na czele tej listy było złoże Legnica. Przemawiała za nim wielkość jego zasobów w skali około 14 mld t tego surowca. Pod tym względem jest to największe złoże w Europie. Poważne studia nad jego zagospodarowaniem zaalarmowały środowiska samorządowe kilku gmin, na terenie których złoże to występuje. Zorganizowały one protesty, a także powołały regionalne stowarzyszenie "Stop Odkrywce". Było ono inicjatorem jeszcze szerszego porozumienia pn. Ogólnopolskiej Koalicji "Rozwój Tak - Odkrywki Nie". Rozmach, z którym protest ten został zainicjowany budzi z jednej strony uznanie dla inicjatywy i energii samorządowych działaczy, a z drugiej zdziwienie dla marnowania energii społecznej na - jak się okazało - jałowe i całkowicie bezzasadne protesty. Chodzi tu o tak spektakularne działania, jak zaangażowanie Parlamentu Europejskiego i Trybunału Konstytucyjnego dla poparcia tez i argumentów środowisk protestujących przeciwko zagospodarowaniu złoża węgla brunatnego Legnica. Od kilku lat instytucje rządowe przestały jednak reagować i dyskutować z protestującymi. Zostało to odebrane jako "arogancja władzy", "lekceważenie zdania i stanowiska mieszkańców" oraz "uchylanie się od debaty" na ten temat. Wszystko to byłoby uzasadnione, gdyby w międzyczasie sytuacja nie uległa zasadniczej zmianie.
Spowodowały ją stałe studia i badania nad węglem brunatnym, które prowadzone są w Państwowym Instytucie Geologicznym w Warszawie (PIG). Świadczą o tym niedawno opublikowane materiały czerwcowej konferencji poświęconej węglowi brunatnemu. Wynika z nich, że złoże Legnica z pierwszego inwestycyjnego miejsca pod względem opłacalności wydobycia, po dokładniejszych analizach, spadło na piąte miejsce w skali kraju. Oznacza to, że do roku 2020 na pewno nie zostanie ono włączone do planów inwestycyjnych. Nawet jednak po tym terminie inwestycyjne szanse wobec wyprzedzenia je przez inne obiekty są niewielkie. Pod tym względem pierwsze miejsce zajmuje złoże Gubin nad Nysą Łużycką, o zasobach ok. 1 mld t. Prace związane z uruchomieniem jego eksploatacji przynajmniej w fazie uzgodnień i porozumień są już zaawansowane. Tym bardziej że jak się okazało, projekt ten ma poparcie zarówno samorządu gminy, jak i województwa. Wspiera go też wojewoda lubuski. Pod względem opłacalności ekonomicznej złoże Legnica wyprzedza złoże Rogoźno w województwie łódzkim, a następnie złoża Radomierzyce i Gubin - Brody położone również nad Nysą Łużycką o zasobach ok. 2 mld t. To ostanie mogłoby z takim samym skutkiem zastąpić wyczerpujące się złoże Bełchatów.
W tym kontekście rozważania nad ewentualną eksploatacją złoża Legnica odsuwają się w daleką przyszłość, liczoną w perspektywie przynajmniej kilkudziesięciu lat. Trzeba zauważyć, że zmiany w ekonomicznej kwalifikacji złóż węgla brunatnego nie nastąpiły pod wpływem tych protestów, gdyż nie mają one żadnego wpływu na parametry techniczne, przyrodnicze i geologiczne tych złóż. Natomiast są one coraz lepiej rozpoznawane, badane i przedstawiane przez specjalistów z PIG. Instytucja ta zasługuje na całkowite zaufanie, ze względu na jej historyczne osiągnięcia w rozpoznawaniu i dokumentowaniu bogactw naturalnych kraju.
Czy środowiska samorządowe i ekologiczne zechcą sytuację tę wziąć pod uwagę? Będzie to dla nich lekcja bolesna i trudna do zaakceptowania. Wszak cały ich protestacyjny trud idzie na marne. Pozostało im tylko domaganie się wykreślenia złoża Legnica z oficjalnych statystyk i planów jego występowania. Jest to postulat całkowicie chybiony, gdyż złoże to występuje na tym terenie nie tylko w statystykach i dokumentach rządowych, ale faktycznie i niezależnie od niczyjej w tej sprawie woli. Jest to zatem postulat abstrakcyjny i nierealny. Na tym zakończy się ten gigantyczny protest, którego końcowym hasłem może być "cała para w gwizdek". Jest on też ostrzeżeniem przed marnowaniem czasu i energii społecznej dla wszystkich tych, którzy w sposób łatwy, powierzchowny i mało kompetentny protestują w ogóle przeciwko polskiemu górnictwu.
Adam Maksymowicz
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.